Kiedy instytucje państwowe są szanowane? Wtedy, gdy ich działalność jest rzetelna, obiektywna, a podejmowane decyzje trudne do podważenia. Wydawanie decyzji niedorzecznych, zarówno co do zasady jak i co do proporcjonalności lub wykonalności ewentualnych kar naraża instytucję na śmieszność i utratę autorytetu.
Jedną z takich ważnych instytucji drugiego planu jest Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Nowoczesna i wolnorynkowa gospodarka wymaga rozsądnej regulacji państwa. Liberalizm to nie anarchia, choć oczywiście regulacje powinny służyć jedynie tworzeniu minimalnego standardu czy uniemożliwiać zwykłe cwaniactwo, nie powinno być ich celem mówienie biznesowi, jak ma prowadzić biznes. Każda nowoczesna gospodarka posiada urząd antymonopolowy, polski UOKiK to instytucja z założenia dbająca o uczciwość praktyk handlowych oraz zapobieganie monopolom. Z perspektywy przeciętnego konsumenta UOKiK zajmuje się badaniem umów oraz regulaminów wielkich firm (np. telekomunikacyjnych) tak, by nie wykorzystywały swojej dominującej pozycji i nie narzucały klientom zapisów sprzecznych z prawem. Z perspektywy dużych firm jest to instytucja nadzorująca transakcje przejęć i fuzji pod kątem zachowania konkurencji – gdy duża firma chce przejąć inną, UOKiK bada, czy nie zaburzy to konkurencji czy w skrajnym przypadku nie doprowadzi do monopolu, np. wykupując swojego jedynego konkurenta.
Jest to jedna z tych mało medialnych instytucji zajmujących się co do zasady po cichu rzetelną pracą i nadzorem nad zgodnym z prawem i zasadami konkurencji obrotem gospodarczym. Jest lub raczej była, bo o ile do niedawna można jej było przypisywać mniejszą lub większą skuteczność, to skandali medialnych nie wywoływała. Lepiej lub gorzej działała, na jej czele stał niezależny urzędnik, nie polityk. Człowiek szanowany, z autorytetem, taki, który nie uczyni z poważnego urzędu partyjnej armaty na kapiszony.
Używam formy przeszłej, ponieważ pisowską praktyką jest powoływanie co najmniej barwnych postaci na stanowiska, które przekraczają ich kompetencje, a równocześnie nie dościgają jakże rozdętych ambicji. Kariery z Pcimia do Orlenu Danielowi Obajtkowi zazdrości wielu, bo wielu też takich jak on tworzy pisowskie kadry. O ile jednak Orlen to wciąż firma i pewne rzeczy ujdą płazem, o tyle UOKiK podobnie jak KNF czy NBP jest urzędem państwowym. Bynajmniej nie rozumie tego jego prezes, Tomasz Chróstny, który z UOKiK postanowił zrobić armatę partyjnej propagandy wstawania z kolan. Zaczęło się mocno:
-
- Gazprom – 29 mili…ardów złotych!!! Za umowę na Nord Stream 2 bez zgody UOKiK
- Biedronka – 723 miliony złotych – za wykorzystywanie przewagi kontraktowej
- Biedronka – 115 mln kary za złe oznakowanie cen produktów
- Biedronka – 60 mln zł kary za błędne oznakowanie kraju pochodzenia warzyw i owoców
Cóż, wstaliśmy z kolan …i walnęliśmy się w czoło. Wraz z nałożeniem tych kar mieliśmy kampanię PR-ową i lans medialny prezesa „urzędu”. Nie jest moim celem obrona złych praktyk wspomnianych firm, oczywiste jest, że cena towaru na półce powinna się zgadzać z tą przy kasie, a prawa po prostu należy przestrzegać. Hurtowe łamanie prawa przez rządzących nie usprawiedliwia czynienia tego samego przez innych. Tyle, że kuriozalna wysokość nałożonych kar oraz narracja medialna, jaka wychodziła z UOKiK nie pozostawia złudzeń co do celu. Celem nie było nałożenie uzasadnionej kary na nieuczciwego przedsiębiorcę, tylko wylansowanie osoby prezesa kosztem narażenia instytucji na śmieszność. Wchodząc na stronę UOKiK znajdziemy zdjęcie Tomasza Chrustnego a’la Ostatni Mohikanin czy Chuck Norris. Aż ciężko uwierzyć, że Hollywood mogło się tak bardzo pomylić i wybrać oryginał. Jeszcze w życie nie weszły wakacje kredytowe, a dzielny obrońca uciśnionych obiecywał z ekranu, jak to przypilnuje te wstrętne banki żerujące na krzywdzie kredytobiorców. Oczywiście nie wspomniał nic o pilnowaniu partyjnego kolegi z Placu Bankowego, który te koszty kredytobiorców, a zyski banków wytworzył. Niecierpliwie czekamy następny stand-up prezesa NBP.
Nie jest to nowość, podobny spektakl obserwowaliśmy w tweetach byłego już na szczęście prezesa Wód Polskich Przemysława Dacy. Tak wyliczał, ile to równowartości zapchanych toi-toiek leci na sekundę do Wisły w Warszawie, że jak przyszło co do czego, to mu się ryby w Odrze potopiły. By ukryć skalę pis-kompetencji zakazano zbliżania się do rzeki, sposób dawno przetestowany na granicy z Białorusią. Dobrze, że do danych GUS o inflacji wolno nam się jeszcze zbliżać…ups, lepiej nie podpowiadam.
Nie jest sztuką nałożyć karę w dowolnej wysokości i zrobić z tego medialną szopkę. Urząd wyda decyzję, proces odwoławczy potrwa latami. Tylko by ta kara odniosła efekt, to musi się obronić w sądzie (gdzie sprawa na pewno trafi), a następnie zostać wyegzekwowana. Co z tego, że UOKiK nałoży karę wysokości N miliardów złotych, jeśli potem polski sąd, nawet jeśli karę utrzyma, co do zasady to obniży ją o 99%? A potem i tak tej kary nie da się wyegzekwować. Co wtedy? Czy ktoś wierzy, że Gazprom zapłaci? Nawet w warunkach sprzed wojny na Ukrainie. A no wtedy taka instytucja straci wszelki autorytet i nikt z zainteresowanych nie będzie jej traktować poważnie. Będzie obiektem drwin i kawałów w branży. Efekty? Wystarczy spojrzeć na sanepid, który haniebnie wziął udział we wprowadzeniu restrykcji covidowych. Odłóżmy chwilowo na bok poglądy polityczne, co kto sądzi o pandemii i jak poważnym przestępstwem były restrykcje. Fakt jest taki, że kary sanepidu na podstawie obostrzeń pandemicznych zostały hurtowo uchylane przez sądy, a dziś zapadają pierwsze prawomocne wyroki nakazujące zapłatę z własnych pieniędzy urzędnikom odszkodowań właścicielom zamkniętych przedsiębiorstw. Efekt? Gdy banki oferowały lokaty 0,1%, kara sanepidu dawała zarobić 7,2% w skali roku. Wszelkie pobrane kary instytucji państwowych, które zostaną odzyskane w drodze wyroku sądowego, zwraca się z oprocentowaniem zaległości podatkowych. UOKiK brnie w tym samym kierunku. Czy jakiś urzędnik poniósł konsekwencje? Kiedykolwiek? Sędziowie (ci polscy, nie pisowscy) sądu najwyższego twierdzą, że degradacja kierownika sekretariatu za miesiąc trzymania człowieka w więzieniu to adekwatna kara. Każdemu z nas za porwanie grozi 10 lat, sędziom i urzędnikom co najwyżej jeszcze więcej nicnierobienia w godzinach pracy. Witamy nad Wisłą.
Ale kabaretowa działalność prezesa Chróstnego nie kończy się na absurdalnych karach. W końcu mógłby nakładać horrendalne kary i nawet gdyby w sądzie je obniżano, to mógłby jeszcze dołączyć do pana Zbyszka i powiedzieć, że mieli rację, ale polskie sądy są zbyt łagodne. Tu nawet miałby rację, odszkodowania zasądzane w sprawach cywilnych przez polskie sądy urągają powadze wymiaru sprawiedliwości i samej istocie sprawiedliwości. Mógłby powiedzieć, że konsekwentnie i z ideałami walczy o uczciwość na polskim rynku. Ale tej pasji pana Chróstnego nie widać w walce z monopolem Orlenu na rynku hurtowym paliw i wykorzystywaniu tej pozycji, nie było widać jej także przy okazji fuzji Lotosu z Orlenem, która w praktyce oznacza monopol 1 firmy na rynku hurtowym paliw. Dziś to pan Obajtek, a nie rynek decyduje za ile tankujemy. Nie widać też najmniejszej reakcji UOKiK na obecne wydarzenia na rynku energii. Czy to przypadek, że w przetargach dla samorządów czy instytucji startuje tylko 1 państwowa spółka z ceną 4-5 razy wyższą niż rok temu? Ceną dodajmy, której nie uzasadnia nic poza chciwością oferenta, bo tym jest marża na poziomie 300-500%. W tych samych przetargach, w których w latach poprzednich startowało 2-3-4 oferentów, wszyscy państwowi, dziś mamy tylko 1 ofertę na takim poziomie cenowym.
Każdy uczciwy urząd antymonopolowy natychmiast wszcząłby postępowanie wyjaśniające w sprawie zmowy cenowej. Czynu będącego w Polsce przestępstwem, dodajmy. Zainteresował się, dlaczego cena prądu rośnie kilka razy bardziej niż koszty jego wytworzenia i dziwnym zbiegiem okoliczności tak samo u każdego producenta należącego do tego samego właściciela – państwa. Co na to UOKiK? Milczy. I biorąc pod uwagę dotychczasową komunikację medialną, nic nie wskazuje, by cokolwiek w tej sprawie robił. W sumie co ma robić, gdy z Nowogrodzkiej idzie przekaz – niech nam w szpitalach pacjenci pozamarzają, nieprzytomni i tak na nas nie zagłosują. Zgarniemy marże dodatkowym podatkiem, a co wpłynie, rozdamy swoim. Jak samorządy zamkną szkoły, których nie będzie za co ogrzać, to może i lepiej. Samorządy są złe, one są tej wstrętnej Platformy. Wprowadzimy komisarzy i pokażemy przed wyborami, że wystarczyło zmienić burmistrza i światło wróciło. Tak oświecony lud będzie wiedział na kogo zagłosować.
UOKiK jako urząd antymonopolowy to jeden z najbardziej potrzebnych urzędów państwowych – ale potrzebujemy zdrowego i uczciwego urzędu państwowego, a nie kolejnej partyjnej wydmuszki propagandowej z partyjnym funkcjonariuszem zamiast rzetelnego urzędnika. Niespełna 3 lata prezesury Tomasza Chróstnego w UOKiK zapiszą się jako jedna z najczarniejszych kart w historii tej instytucji. Człowieka, który z urzędu powołanego do ochrony konkurencji i konsumentów zrobił to samo co Jacek Kurski z telewizji „polskiej”.
