Jaki jest związek między kulturą a populizmem? Co powinniśmy wiedzieć o polityce kulturalnej UE? I jaka jest rola filantropii w kształtowaniu współczesnej kultury? Leszek Jażdżewski (Fundacja Liberte!) rozmawia z Isabelle Schwarz, dyrektorką ds. polityki publicznej w Europejskiej Fundacji Kultury (ECF) w Amsterdamie. Wcześniej była ona dyrektorką ENCATC (Europejskiej Sieci Zarządzania Kulturą i Edukacji Polityki Kulturalnej), prezeską Funduszu Thomassena (koncentrującego się na Europie Wschodniej i Środkowej) oraz założycielką Nordycko-Bałtyckiej Platformy Zarządzania Kulturą. Wcześniej zajmowała także stanowiska badawcze i kierownicze projektami w Światowej Komisji Kultury i Rozwoju ONZ, Radzie Europy, Departamencie Foresightu Ministerstwa Kultury Francji, fundacjach i organizacjach pozarządowych.
Leszek Jażdżewski (LJ): Co powinniśmy wiedzieć o wynikach wyborów we Francji i czy możemy zaobserwować zwrot w stronę prawicy?
Isabelle Schwarz (IS): Jesteśmy przerażeni wynikiem pierwszej tury wyborów. Choć jest to szokujące, to w pewnym stopniu było to wręcz do przewidzenia, gdyż od 20 lat nieustannie obserwujemy wzrost liczby partii skrajnie prawicowych – nie tylko we Francji, lecz także w innych częściach Europy.
Po każdych wyborach odczuwaliśmy ulgę, gdy siły skrajnie prawicowe nie dochodziły jeszcze wtedy do władzy. Ale było oczywiste, że w pewnym momencie będą bardzo, bardzo blisko. Obecnie znaleźliśmy się w punkcie, w którym być może po raz pierwszy we współczesnej historii Francji będzie nami rządził skrajnie prawicowy rząd. Obecnie trzej członkowie-założyciele Unii Europejskiej – Francja, Holandia i Włochy – czyli bardzo ważni gracze, mogą stać się państwami, którymi będą rządzić siły skrajnie prawicowe.
Jednak mimo że byliśmy świadkami tych zjawisk, nie byliśmy wystarczająco aktywni, aby zrównoważyć te siły. Instytucje europejskie, rządy – w tym rządy liberalne – a także fundacje i społeczeństwo obywatelskie, nadal wykonują dużo pracy, tocząc własne bitwy, ale nie zrobiono wystarczająco dużo oraz zabrakło synergii. Musimy współpracować o wiele bardziej strategicznie na rzecz demokracji, solidarności i Europy i zachować znacznie bardziej otwarte umysły zamiast podążać w kierunku, który obieramy obecnie.
LJ: Jaki jest związek między kulturą a populizmem? Czy sądzi Pani, że kultura może odegrać jakąś rolę w przeciwstawieniu się siłom, które mogą obecnie zagrażać kluczowym demokracjom w Europie?
IS: To właściwie dwie strony tego samego medalu – pojawia się tu pozytywny i negatywny punkt widzenia. Z negatywnej strony widzimy, że skrajnie prawicowe siły faktycznie stosują niezwykle strategiczne podejście w pracy z kulturą i poprzez nią – w bardzo szerokim tego słowa znaczeniu, włączając w to media i treści audiowizualne. Kiedy siły prawicowe zajmują pozycję lidera, tak naprawdę w pierwszej kolejności wybierają ten rodzaj teki.
Tymczasem w demokracjach liberalnych jest to właściwie ostatnia teka, po jaką można sięgnąć – zamiast tego wybierane są finanse i gospodarka, handel zagraniczny, stosunki międzynarodowe, a gdy politycy docierają wreszcie do obszaru kultury, nic już nie zostaje. Tymczasem skrajnie prawicowi populiści naprawdę dobrze wiedzą, jak dotrzeć do ludzi i wpłynąć na ich serca i umysły. Jest to niezbędne w tworzeniu przekonujących narracji.
Na poziomie europejskim pozytywne zawłaszczanie kultury i wykorzystywanie jej potencjału do wpływania na serca i umysły nie dotarło jeszcze do właściwych przestrzeni spektrum politycznego. Dlatego jest to walka, którą będziemy nadal toczyć. Ponieważ w istocie kultura jest zdecydowanie nie tylko fundamentem Unii Europejskiej, lecz także istotną częścią tego, kim jesteśmy, jak myślimy, w jaki sposób współpracujemy i z kim oraz tego, jak żyjemy, konsumujemy i podróżujemy.
Wszystkie kluczowe wyzwania stojące przed Europą – począwszy od zmian klimatycznych, sztucznej inteligencji, stosunków międzynarodowych i spójności społecznej – mają bardzo silny wymiar kulturowy. Wymiar ten nie przekłada się jednak na dalekowzroczną politykę i budżet.
LJ: Nostalgia za wyimaginowaną przeszłością narodową wydaje się odgrywać ważną rolę w przeciwdziałaniu integracji europejskiej przez siły populistyczne. Czy niektóre z tych postulatów należy uwzględnić w kulturalnej przyszłości Europy? A może należy stworzyć bardziej jednoczącą kontrnarrację? Gdzie odbędzie się walka o kulturę europejską?
IS: Walka już się toczy i to bardzo aktywnie, szczególnie w sferze cyfrowej. To bardzo konkretny przykład tego, jaką rolę odgrywa tu kultura – w dużej mierze dotyczy ona spolaryzowanych idei, bitew idei i konkurencyjnych narracji. Kultura Europy i całe otoczenie Europy (łącznie z ideą przyświecającą Europie) opiera się na koncepcji współpracy, dialogu i uczenia się wzajemnego słuchania, aby osiągnąć postęp poprzez dialog.
Tymczasem istnieją konkurencyjne narracje, które tak naprawdę lądują w swojej własnej bańce, nie komunikując się ze sobą. Zjawisko to przekłada się także na przestrzenie fizyczne, takie jak dzisiejsza polityka – tak naprawdę nie mówimy o znajdowaniu wspólnych projektów, które wraz z obywatelami popchną nas naprzód i sprawią, że znów będziemy marzyć. Chodzi raczej o walkę ze sobą nawzajem na ekranie telewizji, co jest naprawdę odrażające.
Jeśli chodzi o nostalgię za przeszłością i populizm, istnieją partie kojarzone z faszyzmem, które obecnie pukają do drzwi władzy i wchodzą do głównego nurtu politycznego. W tym względzie kultura pomaga nam lepiej zrozumieć przeszłość i ją zinterpretować. Pomaga nam także krytycznie ocenić teraźniejszość. Jednocześnie, dzięki kreatywności i twórczemu podejściu, jakie wnosi kultura, pomaga nam ona również wyobrażać sobie przyszłość inną niż ta, którą widzimy teraz, zamiast tylko próbować rozwiązywać najpilniejsze problemy – jest to wymiar, którego bardzo obecnie brakuje.
Ze względu na szybkość przemian, z jakimi zmagają się obywatele, nie mamy wystarczająco dużo przestrzeni (zarówno fizycznej, jak i wyobrażeniowej), aby wyobrazić sobie nas samych w tej alternatywnej wersji przyszłości. W tym świetle dużo bardziej chodzi o koszty życia, siłę nabywczą, czy kryzys energetyczny, a nie o to, jaki projekt kulturalno-społeczny my, obywatele, chcemy wspólnie budować. I tu wkracza kultura.
LJ: W jakim stopniu kultura powinna stać się bardziej polityczna? A może ma do spełnienia inną rolę? Jak powinniśmy zrównoważyć to napięcie?
IS: Po pierwsze, kultura jest z definicji polityczna, ponieważ stoi za nią określona wizja i model organizacji społeczeństwa. Posiada zatem aspekt polityczny. Całkowicie odrzuciłabym pogląd, że sztuka istnieje tylko po to, by być piękna, sprawiać przyjemność lub stwarzać marzenia. Niemniej jednak sztuka i kultura są absolutnie niezbędne w tej projekcji politycznej.
Poziom zaangażowania sztuki i kultury jest różny – widzieliśmy to w przypadku artystów i instytucji kulturalnych. W czasie wojny lub konfliktu (jak na Bałkanach czy w Ukrainie) możemy zobaczyć, jak ważną rolę odgrywa kultura jako siła będąca przejawem odporności i oporu. Istnieją instytucje kulturalne, które bardzo angażują się w walki społeczne. Dlatego nie należy kultury odseparowywać od społeczeństwa, a raczej zapewnić jej jakąś uprzywilejowaną pozycję – bo dotychczas to nie miało miejsca.
Kultura jest składnikiem i cementem naszego społeczeństwa. Dlatego dla mnie kultura i wizja polityczna idą w parze.
LJ: Jaka jest rola i misja Europejskiej Fundacji Kultury (European Cultural Foundation, ECF)? A jaka jest rola kultury w projekcie europejskim jako takim?
IS: Europejska Fundacja Kultury ma tego samego ojca założyciela co Unia Europejska – Roberta Schumanna. W 1954 roku, we współpracy z takimi osobami, jak szwajcarski filozof Denis de Rougemont i Jego Wysokość Książę Bernhard, utworzono Europejską Fundację Kultury. Ojcowie założyciele byli przekonani, że jeśli chcemy zbudować jakiś związek, wspólnotę, to w centrum tej wspólnoty musi znajdować się edukacja kulturalna. I w tym sensie siła wyobrażenia sobie nas samych w przyszłości wymaga umiejscowienia edukacji kulturalnej u podstaw tego procesu.
Od tego czasu często mówimy o tzw. „misji katedralnej”, która polega na promowaniu nastrojów europejskich wśród obywateli Europy. A misja katedralna to w pewnym sensie horyzont bardzo długoterminowy. Rozpoczynasz budowę katedry, ale nigdy nie wiesz, kiedy ta katedra zostanie ukończona. A to, co możemy zaobserwować obecnie w Europie, to codzienna praca i niekończący się projekt. Jeśli pomyślimy o pożywce, nasionach leżących u podstaw europejskiego sentymentu, który rozwinie się wśród obywateli Europy, jest to bardzo, bardzo trudne zadanie – któremu stawiają czoła zarówno siły wewnętrzne, jak i zewnętrzne.
Jednak idea leżąca u podstaw Europejskiej Fundacji Kultury była taka, że potrzebna jest współpraca transnarodowa jako wspólne doświadczenie Europy. Dlatego zasadniczo potrzebne są trzy elementy, które umożliwiłyby wyłonienie się i rozwój europejskiego sentymentu lub poczucia przynależności.
Przede wszystkim potrzebna jest umiejętność wyobrażenia sobie Europy zdolnej do dzielenia się zasobami, projektami i aspiracjami. Potrzebne jest także doświadczenie związane z byciem częścią projektu europejskiego. Jednym z najbardziej udanych europejskich projektów i programów, które współtworzyliśmy z UE w perspektywie filantropijnego partnerstwa publiczno-prywatnego, jest program Erasmus.
ECF była ważną częścią powołania do życia programu Erasmus, opracowując projekty edukacyjnej współpracy transnarodowej. Unia Europejska chciała, aby taki program został zrealizowany, ale nie miała możliwości i zasobów, aby go faktycznie zaprogramować i zarządzać nim. Dlatego na początku robiliśmy to my, uzyskując świetne i bardzo pomyślne wyniki. Dotychczas ponad 15 milionów obywateli Europy wzięło udział w programie Erasmus, który umożliwia jednostce poznanie Europy, tego, co może ona zaoferować, a także lepsze zrozumienie, co ona oznacza, poprzez dzielenie się wspólną europejską przestrzenią i wartościami.
Wszyscy, którzy wyjechali na Erasmusa, kiedy wracają do domu, nie są już tacy sami. Zyskujesz zupełnie inne podejście do Europy, rozumiesz więcej i często uczysz się nowego języka obcego. Zyskujesz zdolność wyobrażenia sobie, co to znaczy żyć w innym kraju, masz styczność z innymi priorytetami i wyzwaniami, ale nadal chcesz wspólnie rozwijać się jako społeczność.
W ECF wierzymy, że każdy, dosłownie każdy obywatel Europy powinien mieć ten przywilej, szansę uczestniczenia w Erasmusie. Istnieją już różne rodzaje programów Erasmus – nie tylko dla studentów, nauczycieli i przedsiębiorców, ale także innych osób. Mimo to powinniśmy znaleźć sposób (być może ponownie w ramach publicznego partnerstwa filantropijnego), aby umożliwić każdemu obywatelowi zdobycie tego doświadczenia. Mam nadzieję, że program „Erasmus dla wszystkich” będzie kiedyś dostępny.
LJ: To wspaniała wizja. Wspomniała Pani o roli filantropii. Jak Pani zdaniem powinien wyglądać podział władzy pomiędzy państwami narodowymi, UE i organizacjami filantropijnymi? Jaka jest rola filantropii w rozwoju kultury w Europie?
IS: Wyzwania, przed którymi wszyscy stoimy, są tak duże, że żaden z graczy nie jest w stanie ich rozwiązać w pojedynkę. Dlatego właśnie doszliśmy do punktu w historii, w którym różne zasoby, którymi dysponujemy, należy wykorzystać w synergiczny i znacznie bardziej strategiczny sposób – w tym także kulturę. W tym świetle nie możemy porównywać siły UE lub państw członkowskich z siłą filantropii lub poszczególnych filantropów. Filantropia nadal jednak posiada atuty, których nie ma ani UE, ani państwa członkowskie.
Przykładowo, organizacje filantropijne działają choćby lokalnie, stawiając czoła lokalnym wyzwaniom, zachowując przy tym swoją elastyczność, zwinność, szybkość i niezależność. Mając taką zdolność w przypadku ECF, można stworzyć pomost z poziomu lokalnego na poziom europejski (i z powrotem). Jest to obszar, z którym Unia Europejska i państwa członkowskie zmagają się, próbując przełamać argument o tym, w jaki sposób lokalne rozwiązania mogą wpłynąć na rozwój Europy oraz w jaki sposób polityki europejskie mogą służyć eliminowaniu również lokalnych dysproporcji.
Jeśli spojrzymy na aktywa fundacji w Europie, wynoszą one 510 miliardów dolarów. Pewien procent tych środków można by przeznaczyć na ten cel. Na przykład, gdybyśmy zabiegali o 1% wydatków fundacji w Europie (czyli około 600 miliardów rocznie), to byłoby to 600 milionów, które można by wykorzystać. Gdybyśmy mieli bardzo pragmatyczne, ale ambitne instrumenty, które można by opracować wspólnie z instytucjami – a być może także z państwami członkowskimi – stanowiłoby to znaczący sygnał, że nie chodzi już o konkurowanie ze sobą, ale o wspólne stawianie czoła wyzwaniom.
Niemniej jednak, jeśli chodzi o instytucje europejskie, to ramy współpracy nie są kształtowane w sposób sprzyjający tworzeniu tego typu partnerstwa. Istnieją bardzo znaczące przeszkody – bariery natury prawnej, fiskalnej i finansowej – które utrudniają tę współpracę. Nawet jeśli obecnie istnieje zainteresowanie (również pieniędzmi z działalności filantropijnej, ale nie tylko), to istniejące regulacje finansowe nie pozwalają na taką współpracę. Dlatego właśnie teraz naprawdę jest czas, aby zastanowić się, jak zmienić owe regulacje finansowe, jeśli nie odpowiadają one już naszym potrzebom.
LJ: To prowadzi nas do ostatniego pytania. Dlaczego potrzebujemy Ładu Kulturalnego dla Europy?
IS: Początki Porozumienia Kulturalnego dla Europy sięgają czasu, gdy trzy organizacje społeczeństwa obywatelskiego (Culture Action Europe, Europejska Fundacja Kultury i Europa Nostra) połączyły siły w czasie pandemii COVID-19. W tamtym czasie kultura i dziedzictwo kulturowe były jednym z sektorów, które najbardziej ucierpiały w wyniku pandemii.
Chcieliśmy nie tylko pokazać siłę kultury dla jednostek w czasach, gdy kultura była niekiedy kołem ratunkowym dla obywateli, lecz także spróbować włączyć kulturę w projekt odnowy społeczeństwa i planów naprawczych jako takich. Dlatego w listopadzie 2020 r. te trzy organizacje uruchomiły Porozumienie Kulturalne dla Europy, wzywając UE i 27 państw członkowskich do uwzględnienia kultury w swoich krajowych funduszach na rzecz odbudowy i zwiększania odporności, ustalając cel na poziomie 2% – i ten cel osiągnęliśmy na poziomie skumulowanym. Oznaczało to 12 miliardów na kulturę, dziedzictwo kulturowe i przemysł kreatywny, co było niezwykle udane – choć nie było na tym samym poziomie we wszystkich 27 państwach członkowskich (niektóre kraje w ogóle tego nie uwzględniły, inne zrobiły to w większym stopniu).
Niemniej jednak walka musi być kontynuowana, ponieważ teraz wracamy do kwestii populizmu w Europie i obecności skrajnej prawicy na szczeblu decyzyjnym w rządach krajowych. Dzieje się tak w Holandii (a być może także we Francji i Włoszech), a także w Austrii. Widzimy, jak te zmiany polityczne bardzo szybko wpływają na szeroko rozumianą kulturę – w tym na media.
Obserwujemy, jak przestrzenie wolności słowa (zarówno fizyczne, jak i internetowe) są dławione lub likwidowane. Widzimy, że finansowanie kultury jest znacznie ograniczane. Tutaj, w Holandii, toczy się wiele dyskusji na temat finansowania loterii oraz tego, jaka część środków z loterii może faktycznie zostać przeznaczona na słuszne cele – w tym na kulturę. Zatem tam będą miały miejsce znaczne cięcia.
Następnie planowana jest podwyżka podatku VAT na produkty kultury – np. 21% na książki. Oznacza to, że cały dostęp do kultury zostanie znacznie utrudniony. To niezwykle niepokojące. I tutaj znowu najłatwiejszym wyjściem – które nie jest właściwą drogą, czego już byliśmy świadkami – jest to, że ludzie przychodzą do filantropii i pytają: czy możecie to jakoś zrekompensować?
Chodzi jednak o to, aby nie kompensować, nie wtrącać się. Chodzi o to, aby wyobrazić sobie tę politykę, tę kulturę od podstaw razem jako Unia Europejska, jako liberalne państwa członkowskie, fundacje i społeczeństwo obywatelskie, a następnie tworzyć wspólne zasoby. To zrobiłoby ogromną różnicę.
Niniejszy podcast został wyprodukowany przez Europejskie Forum Liberalne we współpracy z Movimento Liberal Social i Fundacją Liberté!, przy wsparciu finansowym Parlamentu Europejskiego. Ani Parlament Europejski, ani Europejskie Forum Liberalne nie ponoszą odpowiedzialności za treść podcastu, ani za jakikolwiek sposób jego wykorzystania.
Podcast jest dostępny także na platformach SoundCloud, Apple Podcast, Stitcher i Spotify
Z języka angielskiego przełożyła dr Olga Łabendowicz
Czytaj po angielsku na 4liberty.eu