Stereotypy widać dość mocno, szczególnie w coraz młodszych pokoleniach wyborców. Można w sumie przyjść do klasy i poprosić uczniów licealistów – „Panie na lewo, Panowie na prawo”. W środku zostają dwie-trzy osoby, które nie identyfikują się z żadną płcią, a partie polityczne kierują do tych identyfikowalnych wyborców odpowiedni przekaz polityczny i pogłębiający podział przekaz w mediach społecznościowych.
Stereotypy ranią, są złe, upraszczają nasz świat i pogłębiają podziały społeczne. Społeczeństwo, w którym funkcjonujemy, oczekuje wpisywania nas w dane i już poznane wzorce, bo tak było zawsze i w takiej kulturze czujemy się zakorzenieni i bezpieczni. I ta nasza strefa komfortu, zbudowana ze stereotypów na temat innych, obcych, zwiększa dystans i jeszcze bardziej trzyma nas w klatce samozadowolenia.
Dla stereotypowego ojca rodziny z klasy średniej stworzono inny model samochodu niż dla wielbiciela driftów czy singielki, która dopiero uczy się parkować na kopercie w parkingu podziemnym. Czy warto ze stereotypami walczyć? I tak i nie, bo po co się frustrować potencjalną porażką. Zrobiłabym z nich jak najlepszy użytek, a korzystając z okazji, opiszę kilka mitów i zjawisk, z którymi mamy na co dzień do czynienia. Co powinno być ambicją w 2024? Wyjście z bańki czy umacnianie się w niej? Przed nami wybory prezydenckie, od których zależy m.in. bardziej progresywne prawodawstwo w kwestii legalizacji aborcji i zawierania związków partnerskich czy ambitna polityka klimatyczna.
Nastolatki i młode kobiety wyszły na ulice, kiedy ich prawo do legalnej i bezpiecznej aborcji zostało pogwałcone. Rolnicy wyszli na ulice, kiedy ceny zboża spadły, a koszty produkcji (zwłaszcza nawozów oraz paliwa) wzrosły z powodu wojny na Ukrainie. Czy te grupy społeczne mogły protestować razem czy spotkać się na manifestacji? Wątpię. Ostatnie 8 lat obfitowało w uproszczone czy wręcz prymitywne propagandowe przekazy, które nam zafundowały media narodowe, kreując wręcz równoległą rzeczywistość.
Przeciwnicy unijnej polityki Zielonego Ładu mogli w ostatniej kampanii wyborczej zalewać media społecznościowe przekłamaniami czy prześmiewczymi filmikami, robili to masowo i nie musieli się spodziewać odpowiedzi ze strony środowisk progresywnych, Zielonych czy wręcz przedstawicieli „Ostatniego Pokolenia”, „Wschodu” itp. Tych merytorycznych dyskusji na argumenty prawie nie ma, bo każdy mówi do swojego odbiorcy, nakręcając już i tak radykalne emocje.
Wyższościowa pogarda okazywana klasie ludowej powoduje większą jej radykalizację. Upupianie i klasowa wyższość, jaką lewica okazuje klasie ludowej, wyborcom Zjednoczonej Prawicy czy Konfederacji mści się raz po raz, bo aspirująca niższa klasa średnia ma dość pouczania młodych, wykształconych z wielkich miast, którzy biorąc kolejny kredyt na iluzję bycia częścią klasy średniej i lecąc na kolejny city break uważają, że znaleźli receptę na szczęście i spełnienie w życiu. Najbardziej śmieszy mnie chwalenie się w 2024 roku, że nie mamy telewizora, że telewizja ogłupia, etc., jednocześnie spędzając po 12 godzin dziennie przed ekranem komputera i fundując dziecku smartfona na 7. urodziny. Jeśli chcecie klasie ludowej nieść kaganek oświaty z kosmopolityczną poświatą, to życzę powodzenia i od razu wykonam na drogę znak krzyża, bo może nam się wydawać, że skompromitowany Kościół Katolicki zalicza właśnie duży odpływ wiernych i brak chętnych do seminariów, ale w wg oficjalnych danych MEN nadal 95% uczniów podstawówek bierze udział w katechezie. Od liberałów oczekuję co najmniej strategicznego myślenia o polityce i umiejętności budowania dialogu, bo zawsze będziemy w środku sceny politycznej, dla prawaków lewakami, a dla lewaków libkami – nieczułymi zwolennikami wolnego rynku i niższych podatków.
Warto się z tym pogodzić i nie starać zmieniać świata na siłę, miejsca starczy dla każdego, a poszukiwanie politycznego kompromisu w wielu kwestiach mogłoby się stać naszym kolejnym środowiskowym mitem czy Świętym Graalem. Kompromisowe rozwiązania godzące diametralnie rożne grupy interesów mogą się wydawać zgniłe, ale często są jedyną drogą do dalszego reformowania kraju z problemami, które od dziesiątków lat czekają na rozwiązania.
Polską Konfederację i francuskie Zgromadzenie Narodowe łączy jeden cel – wydać się partią zdrowego rozsądku, na którą przestało być wstyd zagłosować. Przykryć radykalne poglądy normalizującym sosem i zapiec to w zdroworozsądkowym serze, a i potem opublikować na TikToku rolkę z przygotowywania tej potrawy. Zyskać 1000 lajków i przebicie do medialnego mainstreamu.
Czy w 2024 można używać określenia „na zdrowy chłopski rozum”, czy jest już to zbyt wrażliwe i obraża czyjeś poczucie własnej godności? Po Ludowej historii Polski, Chłopkach część mojego bańkowego towarzystwa przestaje mówić o tabu pochodzenia małomiasteczkowego lub odkrywa, że babka nie była omdlewającą damą z Adrii, a dziadek z Białegostoku czy zza Buga nie był w stanie walczyć w Powstaniu Warszawskim. To już łatwiej żyć z mitem rodziców w Solidarności, bo związek liczył 10 mln członków, zawsze można sobie podbić tym ego i zacząć budować mit antykomunisty od kołyski. Bo trzeba koniecznie budować nowoczesną tożsamość na prostym przekazie i stereotypach.
Konkludując, „Po co Wasze swary głupie”, codzienne imby, wszak i tak zginiemy w zupie, rozpłyniemy się w naszych bańkach towarzyskich, w których funkcjonujemy w wierze w mity specjalnie dla nich wykreowane i podbijane.