Ponad 1 proc. wzrost gospodarczy odnotowany w Polsce w pierwszym półroczu br. wskazuje, że jak dotąd nasza gospodarka bardzo łagodnie odczuwa skutki kryzysu w krajach rozwiniętych. Szczęśliwie jest już niemal pewne, że wcześniejsze prognozy wystąpienia w naszym kraju recesji będą nietrafione. Coraz więcej analiz renomowanych instytucji międzynarodowych pokazuje, że w 2009 roku Polska będzie najprawdopodobniej jedynym krajem w Europie, który odnotuje dodatni wzrost gospodarczy. Jeszcze wiosną Komisja Europejska przewidywała, że w tym roku w Polsce wystąpi recesja. Według wrześniowej prognozy tej instytucji wzrost gospodarczy w Polsce w całym 2009 roku osiągnie 1,0 proc. Na tle pozostałych krajów UE jesteśmy tygrysem gospodarczym. Gospodarka całej UE ma się skurczyć w tym roku o 4 proc., a gospodarka naszego głównego partnera – Niemiec- o ponad 5 proc.
Informacje o sytuacji ekonomicznej w Polsce na tle sąsiadów niewątpliwie cieszą. Nie powinny one jednak osłabiać determinacji rządu i parlamentu do podejmowania reform, dzięki którym Polska będzie mogła trwale zwiększyć swoje tempo rozwoju. Jeżeli chcemy, aby w najbliższych latach Polska utrwaliła swoją pozycję prymusa wzrostu w Europie musimy zmierzyć się z kilkoma ważnymi reformami. Nie są to żadne wyszukane zmiany, ale znany od dawna zestaw kluczowych reform gospodarczych. Od jego wprowadzenia w życie zależy, czy po kryzysie nasza gospodarka wystrzeli czy też zacznie ponownie dryfować poniżej naszych oczekiwań.
Polska może stać się tygrysem gospodarczym, jeżeli znacząco zmniejszy wysokość wydatków publicznych. To właśnie rozdęte wydatki naszego państwa, wynoszące 43 proc. PKB, stanowią główny hamulec szybkiego rozwoju. To one są przyczyną nakładania na przedsiębiorstwa i obywateli wysokich podatków oraz obowiązkowych składek. Nawet w latach 2007-2008, kiedy Polska rozwijała się w tempie blisko 6 proc. rocznie i notowała ponadprzeciętne wpływy z podatków, nasze państwo zaciągało nowe długi. Gdyby polskie finanse publiczne były zdrowe, to w okresie ostatnich dwóch lat odnotowalibyśmy znaczną nadwyżkę wpływów nad wydatkami.
Wysokie wydatki finansów publicznych w Polsce to efekt wielu nieudanych prób budowania przez polityków dobrobytu za pieniądze podatników. Te próby były i będą skazane na niepowodzenie. Wielkie pakiety stymulacyjne stosowane ostatnio w krajach rozwiniętych nie przełamały recesji. Znacząco powiększyły za to dług publiczny, jaki będą musiały spłacać przyszłe pokolenia. Doświadczenia wskazują, że niskie wydatki publiczne sprzyjają rozwojowi, bo wówczas nie ma konieczności nakładania wysokich podatków. Tylko obniżanie wydatków publicznych otwiera przestrzeń do trwałej redukcji podatków. W efekcie następuje wzrost zatrudnienia, przyspieszenie rozwoju gospodarczego i wzrost wpływów do sektora finansów publicznych. Tą sprawdzoną drogą poszły w przeszłości np. Irlandia i Słowacja. Teraz czas na takie reformy w Polsce.
Aby Polska mogła być liderem wzrostu gospodarczego, trzeba zlikwidować bariery blokujące wzrost liczby pracujących. Mniejsze wydatki publiczne i w efekcie niższe podatki to klucz do trwałego zwiększenia zatrudnienia. Wysokie wydatki wynikają w największym stopniu ze zbyt hojnych i źle adresowanych świadczeń społecznych. Zniechęcają one do podejmowania pracy i w efekcie, konserwują bezrobocie oraz bierność zawodową. Aby je sfinansować, państwo nakłada na dochody z pracy wysokie podatki, które osłabiają bodźce do świadczenia legalnej pracy i jednocześnie zniechęcają pracodawców do tworzenia nowych miejsc pracy.
Najważniejsze wyzwanie dla układu parlamentarno-rządowego w najbliższych latach w zakresie redukcji wydatków stanowi obniżenie deficytów FUS i KRUS. W 2010 roku te dwa fundusze mają otrzymać dotacje z budżetu państwa w łącznej wysokości ponad 53 mld zł. To więcej niż wynosi cały deficyt budżetowy planowany na przyszły rok. Co piąty złoty, który trafi do budżetu, zostanie przeznaczony na pokrycie braków finansowych w tych funduszach. Naprawa finansów publicznych musi obejmować: (i) likwidację wczesnych emerytur branżowych dla górników, służb mundurowych, pracowników wymiaru sprawiedliwości, (ii) zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn do poziomu 65 lat, (iii) ograniczenie nadużyć w systemie rentowym oraz (iv) zwiększenie składek rolniczych do KRUS.
Niezależnie od obniżenia wydatków publicznych, dla szybkiego rozwoju gospodarczego Polski konieczne jest dokończenie prywatyzacji. Sprzedaż państwowych przedsiębiorstw prywatnym inwestorom stanowi jedyną szansę na uniknięcie sytuacji, w której w 2010 roku dług publiczny przekroczy poziom 55 proc. PKB. Gdyby do tego doszło, rząd jest zobowiązany do całkowitego zrównoważenia budżetu w 2012 roku, a to w praktyce wymagałoby nie tylko redukcji wydatków, ale także wzrostu podatków. Korzyści z prywatyzacji nie ograniczają się jednak do zmniejszenia potrzeb pożyczkowych państwa. Równie ważne jest to, że im więcej działa w Polsce prywatnych przedsiębiorstw, tym nasz kraj ma większe szanse na szybki rozwój. Prywatne firmy są, przeciętnie rzecz biorąc, lepiej zarządzane niż spółki należące do państwa. W efekcie prywatne podmioty osiągają lepsze wyniki gospodarcze i tworzą więcej dodatkowych miejsc pracy niż spółki skarbu państwa.
Niezwykle ważnym obszarem reform jest także zwiększanie zakresu wolności gospodarczej. Według ostatniego rankingu Doing Business Polska zajmuje odległe 72 miejsce na świecie pod względem łatwości prowadzenia biznesu. Jesteśmy światowym średniakiem niepotrafiącym przełamać biurokratycznego gorsetu, który armia urzędników nakłada każdemu przedsiębiorcy. Głęboka deregulacja gospodarki jest niezbędna, aby pobudzić w Polsce konkurencję rynkową. Duże podmioty zazwyczaj radzą sobie z biurokracją. Koszty nadmiernych regulacji nie stanowią dla nich tak dużego obciążenia, jak ma to miejsce w przypadku małych przedsiębiorstw. Ograniczony zakres wolności gospodarczej najbardziej szkodzi firmom, które dopiero budują swoją pozycję rynkową. Jeżeli Polska utrzyma dotychczasowy, rozbudowany zakres regulacji życia gospodarczego, poprawa koniunktury, którą powoli udaje się dostrzec, zostanie w większości zaprzepaszczona. Dynamiczne wyjście z kryzysu wymaga wyzwolenia przedsiębiorczości Polaków.
Wymienione reformy są kluczem do trwałego sukcesu gospodarczego Polski. Bez nich nie wykorzystamy szansy, jaką daje nam najbardziej łagodne w Europie odczuwanie skutków kryzysu. Jak dotąd szczęśliwie nie daliśmy zwieść się fałszywym receptom, które sugerowały, że najlepszą polityką gospodarczą w okresie spowolnienia gospodarczego jest zwiększenie wydatków publicznych. Teraz nie dajmy się uśpić sukcesem pozycji lidera wzrostu w Europie. Bez reformatorskiej determinacji Polska zostanie szybko zdeklasowana przez inne kraje, którym nie zabrakło wiedzy i odwagi w działaniu.