Przed tegorocznymi wyborami prezydenckimi we Francji, stacja radiowa której słucham zdawała się powtarzać jak mantrę „przedstawicielka skrajnej prawicy Marine le Pen oraz centrysta Emmanuel Macron„. Zastanawiałem się wtedy z czego wynika przedstawiony przez nich podział. Ciekawiło mnie czy było to kłamstwo z premedytacją czy może, co byłoby jeszcze gorsze, uważają, że to prawda.
Często słyszymy, że tradycyjny podział na lewicę i prawicę jest przestarzały, niepasujący do współczesnych czasów. Jest to oczywiście nieprawda. Podział ten jest jednoznaczny. Dlatego też definicje te należy odkłamać.
W mediach mainstreamowych panuje pomieszanie z poplątaniem, jeśli chodzi o rozróżnianie lewicy i prawicy. Często utożsamiają one prawicę z konserwatyzmem i religijnością, lewicą jest natomiast cała reszta, w zależności od tego, które medium włączymy. Jest to jednak podział błędny. Podział na lewicę i prawicę jest podstawowym. Musi on więc brać pod uwagę takie kryterium, którego nie da się podzielić na kolejne. Tym kryterium są prawa jednostki. Jest to więc podział na indywidualizm i kolektywizm. Gdzie prawica to opcja opowiadająca się za indywidualizmem, a lewica za kolektywizmem wszelkiej maści.
Lewicowiec to ktoś, kto stawia kolektyw (naród, rasę, grupę społeczną, społeczeństwo) ponad jednostkę. To ktoś kto uważa, że jednostka powinna podporządkować się grupie. Prawicowcem jest z kolei ten, kto uważa, że kolektyw nie może mieć większych praw niż jednostka. Tylko tyle, a w zasadzie aż tyle. Oś lewica prawica to w gruncie rzeczy oś kolektywizm – indywidualizm. Co słusznie zauważył w swoim teksie Piotr Oliński.
Ayn Rand w jednym ze swoich esejów napisała, „W ogólnym rozumieniu „prawicowcy„ to zwolennicy kapitalizmu, „lewicowcy„ – socjalizmu„. Natomiast Stanisław Michalkiewicz ujął sprawę tak „Żeby określić prawicowość czy lewicowość najważniejsza jest odpowiedź na jedno proste pytanie: Czy partia uważa, że podział dochodu narodowego pod przymusem i za pośrednictwem państwa jest słuszny i sprawiedliwy? Jeżeli tak uważa, to nie wiem co by o sobie mówiła, ale jest partią socjalistyczną, a przynajmniej etatystyczną. Natomiast jeśli partia mówi, że podział dochodu narodowego powinien następować dobrowolnie i poprzez rynek, to jest ona partią rynkową, czyli nie jest socjalistyczną. Jest zatem partią prawicową„.
Wracając do Hitlera, czy w świetle powyższego podziału należy uznać go za lewicowca? „Jesteśmy socjalistami, jesteśmy wrogami obecnego systemu kapitalistycznego, który wykorzystuje ekonomicznie słabszych, z jego niesprawiedliwymi płacami, z niesprawiedliwą oceną osoby ludzkiej według jej zamożności a nie według odpowiedzialności i rzeczywistych dokonań. Jesteśmy zdeterminowani, aby zniszczyć ten system za wszelką cenę”. We tej wypowiedzi nie dość, że Hitler deklaruje, że on i członkowie NSDAP są socjalistami, to jeszcze wyraża wrogość wobec kapitalizmu. Potępianie kapitalizmu i gloryfikacja socjalizmu jednoznacznie pokazują, że kolektyw jest ważniejszy niż jednostka. W tym przypadku uprzywilejowanym kolektywem był naród niemiecki. Inną sprawą są kłamstwa na temat kapitalizmu, jakoby wyzyskiwał słabszych czy był niesprawiedliwy. Nurty lewicowe, aby przetrwać muszą mieć wroga. Ich przedstawiciele potrzebują tego, aby usankcjonować swoją władzę. Nie zawsze dosłownie, często w sposób zawoalowany mówią „patrzcie, jesteśmy wam potrzebni po to, aby wyplenić to zło. Oddajcie nam to, co macie, poświęćcie swoją wolność, a my damy wam bezpieczeństwo, bo to my wiemy czego potrzebujecie”.
Przyjrzyjmy się programowi NSDAP wygłoszonemu 24 lutego 1920 roku przez Hitlera, człowieka odpowiedzialnego za jedną z największych zbrodni w historii ludzkości, żeby sprawdzić, czy może tam znajdziemy jakąś przesłankę o prawicowości. Czytamy w nim, że to państwo za swój podstawowy obowiązek stawia sobie ożywienie przemysłu, a osiąganie zysków w sposób inny niż praca, ma być niehonorowane – czyli to państwo określa w jaki sposób można się wzbogacać. Żąda się nacjonalizacji wszystkich gałęzi przemysłu poprzez formowanie ich w korporacje. Widzimy tam również takie kwiatki jak żądania natychmiastowej komunalizacji wielkich domów towarowych i ich niskooprocentowanych pożyczek dla drobnych kupców. Żądanie uchwalenia prawa do konfiskaty ziemi na cele społeczne bez odszkodowania. Żądanie kary śmierci dla wrogów publicznych jak np. lichwiarze. Jak również żądania wprowadzenia różnych elementów państwa opiekuńczego takich jak – rozległy system ubezpieczeń dla ludzi starszych, stworzenia przez państwo warunków dla każdego zdolnego i utalentowanego do rozwijania się, podniesienie poziomu ZDROWIA NARODU poprzez objęcie opieką matki i dziecka, wprowadzenia w szkołach prawnego obowiązku ćwiczeń gimnastycznych i uprawiania sportu (jeśli ktoś sportu nie lubi, ma problem, bo tak postanowiło państwo, więc sport ma uprawiać i basta). Program NSDAP można zamknąć w jednym zdaniu: interes Państwa zawsze ponad interesem jednostki. Osoba identyfikująca się z tymi poglądami nie może być uznana za prawicową.
Nie jest również prawdą, jakoby elementy wymienione przez Piotra Olińskiego takie jak korzystanie z narodowej mitologii czy kult munduru, posłuszeństwa i nacjonalizm są prawicowe. Nie są. Są to elementy mające wzbudzić szacunek do państwa i siać postrach. Zdają się one mówić „patrz, my jesteśmy silnym i potężnym państwem, musisz się nam podporządkować. Jesteś tylko nic niewartą jednostką”. Nacjonalizm natomiast, jest ideologią kolektywistyczną, czyli lewicowa, stanowiącą, że interes narodu jest nadrzędny wobec interesu jednostki.
Adolf Hitler, Benito Mussolini, Włodzimierz Lenin, Józef Stalin, Jarosław Kaczyński, Marine le Pen – wszystkich tutaj wymienionych łączy jedno – lewicowość. Różnią się stawianym przez siebie na pierwszym miejscu kolektywem. Łączy ich wzajemna pogarda dla jednostki i przekonanie, że lepiej wiedzą co jest dla niej dobre. Kogo takim razie można nazwać prawicowcem? Ronalda Reagana, Margaret Thatcher czy Janusza Korwin-Mikkego w Polsce.
Wbrew temu co się mówi, podział na lewicę i prawicę jest ważny i nie stracił na aktualności. Trzeba jedynie zachować prawdziwe definicje pozwalające rzeczywiście rozróżnić jednych od drugich. Zupełnie nierozsądnym wydaje się rozdzielanie kolektywistów na dwie strony osi tylko dlatego, ze na piedestał wynoszą inny kolektyw. Rzeczy należy nazywać po imieniu, takimi jakimi są, a nie takimi jakimi chcielibyśmy, aby były.
