Justyna Wydrzyńska z Aborcyjnego Dream Teamu została oskarżona o „pomoc w aborcji” za co grożą jej trzy lata pozbawienia wolności. To pierwsza taka sprawa w Europie i nie ma wątpliwości, że całe postępowanie jest polityczną ustawką. Powołana przez „nowy KRS” sędzia prowadząca – mimo sprzeciwu strony oskarżonej – podtrzymała udział w procesie przedstawicieli Ordo Iuris jako strony społecznej. Wygląda na to, że oskarżona nie może liczyć ani na merytoryczną debatę, ani na niezawisłość sędzi prowadzącej sprawę.
Autorytarne piekło
Proces Justyny Wydrzyńskiej z całą brutalnością przypomina nam, że żyjemy w państwie autorytarnym, gdzie od kilkunastu miesięcy w imię religijnych zabobonów ciężarne kobiety tracą życie w szpitalach, a działalność proaborycjnych aktywistek pod lupę bierze policja. Proces Justyny Wydrzyńskiej niewątpliwie ma za zadanie napędzić działaczkom stracha. Jak dobrze, że one – mimo lęku – nie przestają walczyć.
Jeden postulat
Działalność dziewczyn z Aborcyjnego Dream Teamu śledzę od dobrych kilku lat i muszę przyznać, że niezmiennie imponują mi swoim profesjonalizmem i efektywnością działań. Są jak dobrze naoliwiona maszyna. Czerpią przykład z krajów, w których udało się wywalczyć zmiany w dotychczasowym prawie aborcyjnym i sprawdzone tam patenty aplikują w Polsce. Przede wszystkim, mają jeden niezmienny postulat, a jest nim ‘legalny dostęp do bezpiecznej i bezpłatnej aborcji’. Nigdy nie uległy pokusom rozszerzenia listy żądań – pułapki, w którą złapał się Strajk Kobiet.
Medialna widoczność
Każdą medialną widoczność traktują jako szansę dotarcia do jak największej grupy odbiorców, czyli kobiet zainteresowanych aborcją. Podczas Strajku Kobiet przede wszystkim skupiły się na rozpowszechnianiu numeru telefonu do ich infolinii „Aborcji bez granic”. Obecnie, proces Justyny chcą wykorzystać do wsparcia narracji o tym, że sama aborcja jak i wspieranie kobiety, która jej dokonuje są legalne.
Własna narracja
Dziewczynom z Aborcyjnego Dream Teamu zależy na tym, aby odejść od narracji, w której ‘biedna kobieta potrzebuje pomocy’, w ich opinii decyzja o aborcji ma swoje źródło w wewnętrznej mocy kobiety, gotowości na przejęcie kontroli nad własnym ciałem i życiem. Stawiając własne postulaty, nie oglądają się na to co powie „druga strona”, robią swoje, czyli pomagają kobietom w dostępie do bezpiecznej aborcji, dają im niezbędne informacje, wsparcie, a dzięki darczyńcom są w stanie zapewnić bezpłatną aborcję tym, których na to nie stać. Same tworzą system, o którego legalizację zabiegają.
Gdy nie ma państwa jest ADT
Po wyroku Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej w 2020 roku, a szczególnie po jego publikacji, osoby, które do tej pory miały prawo zrobić ‘ustawową aborcję’, zniknęły z systemu ochrony zdrowia i to ADT je przejęło. W praktyce proaborcyjne działaczki zastąpiły państwo i nadal to robią. Z ich wyliczeń wynika, że „Aborcja bez Granic” dziennie pomaga średnio 94 osobom. Od wyroku pseudo-trybunału, czyli w ostatnim roku, wsparcie w bezpiecznej aborcji otrzymały 34 tysiące osób, a 1544 osoby wyjechały na zabieg w drugim trymestrze. Aborcja Bez Granic przeznaczyła na to 1,5 miliona zł.
Co na to opozycja?
Te liczby pokazują skalę potrzeb, których nasze państwo nie zaspokaja. Odpowiedzią na ten stan rzeczy jest z pewnością projekt ustawy “Legalna aborcja. Bez kompromisów”, który został złożony kilka dni temu. Sejm prawdopodobnie go odrzuci, jednak będą do niego musieli odnieść się liderzy partii opozycyjnych. A jak zauważa sama Justyna Wydrzyńska: „pytanie jest proste: czy my kobiety zasługujemy na dostęp do bezpiecznej aborcji w Polsce. Tak czy nie?”
Autor zdjęcia: Gayatri Malhotra
Fundacja Liberte! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi, 14 – 16.10.2022. Partnerem strategicznym wydarzenia jest Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji już wkrótce na: www.igrzyskawolnosci.pl
