Wizja Polski jako gazowego eldorado jest niezwykle kusząca. Jeśli prognozy na temat ilości gazu łupkowego i jego dostępności okażą się trafne, to jest to fantastyczna wiadomość, obietnica wielkich zysków i wręcz nadzieja na zmianę pozycji naszego kraju na mapie geopolitycznej Europy. Uniezależnienie się od dostaw gazu z Rosji to słuszne marzenie wielu polskich strategów od 1989 roku. Czy jednak minister Mikołaj Budzanowski podejmuje wyzwanie we właściwy sposób?
Wizja „Polski łupkowej” to wizja piękna, która mnie osobiście urzeka. Problem polega na tym, że jest wizją typowo polityczną. Niestety bardzo często w ekonomii piękne wizje polityczne okazują się zupełnie nieefektywne ekonomicznie. Dlatego między innymi zastąpiliśmy gospodarkę socjalistyczną, gospodarką kapitalistyczną, gdzie już nie politycy a właściciele firm zorientowani na zysk i efektywność ekonomiczną podejmują decyzję o kluczowych procesach gospodarczych. Niestety jak nie we wszystkich branżach. Polski sektor energetyczny, potencjalnie zainteresowany wydobyciem gazu łupkowego pozostaje państwowy. Jak mamy efekt? Rząd i minister kierując się wizją polityczną, używając eufemizmu „motywuje” państwowe firmy do masowych inwestycji w poszukiwanie gazu i przygotowanie do wydobycia (owa motywacja polega na tym, że prezes firmy dostaje od ministra Budzanowskiego ultimatum albo łupki albo posada jak można było przeczytać w ostatnim Newsweeku i Polityce). Możemy już wkrótce zapłacić wysoką cenę za opóźnienia w prywatyzacji. Doświadczenie państwowego zarządzania procesami ekonomicznymi podpowiada, że wielka szansa może okazać się wielką ekonomiczną klapą, kiedy prezesi firm ze strachu o swoje posady, nie kalkulując bilansu zysków i strat, są zmuszeni do realizacji pięknej wizji politycznej.
Żeby sprawa była jasna, uważam, gaz łupkowy jest potencjalną ogromną szansą dla Polski. Ale trzeba ją mądrze wykorzystać. Zamiast zmuszać państwowe firmy do inwestycji, uchwalić przejrzyste prawo inwestycyjne, zapewnić Polsce odpowiednie zyski z potencjalnych „royalties”, ułatwiać prywatne inwestycje w „łupki”. Ale to firmy na podstawie kalkulacji ekonomicznej, a nie premier Tusk i minister Budzanowski, powinny racjonalnie decydować w co, gdzie i kiedy inwestować. Inaczej nasza wielka, polska szansa może nam uciec po pierwszych dwóch, trzech spektakularnych ekonomicznych klapach, wymuszonych państwowych łupkowych inwestycji.
O autorze:
Przeczytaj również
Piotr Beniuszys
Bariery dla liberalizmu
Lektura obowiązkowa dla wszystkich zwolenników i zwolenniczek liberalnego ustroju!
Wojciech Sadurski
Konstytucyjny kryzys Polski
Książka stanowi zaktualizowane i przygotowane dla polskiego czytelnika wydanie „Poland's Constitutional Breakdown”.