Zawłaszczanie państwa nie zaczęło się jednak dzisiaj. Działania Platformy Obywatelskiej pod koniec poprzedniej kadencji Sejmu, w tym przyśpieszony wybór niektórych sędziów Trybunału Konstytucyjnego również były nieetyczne, a jak właśnie uznał Trybunał Konstytucyjny, w części sprzeczne z prawem. Choć nie jest to żadnym usprawiedliwieniem dla partii przewrotnie zwącej się Prawem i Sprawiedliwością, Platforma Obywatelska w roli obrońcy demokracji jest kompletnie niewiarygodna.
Obecny Trybunał Konstytucyjny też nie jest bez skazy. Składa się w dużej mierze sympatyków i protegowanych Platformy Obywatelskiej. Stąd też tak zdecydowana przewaga pogladów konserwatywnych światopoglądowo i socjalistycznych gospodarczo; stąd też tak wiele kuriozalnych wyroków, które z Konstytucją były po prostu sprzeczne. Do tych kuriozalnych wyroków zaliczyć trzeba legitymizację kradzieży oszczędności z OFE, legalizację uboju rytualnego – mimo że żaden artykuł Konstytucji tego barbarzyństwa nie wymusza, wiernopoddańcze wobec Kościoła Katolickiego orzecznictwo w sprawach – przykładowo – wolności słowa. Niezależność Trybunału Konstytucyjnego i jego neutralność światopoglądową podważył zresztą sam jego prezes, Andrzej Rzepliński, przyjmując w tym roku odznaczenie „Pro Ecclesia et Pontifice” od Państwa Miasta Watykańskiego. Nawet ostatnie orzeczenie o kwocie wolnej od podatku jest czysto polityczną deklaracją, a nie poprawną interpretacją Konstytucji. Choć idea zmniejszania obciążeń podatkowych nie budzi zastrzeżeń, to już wymuszana przez Trybunał jego forma (właśnie kwota wolna, a nie np. redukcja i spłaszczenie stawek podatkowych) jest ingerencją Trybunału w sprawy polityczne, które nie leżą w zakresie kompetencji Trybunału. Pisałem niedawno (https://liberte.pl/web/app/uploads/old_data/konstytucja-swoje-trybunal-swoje/) o tym, że mechanizmy zapisane w Konstytucji do obrony konstytucyjnych wartości nie są wystarczające i nie przewidują sytuacji, gdy organy powołane do tej obrony nie są skore do bronienia tych wartości. W tym akurat punkcie nie sposób nie zgodzić się z argumentacją PiS, który powoływał się na wątpliwą linię orzecznictwa TK. Tyle że nie usprawiedliwia to działań PiS w kierunku dalszej erozji tych wartości. Nie usprawiedliwia także postępowania prezydenta Dudy, który nie pierwszy raz narusza prawo (wcześniej to zrobił ułaskawiając Mariusza Kamińskiego, choć proces jego nie dobiegł końca; naruszył je nie przyjmując ślubowania od trzech legalnie wybranych przez poprzedni Sejm sędziów; wreszcie złamał prawo przyjmując to ślubowanie od „sędziów” wybranych nielegalnie).
Jest już faktem, a nie tylko opinią, że demokracja i praworządność są zagrożone. Nie ma wątpliwości, że celem PiS-u jest pełnia władzy bez żadnej kontroli. Skupienie w rękach jednej partii władzy ustawodawczej, wykonawczej i od teraz (jeśli zamach na Trybunał się powiedzie, bo w obliczu nielegalnych działań Sejmu trudno przewidzieć kto faktycznie będzie wykonywał władzę Trybunału) także sądowniczej nie pozostawia wątpliwości. I mają rację ci, którzy nawołują, aby społeczeństwo obywatelskie zorganizowało się i stawiło opór władzy o zapędach autorytarnych. Zagrożone są wolności obywatelskie, państwo prawa. Istnieje zagrożenie wariantem węgierskim, białoruskim, może i ukraińskim z czasów Wiktora Janukowycza. Taki wariant musi się spotkać z reakcją społeczeństwa obywatelskiego i być może wcale nie mylą się ci, którzy widzą miejsce na warszawski Majdan Niepodległości.
Ruchy wolnościowe i demokratyczne powinny być szerokie i w miarę możliwości ponadpartyjne (łączące zarówno prodemokratyczne partie, jak i stowarzyszenia, grupy nieformalne, ale przede wszystkim zwykłych, na co dzień nieuczestniczących w polityce ludzi). Jednakże w obronie demokracji i w budowie takiego wspólnego „frontu” nie powinniśmy zapominać o tym, że nie każdy kto dziś krzyczy o zagrożonej demokracji i praworządności – faktycznie tej demokracji i państwa prawa pragnie. Skompromitowana Platforma Obywatelska dziś staje się dziś wilkiem w owczej skórze, a praworządność podważała za swoich rządów w sposób może mniej otwarty niż PiS, ale nie mniej skuteczny. Wreszcie sam Trybunał Konstytucyjny jako instytucja wymaga ochrony, wzmocnienia niezależności, ale nie można idealizować jego dotychczasowego oblicza, które od apolityczności było dalekie. Konstytucja wymaga reformy (oczywiście idącej w odwrotnym kierunku niż życzyłby sobie tego PiS czy jego nowa przystawka – Kukiz’15) właśnie w celu zwiększenia zapisanych w niej wartości przed zapędami autorytarnych, nacjonalistycznych, socjalistycznych i klerykalnych polityków, tych z PiS, jak i tych z PO. Bo niestety, zbyt wiele wskazuje na to, że zapisy Konstytucji często są martwe. Wina PiS-u jest w tym duża i oczywista – ale powiedzieć że oni jedyni są winni byłoby przekłamaniem.
Protestować przeciw PiS jednak trzeba i to już teraz. Delikt konstytucyjny o którym dziś najgłośniej nie jest wcale jedynym przewinieniem PiS – głównym jest fatalny program i jeszcze gorszy sposób sprawowania władzy. Oprócz kwestii autorytarnych rządów bez kontroli, o której wyżej, trzeba też wspomnieć o sukcesywnym ograniczaniu wolności tak gospodarczych, jak i politycznych. Absurdalne, populistyczne wydatki socjalne (ze sztandarowym pomysłem rozdawnictwa „500 zł na dziecko”) oraz proponowane obniżenie wieku emerytalnego szybko doprowadzą do ruiny finanse publiczne – choć te i po rządach Platformy wyglądają fatalnie. Problemy budżetowe mogą stać się zaś pretekstem do kolejnego skoku na oszczędności emerytalne Polaków w OFE, tj. na to, czego jeszcze nie znacjonalizował rząd PO-PSL. Nowe podatki (bankowy, handlowy, czy najnowsze propozycje ozusowania wszelkich umów) dobiją gospodarkę i rynek pracy. W kwestii wolności słowa, kultury i mediów ledwie pierwszy miesiąc rządów przyniósł wiele powodów do niepokoju (próba cenzury spektaklu teatralnego pierwszy raz od upadku komunizmu czy pomysły dotyczące „mediów narodowych”, czyli de facto tub propagandowych rządu). Wreszcie na jakikolwiek postęp w kwestiach wolności osobistych nie ma co liczyć tak długo, jak PiS (a właściwie „PO-PiS”, bo za rządów poprzedników nie było lepiej) pozostaje u władzy. Ponadto zapowiadane są szczególnie szkodliwe antyreformy w zakresie edukacji, których skutki – jeśli te antyreformy zostałyby wprowadzone – dzisiejsze dzieci ponosić będą przez praktycznie całe swoje życie. I jest nadzieja, że władza PiS nie przetrwa pełnej kadencji, a w kolejnym rządzie nie będzie choćby śladów „PO-PiSu”. Polacy cierpliwie i z trudem wytrzymali dwa lata autorytarnych rządów PiS-LPR i Samoobrony, potem osiem lat złych, nieudolnych, aroganckich i nieuczciwych rządów Platformy Obywatelskiej. Teraz kolejnych czterech lat rządów PiS mogą już nie chcieć wytrzymać.