Zaczynając pisać bloga, którego nieważne czy będzie odwiedzać 5 osób w miesiącu, czy 50 dziennie, miałbym ogromną do siebie prośbę by nie pisać bzdur, infantylizmów lub po prostu rzeczy nieciekawych. Z tym może być różnie.
Prawnik, ekonomista i specjalista od podatków Robert Gwiazdowski, z Centrum Adama Smitha ubezpieczył się wobec własnych zakusów zasilenia ław poselskich, senatorskich, czy też pełnienia jakiejkolwiek innej funkcji politycznej poprzez wystawienie swojemu koledze weksla in blanco, którego tamten może zrealizować na dowolną kwotę, w momencie gdy Gwiazdowskiemu zachce się zostać politykiem. W ten sposób P. Gwiazdowski (trasant) stał się zakładnikiem swego przyjaciela (remitenta), który jednocześnie stanowi żelazne zabezpieczenie, wykluczające kompromitację polityczną prezydenta CAS.
Wypisanie takiego weksla jednemu z przyjaciół, który mógłby go sobie w dowolnej kwocie wypełnić, po napisaniu przeze mnie jakiejś głupoty wydaje się o wiele bardziej ryzykowne i z miejsca zniechęcające do kontynuowania pisania. Pomysł więc ciekawy, ale chyba nie na tę kategorię. Zarzucam więc.
Ostatnio natomiast, dr hab. Artur Przybysławski w rozmowie ze mną nawiązał w jednej z podnoszonych kwestii do pojęcia utylitaryzmu. „Utylitaryzm jest poglądem, w którym mówi się, że najważniejsze jest największe dobro jak największej ilości istnień w najdłuższej perspektywie”.
Parafrazując tę definicję, życzyłbym sobie by moje teksty przynosiły jak najwięcej ożywczego spojrzenia i dobrego samopoczucia możliwie największej liczbie czytelników w najdłuższej perspektywie, najlepiej zaczynając od dnia dzisiejszego.