Marek Belka zauważył, że obecnie prosty antyetatystyczny oraz fundamentalnie prorynkowy liberalizm zdominował dyskurs ekonomiczny w Polsce.[1] Obserwując kolejną odsłonę ideologii liberalnej, tym razem zainicjowaną przez polityków Platformy Obywatelskiej, należy pamiętać, że w historii III Rzeczpospolitej był okres, kiedy liberalizm stanowił nie tylko jedną z wielu opcji politycznych, ale decydował o kształcie debaty publicznej. Mianowicie chodzi o lata 1981–1997. Cezurą jest tu z jednej strony wprowadzenie stanu wojennego stanowiącego preludium przemian społeczno-gospodarczych Polski, a z drugiej uchwalenie nowej ustawy zasadniczej kończące czas transformacji. W tym to okresie nawet partie o profilu lewicowym stawały się rzecznikami ideologii liberalnej rozumianej w Polsce Rzeczpospolitej Ludowej jako komunizm a rebours, a z upływem czasu jako mniej lub bardziej radykalny leseferyzm gospodarczy.

Wśród polityków liberalnych działających we wspomnianym okresie na uwagę w szczególności zasługują: Mirosław Dzielski, Janusz Korwin-Mikke oraz grupa gdańskich liberałów, którą tworzyli m.in. Donald Tusk, Janusz Lewandowski, Jan Szomburg, Lech Mażewski. Wszyscy oni swoją działalność polityczną rozpoczęli na początku lat ’80 i ze zmiennym szczęściem prowadzą ją do dziś. Jedynym wyjątkiem jest M. Dzielski, który umarł 15 X 1989 r. Z powodu przedwczesnej śmierci jego refleksja dotycząca III Rzeczpospolitej jest znacznie ograniczona. Pozostali liberałowie zaznaczyli swoją obecność również w życiu politycznym wolnej Polski. Donald Tusk w okresie 1991 – 1994 był liderem jednej z największych ówcześnie partii – Kongresu Liberalno–Demokratycznego współtworzącej rząd premier Hanny Suchockiej oraz Jana Krzysztofa Bieleckiego. Janusz Lewandowski oraz Jan Szomburg byli twórcami programu powszechnej prywatyzacji, który stał się jednym z filarów polskiej gospodarki. Janusz Korwin-Mikke z kolei był liderem trzyosobowego koła poselskiego Unii Polityki Realnej, które w swoich działaniach skupiło się w większości na krytyce rządu, mimo wysunięcia kilku interesujących projektów ustawodawczych. Na uwagę zasługuje fakt, że jedyna uchwała, którą podjął Sejm z inicjatywy UPR, dotyczyła lustracji. Jej wykonanie stało się przyczyną obalenia rządu Jana Olszewskiego. To właśnie Janusz Korwin-Mikke spopularyzował określenie „liberał – aferał”, które przylgnęło do polityków KLD. Idee Mirosława Dzielskiego, Janusza Korwina-Mikke oraz gdańskich liberałów są zjawiskiem niezwykle trudnym w ocenie. Mimo że nie redefiniowały one tradycji światowej, a skupiały się w większości na bieżących problemach polskiej polityki i gospodarki, można uznać je za znaczący fenomen w państwie nieposiadającym tradycji liberalnej. Na skoncentrowanie się liberałów na kwestiach przeobrażeń ustrojowych i gospodarczych miała istotny wpływ czterdziestoletna hegemonia realnego socjalizmu. Na początku lat dziewięćdziesiątych Polska dopiero stała przed perspektywą powrotu do świata Zachodu, którego istotę stanowił i nadal stanowi diametralnie różnie postrzegany liberalizm. Był on całkowicie obcy oficjalnemu życiu publicznemu Polski Ludowej.
Idee liberalne w latach kształtowania się podstawowych instytucji Polski miały znacznie dalej idące konsekwencje niż teraz. Warto zatem przyjrzeć się, jakie efekty stały się rezultatem głoszonych projektów i działalności Mirosława Dzielskiego, Janusza Korwina-Mikke oraz gdańskich liberałów. W szczególności uniemożliwiły one stworzenie partii opowiadającej się jasno i bez zastrzeżeń za liberalizmem, chroniącej interesy rodzącej się ówcześnie klasy średniej. Co bardziej istotne, zdyskwalifikowały one liberalizm w ocenie opinii publicznej. Wszystko to wpłynęło na niechęć wyborców do programów opierających się na koncepcjach wolności jednostki, swobodzie gospodarczej i leseferyzmie, a co za tym idzie na pominięcie milczeniem dorobku Dzielskiego, Korwina-Mikke oraz gdańskich liberałów w III Rzeczpospolitej.
Mirosław Dzielski z uwagi na swoją przedwczesną śmierć miał ograniczony wpływ na kształtowanie się sceny politycznej w Polsce początku lat dziewięćdziesiątych. Kierowane przez niego Krakowskie Towarzystwo Przemysłowe również nie stało się wpływowym ośrodkiem kształtującym znaczące dyskusje o wolnej Polsce. Źródła pojęć takich jak: Okrągły Stół, uwłaszczenie byłych prominentnych członków PZPR, podziału opozycji na konstruktywną i wichrzycielską (spopularyzowany przez Jerzego Urbana) można upatrywać w twórczości krakowskiego filozofa. Wydaje się jednak, że urzeczywistniono je w kształcie dalekim od tego, jak pojmował je Dzielski. Tadeusz Syryjczyk, będący następcą krakowskiego liberała na stanowisku prezesa KTP, także nie zdołał wprowadzić w życie programu minimum swojego poprzednika, mimo piastowania dwukrotnie funkcji ministra przemysłu w rządach Hanny Suchockiej i Jerzego Buzka. Gdańscy liberałowie posiadali bardzo ambitne i radykalne plany obejmujące m.in. program powszechnej prywatyzacji, regionalizm oraz „rewolucję liberalną”. Uczestnicząc w rządzie Suchockiej oraz Jana Krzysztofa Bieleckiego, który notabene sam był gdańskim liberałem, jako jedyni spośród przedstawionych liberałów mieli istotną szansę urzeczywistnić swoje koncepcje. Żadnej z nich nie zrealizowali w pełni. Uzależnieni od poparcia parlamentarnego, zrezygnowali szybko z jasnych, wyrazistych oraz niebudzących wątpliwości poglądów na rzecz liberalizmu pragmatycznego, stanowiącego surogat idei liberalnych. Janusz Korwin-Mikke, skupiając się na sferze gospodarczej, przedstawił kilka interesujących propozycji dotyczących danin publicznych, jak i zmiany ustroju Polski. Starając się szokować opinię publiczną, nie zawsze rozważał konsekwencję swoich projektów. Obóz dla osób nie płacących podatków w Bieszczadach, umniejszanie umiejętności kobiet w pracy, to tylko niektóre przykłady nieprzemyślanych pomysłów Korwina-Mikke. Potomni zapamiętają go wszakże jako posła sprawozdawcę bardzo kontrowersyjnej uchwały lustracyjnej autorstwa Lecha Pruchno-Wróblewskiego, której wykonanie stało się jednym z najdonioślejszych przykładów naruszenia zasady demokratycznego państwa prawnego przez niezapewnienie ochrony praw osoby ludzkiej i dopuszczenie do naruszenia jej godności. O słabości koncepcji polskich liberałów świadczy również to, że nie wpłynęły one na przemiany w sąsiednich krajach socjalistycznych. Zagraniczni politycy oraz naukowcy ich nie analizowali, nie nawiązywali do nich ani tym bardziej nie próbowali ich rozwijać. Hans-Georg Fleck twierdził wręcz, że w Polsce właściwie nigdy liberalizmu nie było poza Kongresem Liberalno-Demokratycznym.[2] Jedynie Milton Friedman po lekturze eseju Andrzeja Walickiego na temat Bronisława Łagowskiego i Mirosława Dzielskiego próbował dociec istoty polskiego liberalizmu. Brak tłumaczeń dzieł polskich liberałów zamysł ten zniweczył.[3] Nawiązując do Remigiusza Okraski, można zauważyć, że w Polsce liberalizm ewoluował z pozycji radykalnych – idealistycznej walki o niskie podatki, ograniczone funkcje państwa w kierunku bardziej pragmatycznym, stawiającym sobie za cel obronę warstw posiadających.[4]
Tę zmianę najwyraźniej dostrzegamy, analizując różnicę pomiędzy teoretycznym programem gdańskich liberałów, a ich praktyką polityczną, w szczególności po tym jak znaleźli się oni w rządzie Suchockiej i Bieleckiego.
Obecnie krąg liberałów w Polsce został znacząco zawężony. Lech Mażewski oraz Jan Szomburg wycofali się z bieżącej polityki, poświęcając się pracy publicystycznej oraz naukowej. Janusz Lewandowski uzyskał nominację na komisarza ds. budżetu Unii Europejskiej. Jedynie Donald Tusk oraz Janusz Korwin-Mikke pozostali aktywni w polskim życiu publicznym.
Janusz Korwin-Mikke, pozbywając się z Unii Polityki Realnej przeciwników, wyeliminował również ze swoich haseł pierwiastek realności. Skupił się za to na tworzeniu kolejnych partii zrzeszających jego wyznawców, stając się ostatecznie klaunem polskiej polityki. Wydaje się, że jest to cena, jaką zapłacił były lider UPR za możliwość uczestniczenia na marginesie życia publicznego.
Niegasnąca popularność Platformy Obywatelskiej uświadomiła obserwatorom sceny politycznej, że puste hasła liberalne, często nie poparte żadną nadbudową, są w stanie przyciągnąć miliony Polaków. Na uwagę zasługuje jednakże fakt, że w aktualnej kampanii wyborczej – a uczestniczyli w niej zarówno Janusz Korwin-Mikke, jak i Donald Tusk nie nawiązali oni jak dotąd do swoich wcześniejszych propozycji i projektów. W polskim życiu publicznym jest wolne miejsce dla liberalizmu. Nadal jednakże brakuje partii o klarownym i wyraźnym obliczu liberalnym.
[1] No revolution. Z Markiem Belką rozmawia Jacek Żakowski, „Polityka”, 2010, nr 25, s. 18.
[2] H. G. Fleck, W poszukiwaniu polskiego liberalizmu. O niepowiedzeniu realnie istniejącego neoliberalizmu i jego skutkach, Warszawa 1996, s. 15.
[3] A. Walicki, O inteligencji, liberalizmach i o Rosji, Warszawa 2006, s. 153.
[4] R. Okraska, Liberalizm realny, „Obywatel”, 2011, nr 1, s. 16.
