Janusz Korwin Mikke od zawsze kreuje się na arystokratę, a arystokrację uważa za sferę mającą najlepsze maniery, jednak po ostatnim wywiadzie dla Moniki Olejnik, należałoby się zastanowić czy przypadkiem jego definicja dobrych manier nie odstaje w znaczący sposób od tej powszechnie znanej. Z tego co wiem, dżentelmena o dobrych manierach, cechuje przede wszystkim szacunek wobec kobiet i traktowanie ich na równi z samym sobą. Drugi człon zdania też jest ważny bo w końcu prawie każdy macho czy samiec alfa uważa, że on bardzo szanuje kobiety, oczywiście do czasu aż są mu posłuszne, nie zważając na to, że wymaganie posłuszeństwa z szacunkiem ma niezbyt wiele wspólnego, ponieważ zakłada podrzędność drugiej strony. Wypowiedzi na temat kobiet Korwina Mikke nie trącą średniowieczem czy XIX wiekiem jak to zwykło się mawiać o skrajnych tradycjonalistach, one trącą czasami gdy ziemię zamieszkiwały ludy pierwotne. Od razu przychodzi na myśl fakt, że jego środowisko intelektualne (chociaż może zostańmy przy stwierdzeniu środowisko), porozumiewa się ze sobą, nie jak to zwykle bywa pisząc obszerne eseje na temat sytuacji w Polsce, lecz za pomocą obrazków i krótkich haseł. Nie mam nic przeciwko memom, niektóre są naprawdę dobre, ale jeżeli są jedyną formą komunikacji i wyrażania poglądów to już nie za dobrze świadczy o jego wyborcach. Ale to taka dygresja. U Moniki Olejnik poza wieloma innymi bzdurami, bohater tego tekstu zapytał: „Co to w ogóle znaczy gwałt?” oraz stwierdził, że zawsze troszkę gwałcimy bo kobieta zawsze stawia trochę oporu, do tego dodał oczywiście, jako osoba uważająca się za konesera w tym względzie, że gdyby jego dyskutant, Paweł Kowal znał się trochę na kobietach to by o tym wiedział. No jak widać Korwin Mikke koneserem jest raczej teoretycznym bo w innym przypadku z pewnością zdawałby sobie sprawę, że większości normalnych mężczyzn, zdarza się, że kobieta, szczególnie jeśli jest żoną, nie stawia oporu, a nawet o zgrozo czasem sama inicjuje stosunek, chyba, że to dla pana Janusza nie są kobiety. Dodatkowo stwierdził, że „chyba nie będziemy dyskutować o takich subtelnościach w dyskusji politycznej”. Po pierwsze jak gwałt można nazywać subtelnością, a po drugie łamanie oporu kobiety i nienazywanie tego gwałtem (dokładnie tak jak to robi nasz „arystokrata”) jest sprawą jak najbardziej polityczną bo na świecie z powodu takiego myślenia cierpią rzesze kobiet.
Jak widać Korwin Mikke maniery ma raczej jaskiniowca niż arystokraty, na którego się kreuje, chociaż arystokraci też bywali różni, a tym co ich łączyło, było poczucie wyższości nad resztą społeczeństwa, a jak wiadomo wywyższanie się nad kimś, czyli de facto poniżanie kogoś uchodzi za jedno z najbardziej chamskich zachowań. Dlatego nie należy mylić arystokracji ze szlachtą, która na sztandarze miała szlachetność a nie wyższość (same nazwy w tłumaczeniu właśnie to oznaczają). Rolą szlachcianki na pewno nie było usługiwanie seksualno-gastronomiczne swojemu panu i władcy o czym możemy dowiedzieć się choćby czytając „Pana Tadeusza”, gdzie notabene tytułowy bohater też nie gwałcił Telimeny, bo po pierwsze miał honor, a po drugie nie musiał. Z resztą arystokratki (w Polsce nie było takiego stanu jak arystokracja, była tylko szlachta, od biedy za arystokrację można by uznać magnaterię), słynęły raczej z rozwiązłości seksualnej, o ile nie była to wiktoriańska Anglia, także naprawdę nie wiem z jakiej to niby arystokracji Pan Janusz czerpie wzory, bo raczej nie polskiej.
Na szczęście moja wiara w rozsądek płci żeńskiej i nie poddawanie się ideologii, według której są gorszą płcią, została podtrzymana przez ostatnie sondaże, które wskazują na to, że Janusz Korwin Mikke raczej nie jest tym, który nie może się od kobiet opędzić, bo popiera go 1% dorosłych Polek. Masochistek i innych dewiantek jest dużo więcej, także jak widać, nawet na nich jego nadzwyczajne chamstwo nie robi wrażenia. No bo jak kobieta może głosować na kogoś, kto chce jej odebrać prawa wyborcze i uważa, że ona w ogóle głosować nie powinna. Oczywiście Korwin Mikke stwierdził, potem, że nie tylko kobietom chce odebrać prawa wyborcze. Żeby nie czuły się gorsze, to prawdopodobnie wszystkim oprócz siebie. Tutaj mamy kolejny paradoks. Jak jego wierni fani mogą głosować na kogoś kto uważa, że są za głupi na to żeby głosować? Trzeba mieć naprawdę niskie poczucie własnej wartości, żeby popierać kogoś takiego.
