Indywidualnie definiowana etyka oraz indywidualnie definiowanie działania etyczne, stają się orężem w walce ideologicznej, której jesteśmy świadkami a nierzadko – także uczestnikami. Główne miejsce starcia – Internet.
W najprostszym i najbardziej podstawowym wymiarze, etykę definiujemy jako całość norm moralnych, które w danym okresie czasu, przez daną grupę społeczną, traktowane są jako punkt odniesienia, umożliwiający dokonanie oceny i wpływanie na zachowanie i postępowanie, w celu jak najbliższej integracji wspominanej grupy wokół pewnych wartości. W wymiarze akademickim, etyka jest nauką o moralności.
W roku 1993, w czasie, kiedy Internet dopiero zaczynał zdobywać popularność, w amerykańskim tygodniku The New Yorker pojawił się obrazek autorstwa Petera Steinera, przedstawiający dwa psy. Jeden z nich siedzi przed ekranem komputera i zwraca się do czworonożnego kolegi, który słucha go z uwagą, mówiąc: W Internecie nikt nie wie, że jesteś psem. Prawie trzydzieści lat temu wydźwięk komiksu był inny niż dzisiaj. Wtedy mówił: to nowe, wspaniałe miejsce – Internet – daje nam prywatność i możliwość przyjęcia każdej roli społecznej, na jaką mamy ochotę, bez konsekwencji, bez sprawdzenia, bez kary.
Dzisiaj, po trzech dekadach ekspansji Internetu oraz przeniesienia dużej części naszego codziennego życia do rzeczywistości wirtualnej – masowo korzystamy z bankowości elektronicznej, zakupów online, czy wykorzystujemy każdą możliwość, by chwalić się naszym życiem w mediach społecznościowych – wiemy już, że całkowita prywatność w sieci nie istnieje, a każda nasza aktywność pozostawia ślad, choćby najmniejszy.
Nie zmienia to jednak faktu, że – podobnie jak piesek ze starej ilustracji – chętnie decydujemy się na wejście w inne role społeczne niż te wypełnianie każdego dnia. Najczęściej wchodzimy w rolę eksperta. W jakim obszarze? Tutaj ogranicza nas już tylko nasza fantazja. A będąc już internetowym ekspertem w danej dziedzinie, tylko krok dzieli nas od wyższego stopnia wtajemniczenia – pouczania innych. Przecież inni nie wiedzą, kto siedzi przed ekranem, a skoro przedstawił się bądź uzurpuje sobie rolę eksperta, należy wysłuchać co ma do powiedzenia. A następnie – wejść z owym ekspertem w merytoryczny spór, bo kimże jesteśmy my, użytkownicy Internetu, jeśli nie również specjalistami?
Internet jest wymarzonym miejscem na wylewanie żalów, niezadowolenia, frustracji czy stawianie diagnoz społeczno-politycznych, wszystko pod przykrywką oceniania innych z perspektywy etyczności czy moralności ich postępowania.
Uniwersyteckie katedry filozofii bledną w porównaniu do sekcji komentarzy na portalach społecznościowych czy plotkarskich. To tam internetowi eksperci od zagadnień etycznych uczą społeczeństwo odróżniać, które zachowanie jest etyczne, a które nie, które działanie jest moralne, a które nie. Cóż z tego, że owi eksperci zazwyczaj mają fundamentalnie odmienne zdania? Czyni to dyskusję jeszcze bardziej interesującą, zupełnie inną niż na nudnych, uniwersyteckich wykładach.
Zapraszam więc na wykłady „Etyka w praktyce – wersja internetowa. Tematy wybrane”. W roli wykładowców: internetowi eksperci od spraw wszelakich, bez potwierdzonych kwalifikacji w żadnej z dziedzin, w której zaraz wygłoszą wykład.
Wykład 1: Koronawirus a sprawa polska
Od ponad roku żyjemy w innym, pandemicznym świecie, który odebrał nam swobodę planowania, a sprezentował ciągłe poczucie strachu przed zakażeniem, narastającą frustrację oraz długotrwałe zamknięcie w zasadzie wszystkich miejsc, do których uczęszczaliśmy. Nie wiadomo, jak długo potrwa ten przedziwny stan, wiadomo jednak, że grono internetowych ekspertów-wirusologów powiększa się każdego dnia. Ilość teorii spiskowych stworzonych przez ostatni rok jest bezprecedensowa, liczba oskarżonych o ten stan rośnie w siłę – winni są, jak zwykle, Żydzi, rząd światowy, przemysły farmaceutyczne, czasem także Iluminaci. Prawdę o pandemii serwują nam „obudzeni” (ang. woken), czyli osoby „świadome”, którym udało się przejrzeć te globalne kłamstwa i wiedzą, że wszystko zostało zmyślone, a w szpitalach leżą statyści. Poglądy głoszone przez trzecioligowych celebrytów znajdują podatny grunt wśród wielbicieli teorii spiskowych, dla których domem jest Internet. W efekcie mamy do czynienia z wtargnięciami do szpitali owych „obudzonych”, którzy bez maseczek próbują filmować szpitalne łóżka i leżących na nich rzekomych aktorów. Podobnie szeroką wiedzę prezentują w temacie szczepionek – na COVID i nie tylko.
Nie pomagają apele lekarzy, ozdrowieńców czy osób, które w wyniku koronawirusa straciły najbliższych – internetowi eksperci wiedzą lepiej. Wchodząc z nimi w spór, należy spodziewać się, że kiedy zabraknie argumentów, dyskutant dowie się, że jest finansowany przez Sorosa, Kreml bądź wywiad amerykański (niepotrzebne skreślić). Pomijając fakt, że głoszenie bzdur powinno być karalne, w jak bardzo dziwny sposób należy pojmować moralność, by wmawiać innym osobom, że wirusa nie ma, a najbliżsi, złożeni chorobą, najpewniej robią sobie żarty?
Fascynująca, pod kątem etyki, jest również dynamika komentarzy internetowych, w momencie, gdy osoba publiczna zapada na koronawirusa. W zależności kim jest osoba chora oraz jakie reprezentuje poglądy polityczne, internetowi eksperci bądź życzą szybkiego powrotu do zdrowia bądź szybkiej śmierci, okraszając swoją wypowiedź obowiązkowym „karma wraca”.
Wykład 2: Aborcja i prawo kobiety do decydowania o własnym ciele
Temat radykalnego zaostrzenia prawa aborcyjnego rozgrzewa społeczeństwo od października zeszłego roku. Spotykaliśmy się na ulicach, protestując, wyrażając swoje racje i próbując zmienić podjęte decyzje, obecnie – spór trwa w większości w rzeczywistości wirtualnej.
Od niezawodnych ekspertów dowiedzieć się możemy, że kobiety, które protestują, to rozwiązłe kurwy, które nie mogą utrzymać złożonych nóg, że w momencie zajścia w ciążę ciało nie należy do kobiety, ale staje się dobrem ogólnym, do którego prawo ma państwo, kościół, że dziecko (rozumiane jako zapłodniona zygota) jest dobrem najważniejszym, oczywiście, do momentu wydania na świat. Ewentualnie internetowe grono profesorskie dokona oceny atrakcyjności fizycznej uczestniczek marszów, by orzec, że ich zaangażowanie w protesty wynika, tak naprawdę, z kompleksów i brzydoty, bo gdyby były ładne, to z radością oddawałyby się obsługiwaniu męża i rodzeniu dzieci.
Tutaj w rolach eksperckich najlepiej spełniają się mężczyźni, w szczególności stanu duchownego bądź zaawansowani wiekowo, którzy przekonani są o swojej społecznej roli moralnego kompasu i nauczycieli życia rodzinnego, które najczęściej znają z teorii.
Wykład 3: Jesteś brzydka
Pomimo prób zmiany zwyczaju postrzegania innych przez jeden obowiązujący kanon urody oraz ruchów społecznych skupionych na budowaniu pewności siebie bez względu na wygląd, nadal pozostajemy ekspertami w ocenie powierzchowności innych.
Internetowi eksperci, bezpiecznie schowani za laptopem, z kont, gdzie brakuje choćby jednego ich zdjęcia, z radością oceniają aparycję drugiego człowieka. Jakikolwiek artykuł na portalu plotkarskim jest festiwalem haseł „ale gruba”, „ale chuda”, „ale brzydka”, „ale zrobiona”, „przydałoby się ten ryj przerobić”, „ale blachara”, „ale cellulit”, „ale grube nogi”, „ale małe usta”, „ale karpi dziób”, „ale głupia”, „ale musiała dawać, skoro ma tyle pieniędzy”.
Dając upust swojej frustracji, wyżywając się na innych za swoje rzeczywiste / rzekome braki, internetowi nauczyciele dają przykład N-etyki: najważniejsze, żebym ja czuł się dobrze, a pozostali – niech czytają moje mądrości i wyciągają wnioski. W końcu i tak nie wiedzą, kim jestem.
Pomimo że nie każdy jest predestynowany do roli nauczyciela, ba!, nawet ucznia, zgodnie ze słowami poetki:
Choćbyśmy uczniami byli
najtępszymi w szkole świata,
nie będziemy repetować
żadnej zimy ani lata[1].
A i tematów na odczyty nie zabraknie: jest przecież polityka, walka z PiS, jest krytyka totalnej opozycji, ale i oferty programowej Telewizji Polskiej, kreacje celebrytek, czy zarobki lekarzy.
Zapraszamy więc na kolejne wykłady naszych ekspertów!
[1] W. Szymborska, Nic dwa razy, Wybór wierszy, Wydawnictwo Literackie, 1997
