Narodowa apostazja to proces nieodwracalny, bo zbyt wiele już wydarzyło się w naszym kraju zła i niesprawiedliwości z przyczyny lub przy udziale Kościoła katolickiego.
#NarodowaApostazja
Ruch powstał spontanicznie 20 marca 2018 roku jako odpowiedź na słowa księdza Janusza Chyły: „Aborcja skutkuje wykluczeniem z Kościoła, łącznie z pielęgniarkami podającymi lekarzowi narzędzia”. Nie był to pierwszy przypadek buńczuczności fanatycznych piewców kanonicznego prawa, ale przelał czarę goryczy. Żeńska grupa skrzyknięta przez Katarzynę Knapik szybko uzyskała męskie wsparcie i wykroczyła ze swoją działalnością poza wirtualny świat social media, zaznaczając się jako inicjatywa Narodowa Apostazja na Czarnym Proteście.
Od tamtego czasu osoby z NA można spotkać na marszach i pikietach w różnych miastach Polski. Rozdają ulotki i formularze apostazji, wyrażają swoją krytykę wszędzie gdzie postawa Kościoła urąga dobremu imieniu, godności obywatela i prawu do samostanowienia o sobie, o swoim losie, zdrowiu i obyczajach. Za priorytet w swoich działaniach NA uznaje propagowanie instytucjonalnego wystąpienia z Kk, co w rezultacie z każdym pojedynczym aktem apostazji powinno stopniowo zmieniać statystyki dotyczące wiernych katolickich i osłabiać roszczeniową postawę Kościoła wobec państwa.
Kościół katolicki unika prawa europejskiego
Od dawna jednak wiemy, że ten związek wyznaniowy jest wobec apostatów nieuczciwy i uparcie rozporządza informacjami o nas, gwiżdżąc sobie na moralność poza obszarem katolickiego kanonu i świeckie prawo do żądania usunięcia naszych danych osobowych. Przez lata do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych wpływały skargi na proboszczów, którzy zaniechali obowiązku uaktualnienia danych w księgach metrykalnych. Pozostawanie ich tam, mimo pisemnego poświadczenia o wystąpieniu danej osoby z Kk, budziło oczywiste podejrzenie, że Kościół nadal się nimi posługuje, a używa ich do własnych celów statystycznych, co najmniej.
Z uwagi na bardzo ograniczone możliwości GIODO na polu kontroli kościelnej bazy, nie wiemy też ani czy użycie tych rekordów w kościelnej (pseudo)statystyce jako tzw. „martwe dusze” to jedyna nieuczciwa praktyka, ani kto jeszcze i w jakim celu posiada do tych danych dostęp. Ostatnia decyzja NSA w sprawie kompetencji GIODO w zakresie oceny ważności wystąpienia z Kk, podobnie jak stanowisko Ministra Cyfryzacji charakteryzujące się podległym dystansem do wewnątrzkościelnych instrukcji oraz tegoroczny dekret ogólny KEP, mówią nam wprost – Kościół katolicki unika prawa europejskiego dotyczącego ochrony danych osobowych.
Pogmatwane współistnienie
Nie byłoby w tym w sumie nic złego, gdyby nie oczywisty fakt, że dotyczy to polskich obywateli – nie obywateli państwa Watykan, co by można wysnuć z terminu „autonomiczność”, użytego przez NSA w majowym rozstrzygnięciu. I tu kłania się konkordat, którego zapisy – to mniej, to bardziej stosowane w różnych okresach – niekiedy bardzo idą na rękę kościelnemu „koalicjantowi” Rzeczpospolitej.
Akt opuszczenia organizacji religijnej w obecnej sytuacji pozostaje jedynie symboliczny. Narodowa Apostazja dąży do praktyki całkowitego wymazywania danych apostatów z kościelnych baz. Warto zwrócić uwagę na to, że zastosowanie w Kościele „prawa do bycia zapomnianym”, jakie wprowadza Rozporządzenie 2016/679 RODO, stanowiłoby najprostszy i błyskawiczny sposób odejścia ze związku. To de facto – w normalnych warunkach – załatwia jedno oświadczenie woli, i to bez najmniejszego trudu związanego z pozyskiwaniem odpisów świadectwa chrztu, wizyt to tu, to tam.
Episkopat doskonale o tym wie i już od momentu wejścia w życie nowego prawa, ale jeszcze przed jego stosowaniem, ustawia swoją osobliwą politykę ochrony danych korzystając z wasalnej uległości organów państwa. NA chce wspierać osoby i ugrupowania aktywne politycznie, które zajmą się tym problemem i będą w stanie sprostować tę pogmatwaną sytuację w administracji państwowej.
[Przeczytaj również: Czy RODO zbawi ateistów?, J. Ryter]
Kościele, znamy uczynki twoje!
Zapewne dla wszystkich tych, którzy mają oczy otwarte na niepokojące wydarzenia w naszym kraju, którzy widzą jak postępuje w Polsce klerykalizacja, jak wyraźne stały się zakusy biskupów na skatoliczenie polskiej konstytucji i jak zuchwale aplikuje się naszym najmłodszym obywatelom indoktrynację, dla wszystkich tych jest dziś jasne: Kościół katolicki należy raz na zawsze oddzielić od państwa. Rozdział taki nie okaże się skuteczny, jeśli nasi przyszli wybrańcy – posłowie na Sejm będą działać w tej materii mało zdecydowanie i nie podejmą kroków w celu pozbawienia Kościoła anachronicznych, feudalnych przywilejów, w znacznej mierze wynikających z konkordatu.
Środowisko czytelników Liberté! to z pewnością osoby, którym przedstawianie niechlubnych kart historii watykańskich nuncjatur w Polsce i lokalnego biskupstwa mogłoby być poczytane za obrazę inteligencji. Dlatego w planie działań inicjatywy NA jest także swoista antykatecheza – przekaz nakierowany na odbiorcę średnio lub mało zorientowanego w niuansach polsko-kościelnego związku, posiadającego przecież wszelkie znamiona parazytyzmu. Mieści się w tym mezaliansie także rola edukatora narodu, niekiedy o zróżnicowanym stopniu jakości owej edukacji.
Nie od wczoraj
Ponad wątpliwość przeważają negatywne i, co gorsza, premedytowane działania skierowane ku obywatelom księstw, królestw i państw polskich – począwszy od wieku IX, będące pasmem krwawych wojen słowiańsko-chrześcijańskich, poprzez powstania, tzw. reakcje pogańskie, z najdobitniejszą w 1038 roku; przez konfederację targowicką; potępianie powstań przeciw zaborcom; watykańsko-hitlerowską przyjaźń i manipulacje państwa Watykan w latach 30′, chcącego skłonić II Rzeczpospolitą do uległości wobec III Rzeszy.
W odniesieniu do tego ostatniego momentu historycznego, chciałbym zwrócić uwagę na uderzające podobieństwo problematyki wczesnych lat trzydziestych w odradzającej się Polsce do wydarzeń w ostatnich czasów. To wówczas RP była niedługo po zawarciu umowy konkordatowej z Watykanem, to wtedy Polska (nie pierwszy i, jak się okazało współcześnie, nie ostatni raz) tak jak dziś zmuszona była się zmagać z napierającym ideowym frontem katolickim.
Niemalże lustrzane odbicie współczesności widać w opisywanym przez Irenę Krzywicką i Tadeusza Boya-Żeleńskiego zaostrzaniu prawa antyaborcyjnego i przedmiotowej roli kobiet w retoryce hierarchów kościelnych.
Rzym się zaczaja
Rzym w swoim wielowiekowym feudalnym planie politycznym zaczaja się i wypatruje okazji. Polska jako lita katolicka połać na wschodzie Europy jest wciąż tak ważnym przyczółkiem i barykadą katolicyzmu jak niegdyś Portugalia i Hiszpania na zachodnim wybrzeżu były koszarami dla ekspansji w nowo odkrywany świat.
Obecny fenomen zblatowania Kościoła z władzą świecką w Polsce nie ma chyba równych sobie w historii. A to przecież XXI wiek! Cywilizacje zachodnie rozwijają technologie, a my znów użeramy się z feudalną toporną umysłowością zadufanego w sobie kleru. Jest on zapewne – i oby! – krótkotrwały, pozostając brudną migawką w projekcji historii tej ziemi.
Kobiety na celowniku
Jednak możemy się jeszcze spodziewać kolejnego uderzenia w kobiety. To ta połowa społeczeństwa, która jest odpowiedzialna za rodzenie, zatem w okiełznaniu żeńskiego żywiołu dewocyjny katolicyzm zawsze upatruje możliwość mentalnego zapanowania na życiem i śmiercią. Kobieca ciąża promieniuje na wiele płaszczyzn i sfer życia społeczności ludzkich, a opanowanie ich hurtem jest dla Kościoła bardzo łakomym kąskiem na drodze realizacji dogmatycznej polityki społecznej. Aborcja i dramatyczne porody nie dotyczą przecież tylko kobiet jako takich, traumatyczne ciąże dotykają całe rodziny i odciskają makabryczne piętna na psychikach, czynią rany w sercach, Ale wtedy też w kieszeniach zaciskają się pięści.
O ile męskie obrzędy przejścia – inicjacje chłopców, należą u nas już raczej do przeszłości, o tyle kobiety, inicjowane przez samą naturę, nigdy się ich nie wyzbędą. Kobiety żeby udowodnić swoją kobiecość nigdy nie poszukiwały orlich piór, nie starały się zdobyć jaja unikalnego ptaka czy też przejść przez paszczę krokodyla jak to bywa jeszcze dziś u Aborygenów. To nie kobiety przekazywały sobie z matki na córkę słowa: „Każde pokolenie ma własny czas” i „Każde pokolenie ma własną wojnę”.
Nowa wojna
Dziś tych wojen nie chcemy już prowadzić krwawo. Są inne formy oddziaływania i kształtowania otoczenia: informacyjne, psychologiczne, ideowe, propagandowe. To jest właśnie ten moment, kiedy trzeba dostrzec i ocenić jak bardzo zadarł z nami Watykan i jego kacykowie, okupując zdradzając i pustosząc Rzeczpospolitą. Kiedy, jeśli nie dziś, powinniśmy położyć temu kres? Czy następną dekadę, cztery lub wiek chcemy znów miotać się od uczepionych ciała pijawek?
To dziś należy rozszerzyć nowoczesną subwersję we wszystkich kierunkach. Kościołowi katolickiemu – wojna!