Gdy media w Polsce mówią na temat katolickich partii politycznych lub innych tego rodzaju organizacji, posługują się zwykle określeniem „prawicowe” lub „nacjonalistyczne”. Świadczy to o zbyt dużym rozpowszechnieniu się retoryki nastawionej na pozory, a także działa na korzyść takich ugrupowań.
Stosowanie wobec formacji takich jak Prawo i Sprawiedliwość, Ruch Narodowy, Obóz Narodowo-Radykalny, czy Młodzież Wszechpolska – określenia „prawicowe” lub „nacjonalistyczne” jest przekłamywaniem rzeczywistości. Są one (m.in.) nacjonalistyczne – bo występuje tam nacjonalizm. Powszechne określenie takich formacji „nacjonalistycznymi” jednak będzie zbyt dużym uogólnieniem – ponieważ nie są one tożsame choćby z również nacjonalistyczną, rodzimowierczą Zadrugą. Nacjonalizm nie jest też tam ideą przewodnią, a jedynie posiłkową. Narodowość utożsamia się tam nie tylko z pochodzeniem etnicznym, ale i z katolickimi poglądami – po to by łatwiej konsolidować swoich zwolenników i skuteczniej podburzać ich przeciwko ludziom o innych poglądach.
Podobnie jest z określeniem „prawicowe”. Prawica współczesna, zgodnie z rozkładem Nolana, cechuje się liberalizmem w sferze gospodarczej i interwencjonizmem w sferze obyczajowej. Katolickie ugrupowania są zaś interwencjonistyczne w obydwu tych sferach – przez co stanowią dolne (według diagramu Nolana) centrum. Ową „prawicowość” formacje katolickie przypisują sobie z dwóch powodów. Po pierwsze w celach politycznego mimetyzmu – jako, że „partia prawicowa” kojarzy się z czymś bardziej otwartym dla ogółu oraz znacznie mniej groźnym i radykalnym, niż „partia katolicka”. Po drugie – „prawicowość” pozwala partiom katolickim kontrastować się na płaszczyźnie pojęciowej z innymi partiami. „Prawica” bowiem wydaje się być dalej od lewicy, niż centrum – którym partie katolickie są w rzeczywistości. Partia która wizerunkowo najbardziej oddala się od swoich przeciwników, staje się zaś bardziej atrakcyjną alternatywą wyborczą.
Stosowanie w odniesieniu do formacji katolickich, określeń „prawicowe” lub „nacjonalistyczne”, daje jeszcze jedną duża korzyść opcji katolickiej. Jeżeli taka formacja przekroczy jakąś granicę i zacznie być powszechnie potępiana, wystraszy społeczeństwo swoim radykalizmem i wywoła odrazę wobec siebie – to wizerunkowo nie obciąży innych katolickich formacji oraz samego Kościoła Katolickiego – który wyznaczał jej ogólny kierunek działania. Określenia „prawicowe” i „nacjonalistyczne” pozwalają tym samym na odcinanie Kościoła Katolickiego od odpowiedzialności, za skutki jego działania w polityce. Taka dywersyfikacja odpowiedzialności sprawia, że opozycja skupia się na zwalczaniu pojedynczych „gałęzi”, nie zaś na podjęciu walki z „korzeniem” antywolnościowych wpływów. Przestaje też być widoczna wspólna cecha np. PiS, ONR, RN, MW – czyli katolicyzm, a wyeksponowane zostają w świadomości odbiorców znacznie mniej wiążące „prawicowość” czy „nacjonalizm”. „Prawicowy” PiS może dzięki temu wspierać „nacjonalistyczny” ONR i jednocześnie w razie potrzeby, oficjalnie się od niego odcinać.
Kompromitacja jednej z formacji, nie przekłada się więc na podobną kompromitację innych takich ugrupowań – mimo, że wynikać ona będzie prawdopodobnie ze wspólnych katolickich ideałów. Kościołowi Katolickiemu pozwoli zaś zachować w świadomości wielu osób, pozorną „neutralność” i „niewinność” – a zatem przyczynia się do ewentualnego powtórzenia sytuacji, gdy zaistnieją jakieś nowe katolickie ugrupowania – dążące do takiej samej negacji wolności, jak ich skompromitowani poprzednicy.
Wielu ludzi uznało, że to nie katolicyzm był fundamentem zbrodniczej działalności reżimu Franco w Hiszpanii, Tiso – na Słowacji, czy Pavelicia w Chorwacji. Że to nie katolicyzm stał za zbrodniami NSZ i NZW w Polsce, czy zamachem na prezydenta Gabriela Narutowicza. Odpowiadać za to miała jakaś „prawica”, jacyś „nacjonaliści”. Kościół Katolicki zachował przez to autorytet i wpływy. Dziś, gdy przytrafi się okazja, będzie dążył do tego samego co wtedy. Będzie otwarcie walczył z demokratyzmem, szerzył podziały społeczne, negował podstawowe wolności itp. Odrodził się ONR, MW, wpływy zyskują PiS i RN. To z Kościoła Katolickiego formacje te czerpią antywolnościowe ideały i to Kościół Katolicki je wspiera. Wielu jednak dało się wciągnąć w pojęciowe manipulacje i nie dostrzega wspólnego źródła antywolnościowych dążeń takich ugrupowań. Historia się więc powtarza.
