Złapanie rapera Maty z 1,5 grama suszu konopnego oraz potencjalne konsekwencje prawne, jakie to dla niego rodzi, wzbudziły kilkudniową dyskusję nad legalnością posiadania tego specyfiku. Owa dyskusja szybko jednak zakończyła się i oddała pole kolejnym rewelacjom ze świata polityki. Tymczasem, warto oddać roślinie będącej główną sprawczynią całego zamieszania historyczną sprawiedliwość.
Pierwsze wzmianki o niej pochodzą z chińskiego traktatu o rolnictwie datowanego na XVI wiek p.n.e. Ma ponad 25 tysięcy znanych zastosowań. W sienkiewiczowskim Potopie o jej zaletach entuzjastycznie rozprawiał Zagłoba. Kiedy na lekcjach historii dowiadujemy się o Rzeczypospolitej będącej „spichlerzem Europy”, część tego spichlerza wypełniona była właśnie nią. Uprawiali ją George Washington i Thomas Jefferson. Drzemie w niej potencjał do zaradzenia wielu ekologicznym problemom naszych czasów. Tymczasem pokornie znosi piętno kłamliwie przedstawianych psychoaktywnych właściwości. Jak do tego doszło? Wszystko przez chciwość i interesy kilku Amerykanów.
Radosne preludium
Opisana we wspomnianym XVI w. p.n.e., pierwsze ślady jej wykorzystania pochodzą zaś z 8000-7000 r. przed Chrystusem. Konopie są z człowiekiem dłużej niż pismo czy koło. Z czasem stopniowo poszerzał się zakres i sposoby, w jakie była używana (o nich w kolejnych częściach tekstu). Roślina ta towarzyszyła człowiekowi przy wielu ważnych wydarzeniach. Prorok Mahomet, zakazując muzułmanom spożywania alkoholu, wyraził zgodę na palenie właśnie suszu z konopi, zaś Joanna d’Arc została spalona na stosie nie tylko za czary, lecz również za to że sama rzekomo lubiła palić konopie indyjskie. Słynna Deklaracja Niepodległości Stanów Zjednoczonych z 1776 roku, została w pierwszych dwóch egzemplarzach spisana na papierze wytworzonym z rośliny będącej głównym bohaterem tego tekstu. Dzieje konopi to niemal ustawiczne zaskakiwanie człowieka jej potencjałem na coraz to większej ilości pól, do tego stopnia że w XVI-wiecznej Anglii karano tych, którzy na swoich nomen omen polach konopi nie uprawiali. Sytuacja miała się podobnie także w zamorskich koloniach Królestwa Hiszpanii. Okres rozkwitu popularności trwał aż do lat 30. XX wieku.
Historia dramatu
1920 to rok wprowadzenia w Stanach Zjednoczonych prohibicji. Dzięki temu jeszcze większą popularność zyskały konopie w swojej indyjskiej postaci, rzecz jasna owy wzrost popularności pochodził z ich rekreacyjno-narkotyzujących właściwości. Lata 20. to także czas, kiedy strategicznym partnerem włókienniczo-papiernicznym rządu USA stał się koncern DuPont. Surowcem eksploatowanym przez tą firmę było drewno. Owo przedsiębiorstwo wynalazło również pierwsze włókno sztuczne – rayon. Na obu tych polach dużo tańszą alternatywą było użycie właśnie konopi. Dlatego też stała się ona głównym adwersarzem tego wielkiego przedsiębiorstwa. Wydarzenia zaczynają wtedy biec dużo szybszym tempem. Andrew Mellon – sekretarz skarbu oraz właściciel banku, którego klientem był wtedy DuPont – wyraża zgodę na nominacje Harry’ego J. Anslingera (swojego przyszłego zięcia) na stanowisko szefa nowopowstałego Federalnego Biura ds. Narkotyków. Kolejne lata to okres równie intensywnej i zawziętej, co kłamliwej kampanii Anslingera, dotyczącej pochodzącej z konopi indyjskiej marihuany, na skutek której obrywa „piekielna roślina”, jaką stały się konopie jako takie, również np. odmiana siewna pozbawiona psychoaktywnych właściwości. Częściowo Anslinger chciał także uzasadnić i nadać sens działania oraz finansowania jednostki, na której czele stanął. Propaganda strasząca opinie publiczną, a przede wszystkim amerykańskich kongresmenów, senatorów i władze lokalne, polegająca na nakreślaniu wizji odurzonych suszem z konopi ludzi zamieniających się w potwory i mordujących swoje rodziny, przyniosła skutek. Prof. Jerzy Vetulani mówi w tym przypadku wręcz o powstaniu „marihuanofobii”. W 46 stanach zdelegalizowano zarówno narkotyk – marihuanę, jak i uprawę konopi. Wszystko to przy sprzeciwie m.in. środowiska lekarskiego z dr. Jamesem Woodwardem na czele. Wkrótce DuPont otrzymuje patent na produkcje tworzyw z ropy naftowej oraz produkcje papieru z drewna. Firma osiąga wielkie przychody. Na wiele kolejnych lat konopie kojarzyć się będą przede wszystkim ze zdemonizowanym narkotykiem, odrzucając przy okazji ilość zastosowań większą niż ilość znaków użytych do napisania tego tekstu. Warto zatem przybliżyć kilka z nich.
Skarbnica substancji
Zanim o konkretnych przypadkach zastosowania w medycynie, warto spojrzeć na skład naszej bohaterki. W nasionach konopi znajdziemy: fosfor, potas, magnez, wapń, siarkę, żelazo, mangan, sód, krzem, miedź, platynę, bor, jod, nikiel, cynę, witaminy z grupy B, witaminę A, C, E oraz K. Działanie nasion konopi jest tak szerokie jak ich skład. Cannabis sativa obniża cholesterol, wzmacnia system odpornościowy, zmniejsza stres. Nasiona konopi zawierają również błonnik (13g/ziarno), poprawia on pracę układu pokarmowego i sprzyja redukcji masy ciała. Nasze tytułowe „konopie wyklęte” to także kopalnia białka (21,5g/ziarno), na tym polu ustępuje tylko soi. 65% tego białka to globularne edystyny, uznawane za najłatwiej przyswajalne formy białek. Owe białko dostarcza 18 aminokwasów, wzmacniają one układ odpornościowy, wspomagają pracę wątroby i układ nerwowy, wzmacniają także włosy i poprawiają cerę. 35% ziarna stanowi olej. Olej ten to w 80% Niezbędne Nienasycone Kwasy Tłuszczowe – tłuszcze o idealnych proporcjach kwasów omega-3 i omega-6. Nasiona konopi jako jedyne jadalne nasiona posiadają kwas gammalinolenowy (GLA), łagodzi on stany zapalne i przywraca równowagę hormonalną. Wspomniana już witamina K uczestniczy w tworzeniu tkanki kostnej, a także m.in. działa przeciwbólowo, przeciwzapalnie i przeciwbakteryjnie.
Magiczne antidotum
Mityczny chiński cesarz, zarazem uznawany za legendarnego ojca chińskiej medycyny – Shen Nung, miał opisać zastosowanie konopi w celach medycznych już w 2700 r. p.n.e. W 550 r. p.n.e. perski prorok Zoroaster w świętym tekście Zend-Avesta, opisuje konopie jako roślinę leczniczą. Przechodząc jednak do czasów i miejsc nam bliższych, w 1839 r. W.B. O’Shaughnessy stosuje konopie jako środek przeciwbólowy, zaś Jean-Jacques Moreau de Tours uznaje jej przydatność w leczeniu chorób psychicznych. Pod koniec XIX w. nadworny lekarz królowej Wiktorii, Sir Russell Reynolds, poleca konopie jako środek na bóle menstruacyjne. Pisze on również o niej w pierwszym wydaniu znanego i cenionego do dziś czasopisma medycznego „The Lancet” – „Konopie, stosowane w odpowiedni sposób, są jednym z najcenniejszych lekarstw, jakie posiadamy”. W latach 70. XX wieku „Medical World News” ogłasza susz konopny najlepszym środkiem w leczeniu epilepsji. Dziś susz z konopi wykorzystywany jest często do łagodzenia objawów jaskry (poprzez obniżenie ciśnienia w gałce ocznej, a co za tym idzie zwiększoną ostrość widzenia), bólów doskwierających podczas chorowania na stwardnienie rozsiane, a także do poprawy samopoczucia osób korzystających z chemioterapii oraz zredukowania u nich odruchów wymiotnych i nudności o co najmniej 50%, czy również do pobudzenia apetytu u chorych na AIDS (zwiększając przy tym długość ich życia). Konopie nie tylko łagodzą objawy, czy pozwalają w większym komforcie przejść objawy, lecz również są lekiem. Badania Cancer Research potwierdzają skuteczność kannabinoidów zawartych w cannabis sativa w walce z glejakiem wielopostaciowym – jednym z najbardziej śmiertelnych form guzów mózgu. Na łamach pisma „Nature” pojawił się artykuł mówiący o THC (Tetrahydrokannabinol – psychoaktywny związek chemiczny zawarty w konopi indyjskiej) obniżającym ryzyko miażdżycy. To samo THC według naukowców z Uniwersytetu Południowej Florydy jest skuteczną bronią przeciw wirusom odpowiedzialnym za rozwój groźnych nowotworów. Natomiast „American Journal of Pathology” pisze o obniżaniu przez marihuanę poziomu glukozy we krwi, co zapobiega jednemu z groźnych powikłań cukrzycy, prowadzącemu do ślepoty.
„Piekielna roślina”?
Badania i generalnie rzecz ujmując wątpliwości co do szkodliwości konopi zaczęły się na długo przed wspomnianą wcześniej kampanią propagandową Harry’ego J. Anslingera. Pod koniec XIX stulecia, z inicjatywy brytyjskiej Izby Gmin, powołano komisje mającą na celu zbadanie potencjalnej szkodliwości konopi. Parlamentarna komisja jednoznacznie stwierdziła jednak brak negatywnych objawów zdrowotnych oraz brak powodowania uzależnienia. Wymieniono natomiast pozytywne skutki emocjonalne oraz społeczne. W międzyczasie obalano kolejne badania mające na celu udowodnienie szkodliwości konopi (np. Badania dr. Heath’a). W 1989 roku badania Akademii Medycznej w St. Louis stwierdziły że palenie suszu z konopi nie uszkadza komórek nerwowych, a w ludzkim mózgu znajdują się specjalne receptory reagujące na THC i tylko przez THC aktywowane. Pod koniec dwudziestego stulecia brytyjski „New Scientist” opublikował fragment tajnego raportu WHO na temat szkodliwości suszu z konopi. Po ujawnieniu przez Światową Organizacje Zdrowia całości raportu z 15 lat badań, okazało się że opisywana substancja jest mniej szkodliwa od alkoholu i nikotyny, a palenie przez dłuższy czas nie powoduje szkód zdrowotnych. Warto jednak dodać trochę zasadności znakowi zapytania postawionemu w tytule tego akapitu. Susz z konopi jest tzw. narkotykiem miękkim, nie uzależnia zatem fizycznie, można się jednak silnie do niego przywiązać w sposób psychiczny, generalny potencjał uzależnienia jest jednak niższy niż w przypadku nikotyny i alkoholu. Poza tym na dłuższą metę częste i regularne użytkowanie może prowadzić do subtelnego wręcz pogorszenia pamięci, koncentracji, czy procesu selekcji informacji. U młodych osób mających kontakt z marihuaną zaobserwowano również większe szanse na sięgnięcie po groźniejsze substancje. Naukowo potwierdzony jest także wpływ suszu konopnego na układ krążenia, układ oddechowy, a także niską wagę u noworodków, których mamy paliły cannabis podczas ciąży. Częste stosowanie konopi może doprowadzić do utraty satysfakcji z życia, motywacji do dbania o swój wygląd, aspołeczności oraz braku poczucia celu. Wszystko to jednak w przypadku wieloletniego stosowania znaczących ilości.
Antidotum także dla matki ziemi
Aby cieszyć się efektem w postaci wyhodowanej rośliny, trzeba ją najpierw zasadzić lub zasiać, następnie pielęgnować i o nią dbać, wszystko to zaś poprzedzić trzeba wyborem dla niej odpowiednich warunków, glebowych jak i pogodowych. Inaczej jest jednak z konopiami. Nie maja one wygórowanych wymagań co do miejsca ich uprawy, nie potrzebują nawet środków ochrony roślin, czyli najczęściej pestycydów, tak szkodliwych przecież dla środowiska, m.in. dla egzystencji pszczół. Konopie same odstraszają chwasty, jak i szkodniki pokroju stonki ziemniaczanej, czy bielnika kapustnika. Liście mogą zaś służyć do skomponowania paszy dla zwierząt. Konopie nie dość że nie są wybredne co do gleby w której rosną, to na dodatek mogą ją oczyścić, co potwierdzają wyniki badań Instytutu Włókien Naturalnych nt. oczyszczenia gleby skażonej przez przemysł miedziowy za pomocą właśnie konopi. Zwiększa to żyzność gleb. Prawdziwą plagą naszych czasów jest ogromna ilość tworzyw sztucznych. Zalegają one na wysypiskach śmieci oraz w oceanach, według najnowszych badań mikroplastik może unosić się w powietrzu i zalegać w płucach. Z pomocą przychodzi nie kto inny jak wyklęte konopie, ich łyko jest jednym z najbogatszych źródeł celulozy. W przeciwieństwie do plastiku wytwarzanego z ropy naftowej, plastik konopny ulega biodegradacji. Kolejnym obszarem odrzuconego mesjanistycznego posłannictwa cannabis sativa, jest rynek surowców energetycznych, tak boleśnie zatruwający naszą biosferę. Zwykła mieszanka oleju z konopi i 15% metanolu pozwala uzyskać ekologiczny olej napędowy do silników diesla. Spalanie tego oleju to o 70% mniejsza emisja sadzy niż w przypadku wersji produkowanej z ropy naftowej. Konopie to także źródło biomasy. Najbardziej znanym eko-zastosowaniem konopi jest produkcja papieru, o której to zalecie – trzeba wspomnieć – wiedzieli także Chińczycy, którzy wyprodukowali papier z tej wspaniałej rośliny już w I wieku. Jeden hektar konopi to tyle masy papierowej co cztery hektary lasu, zaś do produkcji tony masy papierowej potrzeba 2,1 tony drewna iglastego i odpowiednio 1,4/5 tony konopi przemysłowej. Dodając do tego oczywisty fakt skrajnej rozbieżności czasu wzrostu obu roślin (kilka miesięcy vs. dziesiątki lat), można powiedzieć że konopie biją drzewa na głowę (lub na koronę), jednocześnie będąc dla nich szansą na ratunek przed wycinką, jak i wielkim wsparciem dla kondycji planety.
Zastosowań ciąg dalszy
Każdą osobę piszącą o zastosowaniach konopi należy a priori zwolnić z obowiązku wymienienia ich wszystkich, czy to z powodu redakcyjnych limitów, czy ograniczonej pamięci komputera mieszczącego plik z tekstem. Warto jednak wspomnieć o jeszcze kilku z 25 tysięcy zastosowań rośliny będącej bohaterką tego tekstu. Jednym z podstawowych elementów wielu roślin jest łodyga, konopie również taką posiadają, a ta w 20% składa się z najmocniejszego na świecie włókna pochodzenia naturalnego, bardzo cenionego składnika tkanin, sznurów i papieru. Włókno to jest niezwykle odporne na wszelkie procesy gnilne, co utrudnia jego rozkład biologiczny w warunkach wysokiego uwilgotnienia. Sprawia to, że produkowane są z tego włókna m.in. węże pożarnicze, sieci, dratwa szewska, nici chirurgiczne, czy papier filtracyjny np. na torebki na herbatę. Kolejne zastosowania to produkcja farb i lakierów, dzięki szybkiemu schnięciu oleju konopnego. Śruta – pozostałość po ekstrakcji z nasion, dzięki 25% zawartości białka może stanowić świetny dodatek do mąki pszennej. Z oleju zaś można tworzyć także olej oświetleniowy czy surowiec potrzebny do produkcji mydła, balsamów, szamponów, a nawet perfum. Konopie służyć mogą również jako składnik przy produkcji materiałów kompozytowych, z których tworzy się np. wnętrza samochodowe czy materiały izolacyjne i konstrukcyjne. Z konopi tworzyć można także niepalny beton do budowy np. domów. Inne produkty to wykładziny ścienne, a także pieluszki jednorazowe. Ostatni z aspektów można by przyporządkować do kwestii medycznej, bo dzięki jego zastosowaniu poprawi się zdrowie użytkowników, lecz także do akapitu z zastosowaniami ekologicznymi. Mowa tu o wchodzącym na rynek zastępniku mięsa z konopi, które posiada więcej wartości odżywczych od mięsa właśnie, nie mówiąc o ekologicznych i klimatycznych pozytywach.
Oczekiwanie na rehabilitacje
Wiernie towarzyszyła ludzkości niemal od początku, dając od siebie coraz to więcej i więcej. Kiedyś stanowiła podstawę również i polskiego rolnictwa. Posiadała wielką, magiczną wręcz rolę u naszych słowiańskich przodków. Roślina będąca częścią polskiej kultury. Dziś zapomniana, odrzucona, okryta złą sławą. Na szczęście zbliża się uniewinnienie, amnestia, rehabilitacja i istny renesans tej wspaniałej rośliny. Im szybciej to nastąpi, tym lepiej dla naszego zdrowia, dla planety, jak i dla ludzkości w całej swej już prawie ośmiomiliardowej krasie.
Fundacja Liberte! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi, 14 – 16.10.2022. Partnerem strategicznym wydarzenia jest Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji już wkrótce na: www.igrzyskawolnosci.pl