z bardzo dużą satysfakcją odebrałem Pańskie wystąpienie przeciwko rządowym planom przeprowadzenia w Polsce swoistej „dereformy” systemu emerytalnego. Niezwykle trafna była Pańska analogia, zestawiająca różnicę pomiędzy realnym pieniądzem, inwestowanym przez OFE w różne mechanizmy rynku finansowego, a zapisanym w księdze dłużnej ZUS przyszłym zobowiązaniem finansowym państwa (które jego rząd jest władny cofnąć) z różnicą pomiędzy kapitalizmem a socjalizmem. Postępowanie rządu Donalda Tuska i Jacka Rostowskiego musi razić tym bardziej, że celu zasadniczego, polegającego na redukcji zadłużenia państwa, ta „dereforma” nie osiąga, a tylko zamienia dług jawny na dług ukryty i odkłada obciążenia na czas przyszły, kiedy sytuacja demograficzna naszego kraju prawdopodobnie będzie jeszcze gorsza niż dziś. Pańskie jasne i czytelne wystąpienie było kolejnym z ważnych napomnień pod adresem rządzących, w co wpisuje się także odsłonięcie w Warszawie licznika długu, który najwyraźniej kłuje sumienia członków partii rządzącej.
W tych, delikatnie mówiąc, nietypowych okolicznościach politycznych, to Pan stał się, wraz z grupą współpracowników i kilkunastoma podobnie myślącymi ekspertami od problematyki ekonomicznej i finansowej, – chcąc, nie chcąc – jedyną realną opozycją, jaką w tej chwili posiadamy. Dwie parlamentarne partie opozycyjne już nie tylko nie są zainteresowane prowadzeniem debaty w naprawdę istotnych z punktu widzenia interesów obywateli kwestiach, ale z braku merytorycznych umiejętności swoich liderów, nie są do tego najzwyczajniej zdolne. W rezultacie, stajemy w kontekście nadchodzących wyborów do Sejmu i Senatu wobec sytuacji, w której nie ma żadnej realnej alternatywy dla sprawującej obecnie władzę ekipy, żadnej kontrpropozycji w istotnych obszarach polityki.
Piszę do Pana jako dość młody człowiek, który przed nieco ponad 10 lat temu po raz pierwszy zaangażował się w politykę – w partii, której wówczas był Pan przewodniczącym. Był to niezły czas w kontekście politycznej reprezentacji liberalizmu na polskiej scenie politycznej. W każdym razie na pewno lepszy od wszystkiego, z czym mieliśmy do czynienia w następnej dekadzie. Zdaję sobie sprawę, że wielokrotnie deklarował Pan swoją przyszłą misję w życiu publicznym jako misję edukacji i kształtowania postaw wyborców z pozycji pozapartyjnego eksperta.
Deklarując to, nie mógł się Pan jednak spodziewać, że nastanie czas taki, kiedy będzie Pan jedyną wiarygodną opozycją wobec rządu, który zawiódł nadzieje i prowadzi nieudolną politykę i to mimo braku poselskiego mandatu czy piastowania innego państwowego stanowiska. Niekiedy czasy i wymóg chwili, ale przede wszystkim potrzeba pomocy współobywatelom, zmuszają nas do rewizji naszych, dobrze pojętych planów.
Z tego powodu kieruję do Pana apel o utworzenie i stanięcie osobiście na czele nowej liberalnej partii w centrum polskiej sceny politycznej. Niech partia ta wystawi Pana jako kandydata na premiera Polski i stworzy alternatywną wizję reformowania finansów państwa polskiego. Dzięki temu debata publiczna zostanie skierowana ku rzeczywiście ważnym problemom, a Polki i Polacy uzyskają szansę dokonania realnego, nie pozornego wyboru. Wyboru pomiędzy dwoma przeciwstawnymi wizjami rozwoju kraju w rozpoczynającym się dziesięcioleciu.
Piotr Beniuszys
Liberté!