„Zawsze wydaje się, że coś jest niemożliwe, dopóki nie zostanie to zrobione.” – Nelson Mandela
Druga połowa roku 2018 będzie czasem emocji związanych ze zbliżającymi się wyborami samorządowymi. Co nam przyniosą te wybory, czy uda się ochronić ostatni niezależny od partii rządzącej odcinek władzy – samorząd lokalny – i czy będzie to w końcu Rok Wyborów Kobiet?
Póki co odpowiedzi na te pytania są trudne do przewidzenia. Ale z pewnością można stwierdzić, że to od nas samych zależy jakie odpowiedzi na powyższe pytania otrzymamy w końcówce 2018 r.
Aktywizacja
Dotychczasowa kobieca aktywność w życiu społeczno-politycznym znacznie wzrosła począwszy od 2015 r. W październiku 2016 r. zaangażowanie to skrystalizowało się w postaci manifestacji pod szyldem Czarnego Protestu, odbywających się w całej Polsce. Zarówno w dużych ośrodkach miejskich, jak i w małych miejscowościach gromadziły się tysiące Polek protestujących przeciwko próbom zaostrzenia prawa antyaborcyjnego. Protesty przybrał charakter wielopokoleniowy. Protestowały kobiety w każdym wieku, przychodząc wraz z dziećmi na miejsca manifestacji i marszów, wspierane przez swoich mężów i partnerów. Wymiar i skala tych protestów tak zaskoczyły partię rządzącą, że projekt ustawy zaostrzający przepisy antyaborcyjne został wycofany z procedowania sejmowego.
Polskie kobiety odniosły sukces, ale zyskały też coś znacznie ważniejszego – poczucie wpływu i wsparcia. Poczucie posiadania wpływu na to, co się dzieje w sprawach dla nas ważnych, jest jednym z najważniejszych czynników budujących motywację i zaangażowanie w działalności społecznej i politycznej. Równie ważnym czynnikiem jest wsparcie, jakie protestujące kobiety udzielały same sobie, ale także jakie otrzymały od swojego najbliższego otoczenia.
Na dwa sposoby
Idąc za ciosem rozbudzonej mobilizacji, naturalną wydaje się zwiększona aktywność kobiet w nadchodzących wyborach samorządowych. Udział kobiet w wyborach jest niezbędnym warunkiem uzyskania i kontrolowania wpływu na to, co dzieje się w naszym życiu. Ten udział może być czynny – wybieramy naszego reprezentanta, albo bierny – kandydujemy i jesteśmy wybierane. Te dwa działania są niezmiernie istotne i mają wymierny efekt. Warto pamiętać że w 2015 r. na obecną ekipę rządzącą swój głos oddało właśnie 39,7% kobiet.
Kobiety świadomie decydujące się na udział w wyborach jako kandydatki chcące powalczyć o mandat w dalszym ciągu są zjawiskiem przypominającym gatunek chroniony, któremu grozi wyginięcie. Co prawda od 2011 r. mamy w naszym prawie wyborczym system kwotowy (zagwarantowany udział kobiet na listach wyborczych w ilości nie mniejszej niż 35% na liście), który zapewnia większą obecność kobiet na listach, to jednak nie jest to rozwiązanie, które zachęca kobiety do kandydowania w wyborach.
Kwoty i suwaki
System ten bowiem możemy stosować tylko w wyborach proporcjonalnych (w wyborach do sejmików, rad powiatów i rad gmin powyżej 20 tys. mieszkańców). Natomiast nie działa już w wyborach do rad mniejszych gmin (poniżej 20 tys. mieszkańców), gdzie wybory są większościowe i na liście znajduje się tylko jeden kandydat. Dodatkowo system kwotowy nie gwarantuje kobietom tzw. „miejsc biorących” na liście, które potencjalnie pomagają kandydatowi w uzyskaniu mandatu (miejsca nr 1-3 i ostatnie) oraz nie przewidują układania list z zastosowaniem mechanizmu naprzemiennego, tzw. „suwakowego” (gdy na liście umieszcza się naprzemiennie nazwiska kandydatek i kandydatów).
Analizując powyższe nasuwa się wniosek, że polski ustawodawca nie ułatwia kobietom podjęcia decyzji dotyczącej kandydowania w wyborach.
Kobiety już są specjalistkami
Zadajmy sobie zatem pytanie – czy my kobiety potrzebujemy woli i łaski ustawodawcy żeby osiągnąć cel jakim jest uzyskanie realnego wpływu na otaczającą nas rzeczywistość? Czy stać nas tylko na to, żeby powierzyć innej osobie – najczęściej mężczyźnie – decydowanie o naszych sprawach?
Przyjrzyjmy się sobie samym. Bez względu na wykształcenie, status społeczny i materialny, codziennie podejmujemy szereg decyzji mających wpływ na nasze otoczenie, czy to najbliższe, czy zawodowe, czy dotyczące nas samych. Jesteśmy specjalistkami w obszarze działania systemu edukacji – pilnując kształcenia naszych dzieci, opieki społecznej – dbając o należyte wsparcie naszych potrzebujących czy niepełnosprawnych członków rodzin, czy w końcu w obszarze służby zdrowia – dbając o zdrowie własne i naszych rodzin.
Potrafimy także zadbać o to, żeby prawa nasze i naszych dzieci nie zostały zagubione w ferworze przepychanek politycznych. A na koniec z uśmiechem idziemy do szkoły czy świetlicy wiejskiej żeby przygotować najwspanialszą imprezę dla naszych dzieci, albo pracujemy na rzecz społeczność lokalnej. Mamy swoje zdanie i pomysły na to, co można usprawnić i zrobić lepiej. My kobiety robimy to na co dzień – ze śmiałością, chęcią i bez obaw. Nasza praca i działalność ma realny wymiar i to czego nam najczęściej brakuje to wpływ na to, żeby dokonywać zmian w naszym otoczeniu.
[Przeczytaj również: Czas na kobiety. Przed nami X Kongres Kobiet, A. Łuczak]
Jedną z najprostszych i najbardziej skutecznych metod pozwalającą uzyskać taki wpływ jest udział w wyborach. Zarówno jako osoby oddające głos i dokonujące świadomego wyboru, jak i jako osoby które kandydują – przedstawiając swój pomysł na zmiany.
Czy jest się czego bać?
Tym co najczęściej blokuje nas przed podjęciem decyzji o włączeniu się w wybory w roli kandydata jest obawa i niechęć przed wejściem do świata polityki. Nasze obawy z tym związane są pochodną informacji jakie uzyskujemy z mediów. Musimy mieć świadomość, że jest to jedynie skromny ułamek tego co nazywamy polityką, bowiem polityka jest odmianą działalności społecznej, która umożliwia dokonywanie zmian i wprowadzanie rozwiązań korzystnych dla nas i naszego otoczenia.
A przecież my kobiety i tak to robimy. Działamy społecznie, proponujemy zmiany i rozwiązania, manifestujemy i protestujemy. Nadszedł zatem czas na uzyskanie wpływu – siły sprawczej i możliwości wprowadzenia naszych pomysłów i działań w życie. Ten czas to rok 2018 i czas wyborów samorządowych.
Nikt za nas tego nie zrobi
Nie bójmy się zakładać własnych komitetów wyborczych lub szukać kontaktu z już działającą organizacją biorącą udział w wyborach. Nie bójmy się mówić i promować siebie i tego, co chcemy zrobić lub zmienić. Nie bójmy się, że czas poświęcony polityce będzie czasem zabranym naszym bliskim – poprośmy ich o wsparcie, przecież i tak już działamy, i mamy własne propozycje na zmiany.
My kobiety jesteśmy zmobilizowane i gotowe do podjęcia wyzwań jakie przed nami stoją. Zbliżające się wybory samorządowe są najlepszą okazją do wzięcia spraw w swoje ręce. Jeżeli nie zrobimy tego same – nikt za nas tego nie zrobi.
Od Redakcji: w imieniu Stowarzyszenia Kongres Kobiet zapraszamy do udziału w X Krajowym Kongresie Kobiet 16-17 czerwca w Łodzi. Pierwszego dnia, w sobotę 16 czerwca, zaplanowana jest sesja poświęcona stuleciu praw wyborczych kobiet, z udziałem, m.in. Sylwii Chutnik, Joanny Muchy, Marii Seweryn i Olgi Tokarczuk, drugiego zaś odbędzie się debata samorządowa z udziałem Katarzyny Lubnauer i Małgorzaty Tkacz-Janik i Hanny Zdanowskiej. Zgłoszenia poprzez stronę Kongresu Kobiet.
