Niektóre reżimy mają to do siebie, że lubują się we wskazywaniu wroga wewnętrznego i zewnętrznego. Właściwie swoje przetrwanie sprężają z jestestwem wyimaginowanego zagrożenia, co sprawia, że gotowi są posunąć się do najohydniejszych zbrodni i do najbardziej haniebnych słów.
Nie wchodząc w – skądinąd tak istotne i fatalistyczne – szczegóły, nie da się nie odnieść wrażenia, że na takiego wroga próbuje się wykreować środowiska LGBT.
A może, zdaniem przedstawicieli obozu rządzącego, nie środowiska (czyli w podstawowym rozumieniu zbiorowiska ludzi przejawiających wspólne cechy, czy dzielących podobne przekonania) tylko I D E O L O G I Ę?
Istota myśląca (łac. sapiens, sapientis) nie powinna mieć jednak problemu z zauważeniem, iż w kontekście LGBT+ nie mamy do czynienia z suchą teorią, a z ludźmi. Wysokimi, niskimi, chudymi, krąglejszymi. Mowa tu przecież zarówno o nastolatkach i o osobach w sile wieku. Nie o płciach, i nie o nagłówkach. Nie można pozwolić na sprowadzenie ludzi do poziomu przedmiotów nieożywionych, na odebranie im godności, zabranie przywilejów. Podstawowe prawa człowieka nie są, parafrazując, żadną drobnostką ani głupotą. Są czymś co przysługuje od chwili narodzin, aż do sekundy ustania pracy serca.
Jeśli osoby utożsamiające się z powyższą ideą nie są godne miana człowieka, proszę o wykreślenie z kart historii Leonarda da Vinciego (homoseksualisty, a ponadto wegetarianina) oraz wszystkich jego osiągnięć. Niech z list radiowych przebojów zniknie zespół Queen, a z ekranów telewizorów Matrix. Sklepowych półek niech nie zaśmiecają komiksy Marvela. Nie ubierajcie się też u Armaniego, ani nie śledźcie transmisji z Met Gali. Przestańcie czytać rodzimych Miłosza, Gombrowicza, Konopnicką i „obcą” Safonę. Wykreślcie sporą część antyku z podręczników. Nie porównujcie się do Grety Garbo, ani nie wzruszajcie się oglądając Dirty Dancing.
Wyniki tej kalkulacji zdają się być bardzo przykre. Oto przecież człowiek traci lwią część „swojego człowieczeństwa” jeśli wymienione wyżej persony i to co wniosły do świata, w ostatecznym rozrachunku wypiszemy pod nagłówkiem „produktu ideologii”.
Prezydent Rzeczpospolitej stwierdził, że „geje” byli „od zawsze”, a LGBT+ to wymysł współczesności. Szanowne osoby, istoty nieheteronormatywne stąpają po tej samej ziemi od zarania dziejów, niemniej wspomniane LGBT, to postulat równych praw (w uproszczeniu rzecz jasna), który wybrzmiał dopiero dziś. Skoro tacy ludzie, jak słusznie zauważa polityk, istnieją od zawsze, niechże legitymują się takimi samymi swobodami i wolnościami. Nie zawężajmy czyichś prerogatyw, czyjegoś prawa do szczęścia. Chwyt erystyczny PAD nie ma też sensu z innych względów, idąc jego logiką, wskaże, że również feminizm był pozbawiony sensu, skoro kobiety istniały od tego samego momentu w dziejach co mężczyźni. Podobnie logiki pozbawione są dziesiątki, jeśli nie setki sformułowań, które słyszy się na co dzień w polskich mediach.
Wrogiem Polski, Polaków, czy jakiegokolwiek innego państwa, czy narodu, nie jest LGBT. Wojny nie wybuchną, a rzeki nie wyschną dlatego, że para tej samej płci weźmie ślub. Czterolatki nie będą uprawiały seksu jeśli w szkołach pojawią się edukatorzy stosownego przedmiotu. Boicie się degrengolady moralnej? Polaryzacja społeczeństwa i upadek wartości żywią się nie miłością, a złem i jadem.
W naszych umysłach coś wreszcie powinno zacząć bić na alarm. Przecież to nienawiść, zawiść, logicznie nie wytłumaczalny lęk od zawsze pchał ludzi do najgorszego. Odwołując się do oklepanego argumentu ad Hitlerum , to nim żywiło się przecież Shoah. Uderzając z kolei w katolicką wrażliwość, to niewiedza i obawa o własną pozycję sprowokowała Heroda do rzezi niewiniątek, czy jerozolimską gminę żydowską do… sami wiedzą państwo czego. Jakkolwiek kuriozalnie, niesmacznie i nieetycznie może to brzmieć, to istotami o rękach niesplamionych winą i niesłusznie obarczanymi za wady tego świata są właśnie przedstawiciele LGBT+. Chyba od człowieka XXI wieku powinno się oczekiwać dialogu, nie zaś krucjaty w imię… no właśnie, czego?
Nie pozwólmy, aby miejsce „człowiek człowiekowi wilkiem” zastąpił nowy frazeologizm „człowiek człowiekowi człowiekiem”.