Wciąż nie rozumiem co uratowało najnowszy tom „Zakazanej Psychologii” przed publicznym, przykładnym spaleniem. Przecież jej lubieżny autor Tomasz Witkowski, śmie w niej przywoływać metaanalizę Bruca Rinda? Badania Rinda wywołały pod koniec lat 90tych takie zamieszanie, że sprawą zajął się Kongres Stanów Zjednoczonych, który jednogłośnie je potępił. Ich grzech polegał na twierdzeniu, iż po przeanalizowaniu 52 badań nie znaleziono dowodów, na trwale negatywne skutki molestowania seksualnego dzieci. Wynik okazał się wysoce niestosowny, w końcu wszyscy wiemy, że molestowania prowadzą do traumy, a molestowani po 20 latach wciąż budzą się w środku nocy oblani potem. Czy wolno mówić takie rzeczy, nawet jeśli potwierdzają je badania empiryczne? Biedny Witkowski najwyraźniej zdaje sobie sprawy z tego jaka jest odpowiedz. Mniej więcej na każdej stronie podkreśla, że nie jest pedofilem, ani nawet nie użyczał swoich dzieci sąsiadom, on tylko przytacza dane. Wyobraźmy sobie, że Abp Michalik zamiast twierdzić, iż to dzieci lgną i szukają miłości (co jest raczej nieprawdą), powiedział wprost, że ponad 90% molestowanych dzieci, nie widziała w samym akcie, w momencie w którym był popełniany, czegoś przerażającego czy strasznego (co jest akurat prawdą). Za drugie stwierdzenie nie przepraszałby arcybiskup, ale chyba sam papież. Wspominam o tym w kontekście ostatnich wypowiedzi Janusza Korwin-Mikke. JKM chodzi po Polsatach i innych TVNach krzycząc, że mężczyźni górują inteligencją nad kobietami. Niespecjalnie interesuje mnie kto ma ten 1 IQ więcej, natomiast zastanawia mnie, czy w ogóle można o tym w Polsce rozmawiać? Czy gdyby kobiety okazały się mniej inteligentne, wolno byłoby o tym dyskutować? Z tego co widzę, chyba nie.

Nie gram w drużynie JKM, ani żadnego innego polityka, przynajmniej lubię tak o sobie myśleć. Interesuje mnie co mówi empiria i dane, warto grać w drużynie nauki, bo to pewny zwycięzca, któremu wszyscy zawdzięczają wszystko. Pan Janusz potrafi skompromitować każdą idee. Nawet twierdzenie 2+2 JKM potrafiłby obudować takimi argumentami, że normalny człowiek zacząłby się zastanawiać, czy to nie przypadkiem 5, a nawet jak 4, to czy z pobudek moralnych, nie wypadałoby optować za 5. Tak czy owak Korwin ma racje, twierdząc iż wiele badań wskazuje na
wyższy poziom IQ mężczyzn. Wydaje się, że w ramach odpowiedzi należałoby wykazać statystyczną nieistotność tych wyników; pokazać ich niuanse; wskazać na badania, które pokazują brak różnić, a nawet przewagę kobiet; czy nawet podważyć sam sens takich badań. Każdy z tych podpunktów jest banalny do zrealizowania, tymczasem jaka jest odpowiedź? Manifesty, listy oburzonych i petycje domagające się odebrania głosu JKM. Najwyraźniej jestem jakiś dziwny, bo potrafię wyobrazić sobie naprawdę fajną dyskusje, np. o tym czemu jest tak mało kobiet w rankingach szachowych. Chciałem powiedzieć, że ostatnio jest tam nie tylko mało kobiet, ale w ogóle mało ludzi. By nie wyglądało to tak fatalnie, sporządzono dla tych nieludzkich arcymistrzów
osobne rankingi. Obecnie turnieje silników szachowych stoją na poziome niedostępnym dla ludzi i jeśli chcesz obejrzeć partyjkę najlepszych, to niestety będą to dwa komputery. „Klasyczne”, ludzkie turnieje szachowe (które JKM przytacza), to w pewnym sensie takie paraolimpiady (którymi JKM gardzi).
W Polsce brakuje czegoś pokroju
Foundation for Individual Rights in Education, a więc instytucji walczącej z cenzurą poprawności politycznej w dyskusji akademickiej. Prawnicy FIRE interweniują w momentach, kiedy dochodzi do próby powstrzymania badań lub ograniczenia wolności słowa, ze względu na interes określonej grupy. Nie oszczędzają przy tym nikogo. Nie ważne czy wierzysz w Boga, jesteś homoseksualistą, rdzennym mieszkańcem Ameryki lub masz czarny kolor skóry – nie masz prawa nikogo kneblować. Oczywiście inicjatorzy takich akcji nie kwestionują mało sympatycznych rzeczy jakie dotykały i dotykają niektóre mniejszości. Jednocześnie nikt nie może być wyłączony spod krytyki, tylko dlatego, że jest Żydem, bo jest otyły lub rudy. Z założenia zatem brak wolności w dyskursie naukowym, jest w dłuższej perspektywie o wiele groźniejszy, niż ewentualne paszkwile jakie mogą na tym wypłynąć. Grup, które mają prawo czuć się sponiewierane jest tak dużo, że w zasadzie każdy należy do którejś z nich. Jak w praktyce wygląda takie blokowanie wszystkich przez wszystkich, widać w naszym pięknym kraju. Nasze państwo aby przypadkiem nikogo nie skrzywdzić, postanowiło dyskryminować wszystkich bez wyjątku.
A nie może krytykować
B, bo obrazi uczucia religijne
B;
B nie może skrytykować ułomności
C, bo
C był więźniem politycznym; nie można krytykować także
A, bo ten z kolei siedział w
KL Auschwitz. Dzięki czemu dochodzi do kuriozalnych sytuacji, z pozoru niemożliwych do jednoczesnego zaistnienia, gdzie np. dyskryminowani czują się u nas zarówno wierzący jak i ateiści.
Tekst pochodzi z bloga Michała Łaszczyka: http://czajniczek-pana-russella.blogspot.com/2014/05/czy-wolno-mowic-o-tym-ze-kobiety-sa.html