W kulturze, rozpiętej pomiędzy przeszłością, teraźniejszością a wizją przyszłości, przeplatają się powtórzenia i przetworzenia, nawiązania i kontestacje, analogie i zaprzeczenia. Spór o to, jaka jest a jaka powinna być, czyja jest, kto i jak ma o niej ma decydować, trwa.
Tytułując swoje bodaj najsłynniejsze dzieło, Paul Gauguin zadał trzy fundamentalne pytania, które w przestrzeni kultury i sztuki nigdy nie tracą na znaczeniu: Skąd przychodzimy? Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy? W kulturze, rozpiętej pomiędzy przeszłością, teraźniejszością a wizją przyszłości, przeplatają się powtórzenia i przetworzenia, nawiązania i kontestacje, analogie i zaprzeczenia. Spór o to, jaka jest a jaka powinna być, czyja jest, kto i jak ma o niej ma decydować, trwa. Nie dają jednoznacznej odpowiedzi ani naukowe analizy, ani emocjonalne impresje. Kultura w swojej esencji jest przestrzenią wolności i wyobraźni, więc żywą i nieograniczoną. Jej piękno polega także na tym, że różni ludzie odnajdują w tych samych dziełach różne sensy, poruszenia i rezonanse. Kultura zaprasza do myślenia o współczesnych wyzwaniach, otwiera pole dyskusji i stawia pytania – o nasze wczoraj, dziś i jutro.
Skąd przychodzimy?
Z przeszłości. I nie jest to tylko kwestia naszych korzeni, dziedzictwa, ale też naszego zanurzenia w historii, nieustannych ciągów i powtórzeń romantycznych sentymentów, niekończącej się narracji o doznanych niesprawiedliwościach, wyobrażeń o wielkości i zasługach. W przemówieniu noblowskim Olga Tokarczuk podkreśliła: „Mit, jak wiadomo, nigdy się nie wydarzył, ale dzieje się zawsze”. W pamięci zbiorowej fakty mieszają się z fikcją, zbiorową wyobraźnią rządzą retrotopie, które w miejsce nadziei na lepszą przyszłość wprowadzają nostalgię za minionym. O przywiązaniu Polaków do dawnych wzorów i nieumiejętności, czy nawet niechęci do nowych perspektyw pisała Maria Janion w liście do uczestników Kongresu Kultury w 2016 roku: „Nie mam wątpliwości, że trwała nasza niezdolność do modernizacji ma źródło w sferze fantazmatycznej, w kulturze przywiązania zbiorowej nieświadomości do bólu, którego źródeł dotykamy z największym trudem, po omacku. Naród, który nie umie istnieć bez cierpienia, musi sam sobie je zadawać”. Kultura uporczywie patrząca wstecz staje się źródłem cierpień, choć może zostać przetworzona w przestrzeń mądrego pamiętania o doznanych i zadanych krzywdach oraz wzmacniania empatii w kolejnych pokoleniach.
Kim jesteśmy?
Liczne badania ujawniają obraz kompetencji kulturowych Polaków i uczestnictwa w kulturze – i nie napawa on optymizmem – jesteśmy wspólnotą nieczytania, niechodzenia do opery, teatru czy galerii sztuki. Nie rozwijana, nie stymulowana wyobraźnia, wrażliwość i emocjonalność zostaje zagospodarowana przez sezonowych celebrytów internetowych, bez wstydu obnoszących się ze swoją ignorancją, uproszczone przekazy tekstowe i wizualne.
Otwarte społeczeństwo nie może funkcjonować bez kultury, która jest przestrzenią dialogu w duchu poszanowania wolności i różnorodności. To dzięki kulturze jesteśmy w stanie lepiej zrozumieć coraz bardziej skomplikowany świat i budować oparte na zaufaniu więzi społeczne. Ma to szczególne znaczenie w dobie radykalizacji nastrojów społeczno-politycznych, kryzysu klimatycznego, galopującej cyfryzacji i technologizacji życia, dekonstrukcji starego porządku i w obliczu braku nowego.
Tymczasem kultura jest polem bitwy, miejscem przecięcia spolaryzowanych narracji: z jednej strony obrońcy tradycji, narodowej tożsamości, z drugiej apologeci otwartości, różnorodności, wolności bez jakiejkolwiek cenzury. Zamiast odpowiadać na współczesne wyzwania, jesteśmy podzieleni, powodowani niezdrowymi emocjami, poróżnieni co do nawet najbardziej detalicznych kwestii. Znaleźliśmy się w szczególnym momencie, w którym staliśmy się zakładnikami podziałów.
Nawet wspólny język przestaje być w pełni wspólny, bo wśród zwaśnionych stron te same słowa nabierają innych znaczeń, służą narracjom o zdecydowanie odmiennych intencjach. Ponownie przywołam Olgę Tokarczuk z noblowskiej mowy: „[Ś]wiat jest stworzony ze słów. To, jak myślimy o świecie i – co chyba ważniejsze – jak o nim opowiadamy, ma więc olbrzymie znaczenie. […] Wiedzą o tym bardzo dobrze nie tylko historycy, ale także (a może przede wszystkim) wszelkiej maści politycy i tyrani. Ten, kto ma i snuje opowieść – rządzi”. Jaką dzisiaj mamy opowieść o tym, co nas łączy? Jak odnaleźć się w plątaninie sprzecznych narracji? Jeśli zgodzić się ze sloganem, że „jutro jest już dzisiaj”, potrzebujemy właśnie kultury – literatury, sztuki, teatru, muzyki, filmu, ale również języka obrazu, żeby zobaczyć, co nas otacza i co chcemy zmienić.
Dokąd zmierzamy?
Przyszłość musimy sobie wyobrazić i dążyć do realizowania wizji, mimo przeszkód. Tę wizję nasycają dokonania przeszłych pokoleń, rozumienie rzeczywistości i nasze wyobrażenia co do kierunków rozwoju w kontekście przyszłych wyzwań. Jakie mamy ambicje i aspiracje? Co przed nami? Jak chcemy kształtować kulturę przyszłości? Być może naszą wyobraźnię ogranicza brak nadziei i rezygnacja. Nie wystarczy lamentować lub gloryfikować kulturę narodową, bo mamy przed sobą wyzwania, które nie uznają granic: widmo katastrofy klimatycznej, kryzysy ekonomiczne, polityczne i społeczne.
Odpowiedzialność za przyszłość musimy wziąć wszyscy i właśnie w przestrzeni kultury możemy szukać porozumienia. W przestrzeni wolności i dialogu, w której jest miejsce na wielogłos doświadczeń, na spotkanie z tymi, którzy są nam podobni, ale, co ważniejsze, z tymi, których odmienność nas zadziwia, ale od których, możemy się uczyć i poszerzać granice własnego świata. Żeby ten wielogłos mógł harmonicznie wybrzmieć w uszach odbiorcy, ten musi być wyposażony w szereg kompetencji. Raport World Economic Forum wśród kompetencji przyszłości na wysokich miejscach wymienia krytyczne myślenie, kreatywność i inteligencję emocjonalną. Nie są one jednak zarezerwowane dla sprawnego poruszania się na rynku pracy, są niezbędne dla pełnego uczestnictwa w kulturze i odbioru sztuki. Dodać do nich należy jeszcze ciekawość i empatię, by chcieć czytać świat w całej jego złożoności i dopuścić do spotkania z innym człowiekiem, bez okopywania się w sztywnych narracjach, stereotypach i niepotwierdzonych założeniach.
Kultura i sztuka pozwalają pielęgnować to, co w zgęstnieniu świata, mnogości bodźców, i spolaryzowanych narracjach ma moc ocalenia – wrażliwość. Potrzeba nam wrażliwości, żeby zadbać nie tylko o swój jednostkowy los, ale też dobro wspólne, dostrzec drugiego w odmienności jego doświadczenia, wołający o litość świat natury, przegrzany i duszący się od zachłanności i bezmyślności człowieka. Potrzebujemy sojuszu ludzi myślących, czujących i wrażliwych, żeby wyobrazić sobie i budować wspólną przyszłość. Mogą się oni spotkać w przestrzeni kultury, która pozwala na wzmocnienie tych kluczowych kompetencji – empatii, wrażliwości, otwartości, krytycznego myślenia. Te z kolei zdecydują o tym, jak będziemy wspólnie kształtować nasze jutro.