To w tej Polsce nie ma dzisiaj żadnych mostów? Ależ są, tylko bezlitosne medialne działa dwóch najważniejszych w tym kraju partii ostrzeliwują bezlitośnie każdy polityczny powiew świeżości i tłamszą brutalnie najmniejszą choćby próbę odbetonowania polskiego systemu.
Gdyby ktoś spojrzał na dzisiejszą scenę polityczną w Polsce i porównał ją do tej sprzed kilkunastu lat, bez zawahania stwierdziłby, że żyjemy w zabetonowanym politycznie kraju, w którym o władzę walczą dwie frakcje. To w tej Polsce nie ma dzisiaj żadnych mostów? Ależ są, tylko bezlitosne medialne działa dwóch najważniejszych w tym kraju partii ostrzeliwują bezlitośnie każdy polityczny powiew świeżości i tłamszą brutalnie najmniejszą choćby próbę odbetonowania polskiego systemu.
W 2020 roku byliśmy blisko politycznego przełamania i wielkiej rewolucji na naszej scenie. Notowania kandydatki Koalicji Obywatelskiej były na tyle niskie, że przegrywała z kandydatami ugrupowań, które nie przekraczały dziesięciu procent. Małgorzata Kidawa – Błońska kompletnie nie radziła sobie z ciężarem kampanii i wydawało się, że w drugiej turze zastąpi ją Kosiniak – Kamysz albo Hołownia. Większość ludzi traciła wtedy nadzieję na pokonanie Andrzeja Dudy, ale paradoksalnie to mogłoby być remedium na te wszystkie nasze bóle. Kandydaci centrum charakteryzują się bowiem bardzo niskim elektoratem negatywnym, co przekłada się na elektorat potencjalny. Zawsze, gdy któryś z pierwszych wyborów nie jest oczywisty – wtedy pojawia się ich szansa. Samo ich „przesmyknięcie się” do drugiej tury sporo zmienia na scenie politycznej. Elektorat negatywny głównego rywala w prawie całości wtedy przechodzi do nich, a do końcowego sukcesu muszą po prostu – przekonać niezdecydowanych.
Brak silnego centrum bardzo na naszej polityce się dziś odbija. Brak w niej bowiem jakichkolwiek kompromisów, czy międzyfrakcyjnych porozumień. Partia, który dzisiaj rządzi, tak naprawdę rozdaje wszystkie karty i dyktuje warunki gry. To stwierdzenie może i brzmi strasznie „kukizowsko”, ale jeśli w czymkolwiek miałbym temu zdrajcy demokracji przyznać rację – to właśnie w tym. Nie potrzeba do politycznej równowagi jednak kompletnej zmiany systemu, jaką Paweł Kukiz postulował. PiS poszedł po drodze najostrzejszej, w sposób najbardziej kontrowersyjny wykorzystując wszystkie narzędzia ochrony demokratycznego państwa prawa. Każde ich łamanie prawa można jednak w jakiś pokrętny sposób prawnie wytłumaczyć. Zmiana sztandaru na naczelnych organach i instytucjach państwowych z pisowskiego na ten tuskowy wiązałaby się jednak z przekręceniem wszystkich wajch na drugą stronę. To tak, jakby bawić się zębem, który w tej analogii jest państwem. Kaczyński jako naczelny dentysta tej operacji wykręcił go maksymalnie w prawo lekko narażając jego korzeń. Czy zastosowanie teorii wahadła i wykręcenie go maksymalnie w drugą stronę przez Tuska pomoże? No nie. Ząb stanie się jeszcze mniej stabilny od tej zabawy i łatwiejszy do wyrwania, a przecież nam, obywatelom zależy na tym, aby stabilnie się trzymał.
Brak jakiegokolwiek ruszania tym zębem jednak też nie jest odpowiedzią. W ten właśnie sposób postępowała platforma w swoich rządach po 2007 roku. Polityka ciepłej wody w kranie okazała się bujdą na resorach. Ząb faktycznie twardo się osadził, a jego podstawa pozostała niezachwiana, ale wdała się w niego próchnica, z którą PO nie zamierzało się nawet zmierzyć. Ideą centryzmu wcale nie jest ignorowanie tej próchnicy, byle żeby nie narazić jego korzeni, a próba zwalczenia jej przy jak najmniej inwazyjnym zabiegu. Podejmowanie reform mających na celu wyprostowanie sytuacji bytowej Polaków w sposób po prostu wystarczający, nieprzekraczający granic.
Nie oznacza to od razu, że centryści mają być w tym jałowi. Chodzi o to, żeby w kontrowersyjnych sprawach obierali łagodne rozwiązania, które duża część społeczeństwa zaakceptuje. W kwestiach, które im wydają się kluczowe, centryści mogą działać jednak znacznie pewniej, sprawniej i na szerszą skalę. Spójrzmy na Hołownię. Program edukacyjny, klimatyczny i podejście do rozdziału kościoła od państwa są naprawdę w wielu aspektach rewolucyjne. To zburzenie aktualnego podejścia do systemu szkolnictwa. Przemianowanie, pragnienie zbudowania go od nowa. Właśnie takich centrystów dziś potrzeba polskiej scenie politycznej. Takich, którzy będą w stanie zmieniać Polskę, czasem nawet radykalnie, ale w pewnych sprawach uznać ustępstwa. Ciężko jednak takim środowiskom się przebić przez mur medialny. TVP wprost promuje pisowską politykę i zajmuje się ciągłym wyśmiewaniem programu PO. TVN z kolei działa w sposób bardziej dyskretny i akceptowalny. Mimo wszystko jednak, oba kanały skutecznie zamykają swoim odbiorcom dostęp do informacji o innych partiach. Nie zawsze pojawiają się na ich konferencjach, czy milczą przy lokalnych inicjatywach. Zburzenie więc tego muru staje się dziś ogromnym wyzwaniem. Problem leży głównie na poziomie lokalnym. O ile nie sposób zignorować dużego krajowego eventu, o tyle małej inicjatywy kilkunastu działaczy w jakimś regionie w lokalnych mediach można po prostu nie pokazać. Media nakręcają dzisiaj polaryzację, bo to im się opłaca. Z tego czerpią potężne profity, a my wpadamy w ich pułapkę i szukamy rozwiązania albo po jednej, albo po drugiej stronie, nie patrząc na żadne inne możliwości.
Polityczne wahadło w naszym kraju musi w końcu przestać odbijać się raz od jednej, a raz od drugiej strony. Czasem lepiej lekko je przesunąć do środka i spokojnie, cierpliwie czekać na rezultat. Czy jesteśmy jednak w stanie to zrobić, gdy po obu stronach wahadła porozwieszane są obciążniki tych dwóch wielkich frakcji? Jest to ciężkie zadanie, w mojej opinii zbyt ciężkie na nasze młode podwórko, które demokrację wpuściło do siebie zaledwie trzydzieści lat temu.
Fundacja Liberte! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi, 14–16.10.2022. Partnerem strategicznym wydarzenia jest Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji już wkrótce na: www.igrzyskawolnosci.pl