Widzę bardzo dużo defetyzmu w mojej bańce. To zrozumiałe. Ale powszechny pesymizm nie może odebrać nam rozsądku w ocenie sytuacji oraz woli i sensu dalszej walki. Wybory na jesieni można wygrać.
Po pierwsze zjednoczenie zasadniczej części centrowo-lewicowej opozycji jest potrzebne i przynosi dobre efekty. 39% to o wiele lepszy wynik niż mogłaby zdobyć opozycja rozbita. Zjednoczenie należy utrzymać i rozszerzyć o Wiosnę. To wciąż klucz do zwycięstwa.
Po drugie niezbędny jest bardziej wyrazisty program, aby mobilizować swoich wyborców nie wystarczy być anty-PiSem i to opozycja musi zrozumieć. Konserwatywna kotwica nie może blokować ogłoszenia takiego programu.
Po trzecie przywództwa. Nie wygrywają ugrupowania, których elektorat powszechnie powtarza „zagłosuje bo muszę, ale Ci nasi liderzy są słabi”. Opozycja nie powinna nikogo wykluczać, ale dla własnego dobra musi poszukać nowego lidera . To niezwykle trudne, ale niezbędne wyzwanie szczególnie dla głównej partii opozycyjnej.
Po czwarte opozycja potrzebuje konserwatywnej partii, która będzie startować niezależnie i być alternatywą wobec części wyborców PiS, podzielając jednocześnie kurs europejski dla Polski, przywiązanie do rządów prawa, troskę o wrażliwość i interesy polskiej wsi. Taka siła powinna powstać na bazie PSL i rozsądnych konserwatystów. Nie można dalej godzić idei konserwatywnych z progresywnymi, ponieważ jest to przeciwskuteczne. Jednocześnie zasadnicza część lektoratu KE jest dziś progresywna a nie konserwatywna.