Sherif Azer, egipski aktywista, działacz Human Rights Watch w Kairze w rozmowie z Darią Hejwosz o atmosferze panującej dziś w Egipcie po odejściu Mubaraka i o egipskiej walce o demokrację.
Daria Hejwosz: Sherif, obserwowaliśmy w Polsce wydarzenia w Egipcie z zapartym tchem. W kanałach informacyjnych na bieżąco podawano informację o sytuacji w Twoim kraju. Jednak czekaliśmy na tę najważniejszą: czy Mubarak ustąpi. Ustąpił. Widzieliśmy tłumy szczęśliwych ludzi na ulicach. Gdzie wtedy byłeś?
Sherif Azer: Byłem w samym centrum wydarzeń, przed Pałacem Prezydenckim. Był to ostatni marsz, który wówczas się odbył, z Placu Tahrir właśnie pod Pałac. Wszyscy byli szczęśliwy, zachowywaliśmy się jak szaleni, całowaliśmy się, przytulaliśmy, niektórzy po prostu się rozpłakali. To było marzenie, które w końcu się spełniło, a teraz staramy się uwierzyć w to co się stało. A potem poszliśmy świętować dalej na Tahrir.
Na rezygnację Mubaraka czekaliście na ulicach przez prawie 20 dni. Dlaczego ludzie domagali się jego rezygnacji? Dlaczego protestowali i pozostali na placu?
Przyczyn jest wiele. Ludzie stracili nadzieję, że reżim może przeprowadzić jakiekolwiek reformy. Ostatnie wybory były sfałszowane, niejasna była też przyszłość Egiptu, gdyż Mubarak nie wspomniał jakie ma plany co do następnych wyborów prezydenckich. Ponadto, widzieliśmy, co dzieje się w Tunezji, zrozumieliśmy, że czas niektórych dyktatorów dobiegł końca, więc Mubaraka też. Protesty na ulicach nie zostały przerwane, bowiem ludzie chcieli obalić reżim, ale nie poprzez wprowadzenie drobnych reform, musieliśmy zostać by obalić reżim. Trwało to tak długo, bo Mubarak był uparty i próbował manipulować ludźmi, ale ludzie okazali się mądrzejsi.
Byłeś małym dzieckiem, kiedy Mubarak przejął władzę. Nie będzie to dla ciebie dziwne, że on już nie będzie prezydentem? Przecież on był cały czas…
Od kilku lat było to moim marzeniem by odszedł, bo im dłużej był prezydentem, tym sytuacja Egiptu była gorsza. Chciałem, by Egipt był demokratycznym krajem, w którym prezydenta wybiera się na określony czas i sądzę, że obecnie to jest główny cel reform. Dodatkowo, Mubarak przygotowywał następcę, co oznaczałoby kolejne 30 – 40 lat takiego samego reżimu. Jestem bardzo szczęśliwy teraz, i trudno mi jeszcze w to uwierzyć.
Twój naród pokazał czym jest głos ludu, czym jest demokracja. Teraz najważniejszą kwestią jest jej utrzymanie. Czy myślisz, że Egipcjanie są gotowi na to? Kto według ciebie powinien przejąć władzę?
Jeśli ludzie wychodzą na ulicę żądając demokracji, jeśli są gotowi umrzeć za demokrację, to znaczy, że są na nią gotowi i że jej bardzo potrzebują. Tego, co teraz potrzebujemy to demokratycznej i sprawiedliwej konstytucji oraz uczciwych wyborów prezydenckich i nie ma znaczenia kto przejmie władzę, ważne by odbyło się to w sposób demokratyczny.
Pracujesz dla organizacji zajmującej się prawami człowieka, czy w czasie protestów mieliście więcej pracy?
Oczywiście, musieliśmy monitorować i rejestrować liczbę zabitych, rannych, zaginionych, ataków na dziennikarzy, a także obserwować reakcję reżimu.
Co było najgorsze w czasie protestu?
Najgorsza była konfrontacja ze zwolennikami Mubarka, którzy nas aresztowali i traktowali jak zdrajców i wciągnęli nas do armii. Również chwile przemocy w czasie starć z policją 28 stycznia, kiedy tyle osób zostało zabitych. Ucierpiałem bardzo od bomb gazowych.
Byłeś na Placu, na ulicach, w tłumie?
AS: Każdego dnia byłem na Placu, ale nie spędzałem tam całego dnia, a potem na ulicy chroniąc dom, kiedy policja zniknęła po 28 stycznia.
Dziękuję bardzo. Raz jeszcze gratuluję Egipcjanom.
Sherif Azer, Egipcjanin, urodzony w Kairze, od 2003 roku sekretarz spraw zagranicznych Egipskiej Organizacji Praw Człowieka; Bliskowschodni koordynator International Freedom of Expression Exchange Network (IFEX), zaangażowany w ruch praw człowieka w Egipcie od czasów studenckich. Absolwent Nauk Politycznych i Międzynarodowych Praw Człowieka na Amerykańskim Uniwersytecie w Kairze.