Teoretycznie wiadomość o szczególnej wizycie Patriarchy Moskwy i Wszechrusi Cyryla w Polsce powinna cieszyć. Pojednanie między religiami, krok w kierunku pojednania pomiędzy zwaśnionymi narodami to przecież zmiana w dobrym kierunku. Należy jednak zadać sobie pytanie, na jakim gruncie owo pojednanie się dokonuje, kto i w jakim kontekście je zawiera.
Obawiam się czy przypadkiem główne polskie ośrodki opinii przestraszone bzdurną retoryką smoleńską polskiej prawicy, nie zachłysnęły się nagłą woltą arcybiskupa Michalika i czy nie zamykają oczy na rzeczywistość. Szczególnie zaniepokojeni mogą być liberałowie i Ci, dla których kierunek zmian kulturowych wyznaczony przez Zachód jest szczególnie bliski. Przecież w Rosji i cerkwi prawosławnej nie doszło do cudownego nawrócenia na wartości Zachodu, przywiązania do demokracji i prawa człowieka. Tam nic się nie zmieniło, a wręcz z roku na rok jest coraz gorzej. Dziś rosyjskie służby po raz kolejny aresztowały protestującego Gariego Kasparowa. Aresztowany jest już również bloger Aleksiej Nawalny, lider demonstracji z Placu Błotnego sprzed pół roku.
To pojednanie pod auspicjami arcybiskupa Michalika, jednego z największych zwolenników Radia Maryja w polskim kościele, zawierane jest pod hasłami obrony wspólnej tradycji i wartości Polski i Rosji przez liberalnym Zachodem. Przed prawami kobiet, mniejszości seksualnych, aborcją i in vitro, a w domyśle przed wolnością słowa i możliwością krytyki hierarchii kościelnej. Michalik powiedział dziś dość jasno, czego ten sojusz ma dotyczyć: „Jesteśmy głęboko przekonani, że Bóg ma prawo uczestniczyć w przestrzeni publicznej. Chrześcijanin nigdy nie może uważać, że wiara to fakt prywatny.” Nie jest też przypadkiem, że w dzień wizyty Cyryla w Moskwie skazane na dwa lata łagru zostały buntowniczki z zespołu Pussy Riots, które ośmieliły się skrytykować polityczne zaangażowanie Cyryla w kampanię Wladimira Putina. Zachodnie media z BBC i The Economist informują w swoich czołówkach o skandalu w Rosji z udziałem cerkwi i Putina. My zaś otrzymujemy przekaz znacznie inny, obraz pozytywnego godzenia się hierarchów dwóch kościołów.
Faktycznie natomiast na naszych oczach rodzi się sojusz dwóch konserwatywnych, antyzachodnich, antyeuropejskich sił rządzących duszami milionów Polaków i Rosjan, przy akompaniamencie zadowolenia polskich elit, które nie do końca rozumieją, co się dzieje. Radość z utarcia nosa Kaczyńskiemu i jego błędnej polityce konfliktowania Warszawy i Moskwy, nie może zaowocować bezmyślną euforią z nagłego wspierania przez polskich hierarchów, rosyjskiej cerkwi. Porównania do pojednania biskupów polskich i niemieckich są zupełnie nietrafione. Ówczesny kościół niemiecki funkcjonował w demokratycznym kraju (mam na myśli RFN, choć list podpisało też kilku hierarchów z NRD), a polski był podporą demokratycznej opozycji, czego jak by na to nie patrzeć o prawosławnej cerkwi w Rosji powiedzieć nie można. To cerkiew ramię w ramię z Putinem tłamsi prawa człowieka w Rosji.
Tak samo jak skrajnie szkodliwe jest wymachiwanie szabelką i wykopywanie rowów tektonicznych w relacjach pomiędzy Polską i Rosją, jak czynił to PiS, szkodliwym jest również faktyczne wspieranie przez polskich hierarchów, niedemokratycznego sojuszu tronu i ołtarza w Moskwie. Czyli legitymizacja sposobu ich funkcjonowania.
Nawet, jeśli chęć pojednania ze strony rosyjskiej jest prawdziwa to czy o takie pojednanie pod takimi sztandarami nam chodzi? W relacjach z Rosją rzucamy się od wielkich oskarżeń do wielkich pojednań. Wydaje się natomiast, że w tych relacjach trzeba nam więcej trzeźwego osądu i spokoju.