Zazwyczaj boimy się ludzi agresywnych. Łatwo dorobić się aury awanturnika. Wystarczy często i głośno przechwalać się, jak to „w ryj dać mogę dać”. Stroić groźne miny, obwieszać się symbolami. Obrazka dopełni napastliwy styl wypowiedzi, podniesiony głos, groźby rzucane pod byle pretekstem. Cały ten plemienny taniec, potrząsanie pióropuszem, malowanie twarzy henną mają na celu zasugerowanie, że jest się czego bać. Wiadomo – grunt to reklama.
Może to zresztą wcale nie być tylko poza. Niektórzy lubią zaczepiać, lubią strach i niesmak, jaki to wywołuje w innych. Nawet internetowe trolle mają swoje chwile satysfakcji, gdy głupimi, napastliwymi postami udaje im się „wygrać” lub wulgaryzmami upokorzyć oponenta. Są też tacy, co mają po prostu upodobanie do konfrontacji fizycznej. Świat sprowadzony do bójki jest prosty, a wygrana w niej oczywista.
Jednak to nie oni są najgroźniejsi.
Należy się bać ludzi łagodnych. Tych, co nigdy nie grożą. Nie dlatego, że nie potrafiliby swoich gróźb zrealizować. Wręcz przeciwnie – zazwyczaj traktują swoje słowa poważnie i obawiają się, że musieliby je zrealizować. Bardzo dużo odpuszczą, żeby mieć spokój. Unikają konfliktów, bo się nimi brzydzą. To wszystko jest często brane za słabość lub głupotę. Łagodni nie dbają o to, a nawet jeśli dbają, to nie prostują tych przekonań, o ile nie mają w tym celu.
Ludzie dobrzy nie lubią się szarpać, kłócić i bić, dlatego jeśli zostaną do tych czynności zmuszeni, uczynią wszystko, by wykonywać je jak najkrócej. Spokojny człowiek nie napawa się walką, więc walnie cię od razu porządnie, żeby nie musieć powtarzać i móc odejść do swoich zajęć. Wojny dobrych ludzi prowadzone są z reguły na zimno i metodycznie, z cierpliwością towarzyszącą wykonywaniu koniecznych prac domowych. Liczy się skuteczność, nie efektowność. Dobry człowiek zrobi, co będzie trzeba, bez markowania ciosów i pustych przechwałek, bo go to nie bawi. Bije się na poważnie, więc zastosuje środki prowadzące prosto do celu. Pewnie nawet będzie się nimi brzydził, tak jak każdy z nas brzydzi się wsadzić rękę do odpływu, by wyciągnąć zalegające tam śmieci. Dobry człowiek nie urządza pokazówek. Nie krzywdzi dla własnej satysfakcji i nie wymachuje głupio bronią, jeśli jakąś ma. Jednak możesz być pewien, że gdy poczuje się zagrożony, gdy będzie bronił tego, co mu drogie, to nie będzie bójka dla zabawy. Dobry człowiek jest rozsądny i nie gra w gry. Jeśli ma usiąść do stołu, to nie na pieniądze z Monopoly. Będzie grał do końca, aż cię zrujnuje. Po wygranej dosunie krzesło i odejdzie bez świętowania i wiwatów, zniesmaczony tylko, że musiał na to zmarnować czas.
Strzeżcie się gniewu cierpliwego człowieka, napisała Mary Higgins Clark. A ja dorzucę: nie zaczepiajcie, nie zastraszajcie spokojnych, pokojowych ludzi. Są groźniejsi, bo nie będą uprzedzać ani arogancko podtykać wam pod nosy swojej broni. Wyciągną ją w momencie, gdy będziecie się tego najmniej spodziewać. Zagrożeni, nie będą tracić czasu na ugryzienia ostrzegawcze. Wbiją kły od razu do krwi.
Wy, do których te słowa piszę, wiecie, że to do was.