Gminy i miasta na prawach powiatu są jednymi z najważniejszych w Polsce płatników świadczeń społecznych. Z budżetu państwa przekazuje się na ten cel do samorządów ok. 10 mld zł rocznie, z tego:
- ponad 9,4 mld zł na świadczenia rodzinne, świadczenia z funduszu alimentacyjnego oraz składki na ubezpieczenia emerytalne i rentowe z ubezpieczenia społecznego, które są zadaniami zleconymi z zakresu administracji rządowej;
- pozostałą kwotę, przekraczającą 0,6 mld zł, na wypłatę zasiłków stałych, co jest zadaniem własnym gmin (por. Rada Ministrów [RM], 2011a)
Większa część środków przekazana przez wojewodów kierowana więc zostaje na zadania zlecone z zakresu administracji rządowej, na które – zgodnie z art. 49 ust. 1 ustawy z dnia 13 listopada 2003r. o dochodach jednostek samorządu terytorialnego – JST winny otrzymywać z budżetu państwa dotacje celowe w wysokości zapewniającej realizację tych zadań. Brak formalnego współfinansowania transferów socjalnych przez samorządy i szerzej formuła finansowania zadań zleconych, nie zachęca do oszczędności.
Generalnie, ponieważ budżet państwa wykłada pieniądze na świadczenia, nie ma bodźców dla poszczególnych samorządów do uszczelniania tego systemu. Problem ten jest widoczny nie tylko w Polsce, ale również w innych zdecentralizowanych krajach rozwiniętych. W Danii od lat 80. XX wieku remedium na niską dyscyplinę samorządów stało się refundowanie gminom z budżetu centralnego dużej części wydatków na świadczenia socjalne dla gospodarstw domowych, podobnie zresztą jak innych wydatków ponoszonych w sferze socjalnej. Gminy duńskie są więc bezpośrednio zainteresowane motywowaniem swoich służb do sprawdzania rzeczywistej sytuacji życiowej i majątkowej beneficjentów tych świadczeń, gdyż przynosi im to oszczędności. System ten istnieje w Danii z powodzeniem do dziś.
Analogiczne mechanizmy można zastosować w Polsce, poprzedzając je programem pilotażowym dla samorządów, które zdecydują się do niego przystąpić. Część środków na świadczenia społeczne samorządy mogłyby nadal otrzymywać w formie dotacji, a reszta zabezpieczona byłaby w formie nowo wyodrębnionej części socjalnej subwencji ogólnej, gwarantowanej przez państwo. Możliwość „pozostawienia” sobie zaoszczędzonych pieniędzy, byłaby dla gmin i miast na prawach powiatów „nagrodą” za uszczelnienie systemu świadczeń społecznych i sprawiłaby, że pracownicy socjalni będą mobilizowani do dokładniejszego sprawdzania sytuacji beneficjentów świadczeń. W dalszej perspektywie państwo mogłoby minimalnie redukować obie te kwoty, ale w taki sposób, aby pozostawić bodźce do oszczędności. Propozycja będzie kontestowana przez środowisko samorządowe, które pomne swoich mało pozytywnych doświadczeń z finansowaniem zadań z budżetu państwa uzna, iż państwo zechce wykorzystać nowy mechanizm, aby pozbawiać JST środków na realizację zadań z zakresu administracji rządowej.
Przedstawiona propozycja – wymagająca zmian w ustawach – wskazuje, jak duże rezerwy do racjonalizacji wydatków tkwią w prostych zmianach w obrębie systemu finansowania JST, który cierpi na skutek dogmatów wpisanych w system ustrojowo-finansowy państwa.
Pojedyncze świadczenie socjalne
Obecne prawo oferuje wiele transferów socjalnych, które są przyznawane i przekazywane gospodarstwom domowym na podstawie szeregu ustaw. Chodzi m.in. o świadczenia rodzinne, zasiłki stałe, dodatki mieszkaniowe, zasiłek dla bezrobotnych, inną pomoc z Funduszu Pracy czy Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Przyznają je, co gorsza, często różne służby i instytucje publiczne, nie posiadając nawzajem wiedzy na ten temat. Dość oczywiste, iż pożądane zmiany w tej sferze będą napotykały bariery tkwiące w organizacji sektora finansów publicznych, w których większość świadczeń finansowanych jest z budżetu państwa i państwowych funduszy celowych, a pozostałe z budżetów JST.
Cały obecny system (a raczej „systemy”) powinno zastąpić jedno świadczenie socjalne ustalane jako suma potrzeb gospodarstwa domowego. Ustawa określałaby maksymalny pułap świadczenia socjalnego. Potencjał zmiany tkwi w uszczelnieniu transferów socjalnych. Pieniądze trafiałyby do potrzebujących, czym państwo dowiodłoby, że szanuje pieniądze podatników. Beneficjent świadczeń społecznych nie może otrzymywać pomocy, która sytuuje go w lepszej sytuacji niż gorzej uposażonego zatrudnionego. Dzięki zmianie pojawi się silniejszy bodziec dla beneficjentów pomocy społecznej do podjęcia zatrudnienia. Przeciwnicy zmiany będą dowodzić, że obecnie poszczególne świadczenia społeczne obejmują różne ryzyka, a każdemu z nich powinno nadal odpowiadać indywidualne świadczenie. Pojawi się również zarzut odbierania środków finansowych osobom potrzebującym.
Realizacja postulatu wymaga zmiany szeregu ustaw i rozporządzeń. Wiąże się również ze zmniejszeniem liczby aktów prawnych.
