Ameryka jest dziś znów ilustracją demokracji. Pokazuje, co jest jej największym zagrożeniem. Jest nim radykalny populizm. Agresywny, odpowiadający na kompleksy, podatny na teorie spiskowe, kiczowaty i potwornie niebezpieczny dla społeczeństwa. Nie ma dziś w polityce ważniejszego pytania niż pytanie o to, co może nas przed zagrożeniem tego niebezpiecznego populizmu chronić.
Nie zrobią tego media ani system edukacji. Są tego w stanie dokonać jedynie profesjonalni politycy. Autentycznie angażując się w poszukiwanie języka, który mógłby ich łączyć z ludźmi na ów populizm podatnymi. Politycy, którzy zrozumieją, że najważniejsza jest ich obecność w niewielkich miejscowościach. Skupienie nad przyczynami niezadowolenia ludzi spoza wielkich miast. Ich bunt składa się przecież niezwykle często z poczucia bycia zapomnianymi przez elity. Charlie LeDuff w swoich znakomitych książkach – Detroit. Sekcja zwłok Ameryki czy Shitshow! Ameryka się sypie, a oglądalność szybuje opisywał świetnie, jak demokraci niewielkie miejscowości widzą tylko z okien pociągu. I ta metafora jest adekwatna dla bardzo wielu krajów, w tym Polski.
Tylko bliska obecność wśród ludzi z niewielkich miejscowości, autentyczne poszukiwanie rozwiązań ich problemów i udowadnianie, że są niezwykle ważną częścią społeczeństwa, może chronić przed populistami. Którzy w innym wypadku do tych małych społeczności przyjdą ze swoim kiczowatym antyestablishmentowym przekazem, a gdy zdobędą emocje ludzi, wykorzystają je do realizacji swoich toksycznych dla państwa interesów.
Z tego typu agresywnym populizmem jaki widzimy w Ameryce, na Węgrzech czy w Polsce, wygrywać mogą też tylko politycy, którzy zrozumieją, że nie mogą być biurokratami. Ich misją dziś nie mogą być jedynie parlamentarne szachy i wertowanie ustaw. Ich misją musi stać się budowanie relacji. Odnalezienie języka, który pozwoli te relacje zbudować wymaga natomiast tylko jednego – pracy, ciężkiej pracy. Nieustannej obecności w niewielkich miejscowościach i zaangażowania w rozwiązywanie ich problemów. Wielkie miasta i tak zawsze wybiorą demokratyczne wartości. Natomiast porzucenie ludzi w miastach niewielkich, prędzej czy później sprawia, że do swoich stolic przyjeżdżają, i je palą.
Photo by Caleb Fisher on Unsplash