Daniel Passent pisze, że media mokre są od łez przedsiębiorców i przedstawia się nas jako najbardziej prześladowaną grupę w Polsce. Podobno wynika to z dobrego PR i budżetów reklamowych. Przedsiębiorcy kupują media podejmując dziennikarzy w swoich „pałacykach”. To tłuste misie dbające o swoje pieniądze, korumpujące czwarta władzę i cynicznie wdrażające swój plan zmanipulowania społeczeństwa.
Otóż Panie Danielu – przedsiębiorcy są w Polsce grupa prześladowaną. Nie twierdzę, że „najbardziej prześladowaną”. Nawet nie jestem pewien w jaki sposób to zmierzyć. Jednak przykładów nie brakuje. Radze się przysłuchać taśmom jak najważniejsi w kraju politycy mówią o „zadaniowych kontrolach” i o tym jak można przedsiębiorcę „jeszcze bardziej okraść”. Proszę poczytać co się dzieje w branży skażania spirytusu, w branży badania opinii publicznej. To celowe i zaplanowane szykany, czasem motywowane politycznie, czasem samym fiskalizmem. Strzyżenie baranów trwa, a poderżnięcie kilku gardeł przy okazji to wypadek przy pracy. Najwyżej za 10 lat Skarb Państwa zapłaci odszkodowanie za bezprawne działanie urzędników (w tym roku suma odszkodowań może przekroczyć 100 milionów złotych). I jest to stan permanentny.
No, ale ciekawsze jest dlaczego te łzy ludzi, którym często zabiera się dorobek życia Panu przeszkadzają. Otóż dla tego, że głosu pracowników podobno nie słychać. Podobno pracownicy nie dorobili się takich organizacji jak BCC, ZPP, Lewiatan, Pracodawcy RP. A czego mieli się dorabiać? W 1989 do związków zawodowych należało 5-7 milionów Polaków. A związki po dziś dzień korzystają z wielu przywilejów, w szczególności są utrzymywane w dużej mierze przez przedsiębiorców. Do związków dalej należy 2 miliony osób – to tyle ilu w Polsce jest przedsiębiorców. Wystarczy mruknięcie związków na Śląsku i premier w podskokach przyjeżdża i załatwia odzyskanie rentowności tamtejszych kopalni. Bynajmniej nie przez wymuszenie reform w tych zakładach, czy ograniczeni górniczych przywilejów, ale przez przymuszenie koncernów energetycznych do zakupu węgla po zawyżonych cenach, co przekłada się na rachunki za prąd dla wszystkich. Pisze Pan, ze pracownicy nie mają partii, ale po co im partia skoro każda ulega ich żądaniom. Wystarczy popatrzeć na wzrost płacy minimalnej w ostatnich latach. A jaką niby partię mają przedsiębiorcy? Kongres Nowej Prawicy? Wolne żarty.
No ale komu ma być szkoda przedsiębiorców, którzy podorabiali się „pałacyków”, o których Pan pisze, zaś pracownicy klepią biedę. Otóż proszę Pana – są przedsiębiorcy, któryż posiadają pałacyki. Ale – może Pana zaskoczę – są tez pracownicy, którzy się dorobili placyków. Sam znam kilku. Wybrać bogaczy i porównać ich ze średnią to zagranie poniżej pasa. Niech pan lepiej spojrzy na warunki życia i pracy małych rzemieślników, sklepikarzy w budkach i na targowiskach. Bez urlopu, przepisów BHP i możliwości pójścia na L4, za to muszących zapłacić 1300 złotych ZUS co miesiąc bez względu na to czy mają co do garnka włożyć . A na 2 miliony polskich firm ponad 95% to właśnie takie maleńkie przedsiębiorstwa.
Panie Danielu – warto spojrzeć poza stereotypy: przedsiębiorca – bogacz w mercedesie jadący do pałacyku, pracownik – biedak bez butów harujący po godzinach. Nierzadko role mogą się zupełnie swobodnie odwrócić. Drastyczny spadek roli związków zawodowych można interpretować jako dowód na to, ze prawa pracownicze są chronione należycie i pracownicy nie widzą potrzeby zrzeszania się. Media będące podobno „własnością” biznesu zaś wcale nie sympatyzują z nim tak mocno jak Pan sugeruje. Język stosowany w wielu debatach jest skandaliczny i zupełnie zawłaszczony przez stronę związkową. Nazwanie umowy cywilno-prawnej śmieciową jest nadużyciem równym nazwaniu zygoty dzieckiem. Mówienie zaś o „godnych wynagrodzeniach” implikuje, że obecne są niegodne, zaś praca za wynagrodzeniem jest nowoczesnym niewolnictwem. To jest wyraz łez przedsiębiorców? Oczywiście nadużycia pracodawców wobec pracowników się zdarzają (tak jak zdarzają się nadużycia pracowników wobec pracodawców) i należy je piętnować. Czy oznacza to jednak, że przejawy rażącej niesprawiedliwości i szykan mają być przemilczane tylko dlatego, że dotyczą przedsiębiorców?