Żegnając rok 2016 nie bardzo wiem czy się cieszyć czy martwić. Cieszyć z tego, że ten fatalny rok się kończy. A martwić tym, że 2017 może być jeszcze gorszy. Dlaczego? Postaram się odpowiedzieć możliwie zwięźle.
Brexit to nie tylko możliwy impuls do dezintegracji Unii Europejskiej, albo przynajmniej sygnał do zatrzymania dalszej integracji. W sprawach bezpieczeństwa ma też swoje znaczące konsekwencje. Tak się składa, że zarówno Komisarz Unii do spraw bezpieczeństwa Julian King, jak i szef Europolu, niezwykle doświadczony Rob Wainwright – to Brytyjczycy. Ich odejście (w szczególności tego drugiego), a także osłabienie współpracy z brytyjskimi instytucjami odpowiadającymi za zwalczanie terroryzmu, przestępczości zorganizowanej i przemytu, będzie miało skutki zdecydowanie negatywne dla bezpieczeństwa Europejczyków.
Brak doświadczenia Donalda Trumpa w polityce międzynarodowej (a przynajmniej innego niż załatwianie zakupu nieruchomości i pozwoleń na budowę za granicą USA) nie wróży nic dobrego. W szczególności po jego kilku nieprzemyślanych i chaotycznych wypowiedziach. W najważniejszych sprawach, które musza być jak najszybciej rozwiązane trudno mieć pewność co do racjonalnego zachowania Stanów Zjednoczonych.
Zrównanie z ziemią Aleppo i wojna z Państwem Islamskim pokazuje jak bardzo bezsilna bywa społeczność międzynarodowa. Biorąc pod uwagę fakt, że dzieje się to na przypominającym beczkę prochu Bliskim Wschodzie, można się obawiać, że radykalni wyznawcy islamu, nawet w defensywie, będą przenosić ogniska zapalne w różne regiony Azji i Afryki. Być może także do Europy, co i tak się dzieje.
Chińskie aspiracje do przejęcia kontroli nad Morzem Południowochińskim, pod którym ukryte są poważne złoża ropy, a jednocześnie jest to akwen, przez który przepływa ponad połowa światowego handlu, to kolejny powód do obaw. Doniesienia wywiadów informują, że Chińczycy – wbrew prawu międzynarodowemu – rozbudowują na sztucznych wyspach instalacje wojskowe. Ich obecność militarna może w każdej chwili wywołać zbrojny konflikt z którymkolwiek z państw sąsiednich, przede wszystkim z Wietnamem lub Filipinami. Konsekwencje takiego starcia mogą być absolutnie nieprzewidywalne. Szczególnie w sytuacji gdy intencje Donalda Trumpa w tej sprawie są niejasne.
Podobnie niepokojące jest ewentualne przyszłe stanowisko USA wobec konfliktu na Ukrainie. Jeżeli Trump podtrzyma swoje deklaracje, że od granic na Ukrainie ważniejsza jest poprawa współpracy z Rosją, to wszystkie europejskie wysiłki zmierzające do jakiegoś cywilizowanego zakończenia konfliktu zostaną zmarnowane bezpowrotnie. A Rosja dostanie jasny sygnał, że w swojej strefie wpływów (cokolwiek miałoby to znaczyć) może robić co chce.
Nie potwierdziły się obawy niektórych ekspertów, że napływ uchodźców i imigrantów z Azji i Afryki do Europy spowoduje lawinowy wzrost zamachów terrorystycznych. Krwawych zamachów rzeczywiście przybyło, ale na szczęście tylko pojedynczych. Rozbitych zostało też kilka siatek planujących ataki na różne cele. Dużo bardziej niepokojąca jest jednak dramatycznie rosnąca liczba ataków podyktowanych ksenofobią i rasizmem. „Politically motivated crimes” – bo tak są przeważnie nazywane, można już w Europie liczyć w dziesiątkach tysięcy. Ich ofiarami bywają całkowicie bezbronni cudzoziemcy, ranionych zostało już kilkuset, a znane są już pojedyncze przypadki zabójstw.
O faktycznej likwidacji Trybunału Konstytucyjnego w Polsce donoszą regularnie wszystkie media. Trzeba przy tym zwrócić uwagę, że przynajmniej dwie z najważniejszych ustaw przyjętych w 2016 roku: ustawa o zmianie ustawy o policji… (tzw. inwigilacyjna) i ustawa antyterrorystyczna budzą bardzo poważne wątpliwości co do ich zgodności z Konstytucją RP i prawem międzynarodowym. Jeżeli Trybunał nie będzie miał możliwości i woli ich zmiany, to przy narastającym konflikcie społecznym, można mieć obawy co do przestrzegania w Polsce, w najbliższej przyszłości, praw człowieka – przede wszystkim dotyczących ochrony prywatności i tajemnicy komunikowania się.
Przerysowanie zagrożeń związanych z bezpieczeństwem cyberprzestrzeni, nazywanie ich na przykład formą wojny hybrydowej, tym łatwiej może dostarczyć argumentów do większej inwigilacji społeczeństwa. Paliwa do tego dostarczać będzie eskalacja hejtu i cyberataków w Internecie. 2016 rok był w tej sprawie precedensowy. Pierwszy raz państwowa służba jednoznacznie stwierdziła, deklarując że ma na to dowody, że wywiad Rosji stoi za wykradaniem wrażliwych danych z serwerów partii politycznej, a później ujawnieniem tych danych w sposób dyskredytujący kandydata niewygodnego z punktu widzenia interesów Putina.
Równolegle, ten sam kandydat był ofiarą masowego hejtu w mediach społecznościowych, w którym oskarżenia oparte były o całkowicie zmyślone, prymitywne i chamskie, ale praktycznie nieweryfikowalne z punktu widzenia dynamiki kampanii wyborczej, informacje. Jeżeli administratorzy mediów społecznościowych i portali publikujących komentarze bez żadnej weryfikacji nie wyciągną z tego wniosków – stabilność polityczna w wielu państwach opartych na liberalnej demokracji może okazać się zagrożona. Tym bardziej, że z raportu US CERT, FBI i DHS wynika, że rosyjskie służby wywiadowcze penetrują Internet od co najmniej kilku lat i to w skali, którą trudno sobie było wcześniej wyobrazić.
Czy jestem czarnowidzem? Jestem. Ale tego mnie nauczyło doświadczenie. Czy na pewno mam rację? Czy opieram się na dobrze zweryfikowanych, sprawdzonych i przeanalizowanych danych? Nie jestem pewien. 2016 rok się skończył przed chwilą. Ale przecież to tylko blog, który ma odpowiedzieć na bardzo subiektywnie postawione pytanie: cieszyć się czy martwić?
