Do ruchu liberalnego w Polsce świetnie pasuje powiedzenia: koń jaki jest, każdy widzi. Ten wierzchowiec akurat kuleje. Nie ma na szczęście połamanych nóg, ale bardzo mocno utyka. Jeśli nie chcemy, żeby trafił on na rzeź trzeba działać. Ale nie może to być działanie raptowne, pospieszne, nieprzemyślane czy też kalkulowane na osiągnięcie niesamowitych efektów w krótkim czasie. My – liberałowie – musimy podjąć działania, które pozwolą zbudować mocną podstawę, na której będzie można budować bez przeszkód nowe inicjatywy polityczne. Trzeba jednak od czegoś zacząć, a najlepiej zaczyna się od podstaw. I należy pamiętać, że plony z tego, co zasiejemy dziś, będziemy mogli zbierać za lat kilka czy też kilkanaście. Jednak proszę się nie zrażać. Wbrew pozorom Polskę na to stać.
Alternatywy 6
Gdy naczelny „Liberté!” zaproponował roboczy temat XIX numeru Liberté! „Jak liberałowie w Polsce mogą być skuteczni?” podał też sześć alternatywnych sposobów osiągania wspomnianej skuteczności:
- Założenie nowej partii politycznej.
- Wstępowanie do PO i zmienianie jej od środka.
- Założenie koalicji obywatelskiej naciskającej od zewnątrz na rząd i PO.
- Prowadzenie działalności wydawniczo – oświatowej, organizowanie debat, obecność w mediach.
- Stworzenie współpracującego z PO NGOsa niewtrącającego się do polityki.
- Długi marsz.
Rozprawię się z nimi wszystkimi, ale nie po kolei. Na wstępie do razu odrzucam alternatywę numer 2, ponieważ po prostu nie widzę możliwości jakiejkolwiek zmiany wewnątrz Platformy. Konserwatywno – liberalna, a właściwie co raz bardziej konserwatywna formuła PO wydaje się przynosić tej partii korzyści, więc jaki miałaby ona interes w zwrocie w liberalnym kierunku? Rozwiązanie numer 3 owszem jest kuszące, ale obawiam się, że z tych samych względów co poprzednie wyjście nie ma ono większych szans na powodzenie. Alternatywa 5. jest już realizowana przez różne stowarzyszenia, np. Projekt: Polska!. Ta forma działania jest jak najbardziej słuszna, ale w moim odczuciu niewystarczająca.
Zostały jeszcze trzy alternatywy: 1, 4 i 6. Według mnie, żeby można było w ogóle myśleć o wprowadzaniu w życie pierwszej alternatywy trzeba najpierw zrealizować alternatywy czwartą i szóstą, które są dla mnie tożsame. Uważam, że przed założeniem partii politycznej najpierw trzeba sobie „wychować” jej wyborców. Edukacyjno – publicystyczna praca u podstaw prowadzona w długiej perspektywie czasowej pozwoli na zbudowanie solidnego fundamentu nowej partii i zapewni jej na wstępie nie kilku-, lecz kilkunastoprocentowe poparcie. I nie będzie wtedy ważne czy takie ugrupowania będzie zakładał kontrowersyjny poseł z Lublina czy też ktokolwiek inny. Musi to być proces rozciągnięty w czasie, ponieważ chodzi o zmianę pokoleniową, dogłębną, o zmianę sposobu myślenia. Celem liberałów powinno być nie tyle przekonywanie do siebie wyborców, co przekonywanie ludzi do konkretnych ideałów. Nie chodzi mi o PR, tylko o edukację i uświadamianie, a jeśli chce się być w tym działaniu skutecznym trzeba poświęcić dużo czasu i cierpliwości. Powinno nam zależeć na celach naszego działania samych w sobie, ale także, jakości i trwałości efektów jakie uda nam się osiągnąć.
Jak działać?
„Praca, praca i jeszcze raz praca u podstaw!” Tak powinno brzmieć motto każdego liberała w Polsce. Trzeba zakasać rękawy i wziąć się do mozolnej, żmudnej a nawet niewdzięcznej roboty polegającej na przekazywaniu i opisywaniu otaczającym nam ludziom ideałów liberalizmu. Oto lista moich 10 postulatów pod roboczym tytułem „Jak działać?”:
1. Poprzez publicystykę musimy pokazywać jak wolność w Polsce i na świecie może być zagrożona oraz jak o nią walczyć.
2. Poprzez spokojne, wręcz stoickie, wyłuszczanie swoich racji musimy pokazywać, że trzeba szanować innych, akceptować ich, a gdy zajdzie taka potrzeba wspierać.
3. Poprzez nieustanne monitorowanie działań rządzących, ostrzegać przed czczym populizmem oraz nieodpowiedzialną polityką gospodarczą, ekologiczną czy obyczajową.
4. Poprzez działanie np. w NGOsach czy lokalnym samorządzie (radzie miasta, gminy, dzielnicy), musimy wspierać budowę prawdziwie obywatelskiego społeczeństwa.
5. Poprzez obieranie nauczycielskiej ścieżki zawodowej, musimy stać na straży laicyzacji szkolnictwa i nieupolitycznionego nauczania w szkołach publicznych.
6. Poprzez prowadzenie blogów, miniblogów, dzienników, poprzez konta na portalach społecznościowych otwarcie mówić o tym co nam się podoba, a co nie, żeby „siać” intelektualny ferment wśród znajomych i tych nieznajomych, żeby zmuszać ich do myślenia.
7. Poprzez wychowywanie naszych dzieci w duchu poszanowania wolności innych i nieroszczeniowej postawy wobec otoczenia, twórzmy podstawy społeczeństwa, które będzie otwarte oraz odpowiedzialne.
8. Poprzez pracę akademicką musimy diagnozować największe bolączki Polaków i Europejczyków oraz szukać rozwiązań pozwalających te bolączki zniwelować lub zwalczyć.
9. Poprzez dawanie osobistego przykładu pokazujmy innym, że można coś w tym kraju zmieniać, że można budować ruch liberalny poza partiami, że taki ruch nieskażony praktykami rodem z dzisiejszych ugrupowań politycznych może przerodzić się (ale nie musi) w nowoczesną, prorozwojową platformę polityczną.
10. Poprzez wydawanie książek o wybitnych postaciach ruchu liberalnego w Polsce i na świecie musimy pokazywać jakie są nasze korzenie, jakie są nasze autorytety, poprzez wydawanie książek o charakterze popularnonaukowym musimy objaśniać ludziom „liberalny świat”.
Trzeba nam być aktywnymi na poziomie pozarządowym i pozapartyjnym (póki co), żeby móc zachować niezależność osadów i wolność działania. Musimy wystrzegać się instytucjonalizacji polegającej na upartyjnieniu ruchu, jaki być może zacznie w przyszłości się tworzyć wokół Liberté!. Noszenie teczek za politykami nie ma nic wspólnego z obroną liberalnych ideałów. Bycie naciskanymi przez polityków nie ma nic wspólnego z intelektualnym fermentem. Wspierając samorządność i samoorganizację oraz pozytywistyczna pracę oświatową możemy skutecznie rozbudowywać bazę ruchu liberalnego. Może użyta przez mnie terminologia nazbyt pachnie idealizmem, lecz dobrze oddaje pewną ideę – gdy sami weźmiemy sprawy w swoje ręce, gdy nie pozwolimy partiom i partyjkom dyktować nam co mamy myśleć i jak działać, gdy będziemy objaśniać ludziom o co walczymy, czego bronimy, wtedy okaże się, że prawdziwie liberalny kandydat w wyborach na prezydenta Rzeczpospolitej nie zdobędzie 1,44% głosów, lecz 30 czy 40%, a w polskim systemie partyjnym znajdzie się miejsce dla centrowej partii liberalnej.