Partii PIS czerń towarzyszy od początku kampanii. Rok dzierżenia władzy absolutnej pokazał, że kolor czarny jest tym, który w sposób symboliczny zostanie przypisany temu smutnemu (czarnemu?) okresowi historii Polski. Wiele jest obszarów, w których wprost widać tę barwę.
Po pierwsze czerń żałoby smoleńskiej – czerń ubrań żałobnych, przeskalowanie do niebotycznych rozmiarów narracji żałobnej, naznaczenie uroczystości państwowych apelami smoleńskimi niezależnie od kontekstu uroczystości, odbiorców i tematyki.
Po drugie czerń nocy podczas obrad Parlamentu – niespotykana dotąd częstotliwość nocnych obrad, z początku interpretowana jako głosowania „pod osłoną nocy” , wstydliwe i dlatego ukrywane. Szybko jednak okazało się, że ludzie partii PIS jednak się nie wstydzą. Niczego.
Po trzecie czerń sutann – czyli symbol prawdziwej, realnej władzy sprawowanej obecnie w Polsce. Co ciekawe, nikt (ani członkowie partii PIS ani tzw. duchowni katoliccy) nie próbuje nawet udawać, że jest inaczej. Zachowanie pozorów jest już zbędne. Posłanka Krystyna Pawłowicz na swoim profilu w mediach społecznościowych ogłasza: „Episkopat dzisiejszym swoim popołudniowym wystąpieniem upoważnił nas do odrzucenia projektu przewidującego karalność kobiet”. Aż strach pomyśleć do czego jeszcze upoważnił, albo, co gorsza, zobowiązał partię PIS Episkopat…
Wreszcie czerń ubrań i nastrojów społecznych – czyli Czarny protest, Czarna Rewolucja. Być może skuteczność tego, co wydarzyło się 3 października 2016 roku w Polsce po części leży w estetyce, wpisującej się w symbolikę, którą ludzie z partii PIS tak dobrze rozumieją? Być może krwawy- czerwony marsz nie wywołałby takiej paniki jak ten, czarny, surowy, żałobny. Żelazna zasada skutecznej komunikacji zachęca: mów językiem, który odbiorca zrozumie. Niczego przecież tak dobrze nie czują i nie rozumieją działacze PIS jak czerni. I niczego tak się nie boją.
