Jeżeli traktujemy poważnie ochronę naszych wolności, trzeba domagać się wyjaśnienia sprawy tajnego więzienia CIA w Polsce.
Nie będę starał się nikogo przekonać do otoczenia serdecznym współczuciem Chalida Szejka Mohammada, który według niektórych relacji mógł być przetrzymywany i poddawany waterboardingowi w Polsce. Wiem, że w odniesieniu do architekta zamachów z 11 września nie miałbym szczególnych szans. Jednakże debata publiczna wokół tej sprawy w Polsce nie nastraja do optymistycznych ocen tego, jak w Polsce traktuje się ochronę podstawowych konstytucyjnych wolności oraz zasady takie jak cywilna kontrola nad służbami specjalnymi czy wreszcie suwerenność terytorialna. Wśród reakcji na doniesienia Human Rights Watch i Washington Post z listopada 2005 roku oraz wszystkie kolejne pojawiły się, a jakże, opinie, że jeżeli rzeczywiście siedzieli u nas ważni terroryści, to była to oznaka szczególnego zaufania, jakim obdarzył nas nasz strategiczny sojusznik. A jeśli ich torturowano, to nawet dobrze. Od organizacji naciskających na nieignorowanie sprawy domagano się dowodów, choć państwo to nie jest pojedynczy obywatel – niewinny, dopóki nie udowodni mu się winy. Poza wygłupami w stylu „zrobili sobie przerwę na hamburgera” nie pojawiły się żadne alternatywne uzasadnienia lotów relacji Kabul-Szymany-Guantanamo. Kiedy delegacja komisji Parlamentu Europejskiego przyjechała badać sprawę w Warszawie, miała okazję posłuchać przedstawiciela rządu, który na dowód, że to się nie mogło stać, przeczytał zdumionym europosłom wybrane artykuły polskiej konstytucji. Nawiasem mówiąc, niechlubną kartę w głosowaniu raportu tejże komisji w lutym 2007 w Strasbourgu zapisali też polscy liberałowie. W przeciwieństwie do zdecydowanej większości klubu ALDE, głosowali z Rumunami przeciwko raportowi (tylko posłanka Staniszewska się wstrzymała). Nie zaproponowali przy tym żadnej innej niż opisana w raporcie drogi wyjaśnienia przez Polskę zarzutów.
Później okazało się, że kiedy po rewelacjach „Washington Post” z listopada 2005 sprawą zajęła się sejmowa Komisja Służb Specjalnych, tylko dwóch jej posłów miało dostęp do informacji niejawnych. Według informacji z sekretariatu tej Komisji, dwójka ta nie sporządziła żadnego raportu z pracy nad tą sprawą, tak więc posłowie obecnej kadencji nie mają szansy się dowiedzieć, czy coś ustalono. Jakże jaskrawo odmienna była reakcja Litwy, gdzie po pojawieniu się oskarżeń niezwłocznie zajęła się nimi parlamentarna komisja. W grudniu 2009 zaprezentowała ona wynik swoich prac – ustaliła, że na podstawie umowy z USA było możliwe powstanie dwóch miejsc przytrzymywania, lecz nie ma dowodów, że rzeczywiście powstały i przesłała sprawę do prokuratury do prowadzenia dalszego dochodzenia. Tymczasem w Polsce nie można nawet dowiedzieć się, jak brzmi tytuł niejawnej umowy zawartej ze Stanami Zjednoczonymi, na mocy której być może mogło działać takie więzienie (od dłuższego czasu bezskutecznie próbuje to ustalić Fundacja Helsińska, posługując się prawem do dostępu do informacji publicznej). Oczywiście, nie mamy też pojęcia, czy przed zawarciem jej ktokolwiek sprawdził, czy nie za głęboko wkracza ona w obszar praw jednostek. Niestety, również polskie media uwierzyły politykom na słowo jak w mało której sprawie – wyniki poważniejszego śledztwa dziennikarskiego, które przyniosło jakieś nowe fakty, opublikowała dopiero „Rzeczpospolita” w kwietniu 2009 roku.
W marcu miną dwa lata, odkąd polska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie rzekomego tajnego więzienia CIA w Polsce (kiedy zapytamy w Komisji Europejskiej, usłyszymy, że to dzięki jej naciskom). Jak na razie jedyne ustalenie, jakie z tego śledztwa wyszło, dotyczy tego, że samoloty wynajmowane przez CIA, aby korzystać z wolności należnej lotnictwu cywilnemu lądowały rzeczywiście w Polsce. Nic więcej nie wiemy – Prokuratura Krajowa konsekwentnie odmawia informacji nie tylko na temat dotychczasowych wyników, ale także jego dokładnego zakresu i tego, czy ktoś i kto został zwolniony z zachowania tajemnicy.
Jednak cisza wokół tej sprawy nie będzie trwała wiecznie. Wspomniana druga rocznica zbiegnie się zapewne z publikacją kolejnego międzynarodowego raportu. Tym razem przygotowują go dwaj specjalni sprawozdawcy ONZ – Manfred Nowak i Martin Scheinin. Z dwóch powodów trudno będzie Polsce zbagatelizować ten raport. Po pierwsze, tym razem nie piszą go politycy (jak w przypadku raportów Rady Europy i Parlamentu Europejskiego), tylko dwaj wypowiadający się w sposób bardzo wyważony profesorowie. Po drugie, w raporcie zapewne zobaczymy się na tle innych państw, a niektóre całkiem sporo zrobiły, aby się oczyścić. Na przykład Włochy są już po skazujących wyrokach (oczywiście zaocznych) agentów CIA zamieszanych w porwanie Abu Omara. Jeżeli agenci ci dadzą się kiedyś złapać, czeka ich długoletnie więzienie. A, jak poucza sprawa Polańskiego, taki wyrok może przypomnieć o sobie i po wielu latach. Włochy zresztą to nie jedyny kraj, który poszedł daleko w swoich wysiłkach oczyszczenia się po festiwalu nieodpowiedzialności, jaką była współpraca służb podczas „wojny z terroryzmem”. Polska może wziąć przykład choćby z Bośni czy Kanady, gdzie dogłębnie wyjaśniono rolę kanadyjskich służb w porwaniu Mahera Arara.
Poza tym, w 2010 rozpoczną się cywilne procesy „więźniów wysokiej wartości” w Nowym Jorku (według telewizji ABC to właśnie grupa takich osób mogła w Polsce przebywać). Może to ułatwić mediom dostęp do więźniów, a na pewno umożliwi komunikację za pośrednictwem ich adwokatów. Być może również jakieś odpowiedzi znajdziemy w dokumentach sukcesywnie odtajnianych przez administrację Obamy – o ile oczywiście prokuratura lub dziennikarze zechcą je przejrzeć.
Dopóki nie dostaniemy wyników śledztwa Prokuratury Krajowej i nie okaże się ono rzetelne, należy wciąż przypominać o tej sprawie jako niezałatwionej. A politycy, którzy są władni ułatwić to śledztwo, ujawniając swoją wiedzę lub zwalniając z tajemnicy innych, muszą się liczyć z tym, że jeśli tego nie zrobią, kiedyś ich ten kotlet poparzy. Choćby dlatego, że jakiś kolejny były oficer CIA nie będzie mógł już żyć z traumą tego, co widział. Albo po prostu nie podzieli polskiego zamiłowania do utrzymywania tajności wiele lat po fakcie, kiedy już o żadnych względach bezpieczeństwa nie można mówić.
Petycja do premiera Tuska ws. ujawnienia wyników śledztwa:
http://amnesty.org.pl/tajnewiezienia
PS: Zapewne ktoś spyta, dlaczego w tym tekście jest tak mało o Ameryce, choć Obama się, delikatnie mówiąc, nie popisał i zamiast zlikwidować Guantanamo założył po prostu drugie w Illinois? Ano dlatego, że w dyskusji o rozmontowywaniu praw człowieka podczas wojny z terroryzmem symboliczne pomarańczowe kombinezony z Gitmo przesłoniły nam niepokojące zdarzenia obok nas – w Europie i w Polsce.