Wątpić znaczy być człowiekiem. Z tej oczywistej przyczyny nie powinno chyba nikogo dziwić, że tak wiele osób powątpiewa w sens szczepień, scenariusze rysowane przez WHO, czy nawet samą pandemią COVID w formie przedstawianej przez media. Myślę, że najgorsze co dziś możemy zrobić to sprowadzić całą debatę do podziałów politycznych oraz wyśmiewać ludzi stawiających pytania. Choć historie o mikrochipach, szczerze mnie bawią, bo doszukiwanie się tak głębokiej teorii spiskowej jest po prostu śmieszne, to jednak nie każda osoba niezdecydowana na szczepienie ucieka w rozważaniach w ten poziom abstrakcji.
Z ostatnich sondaży wynika, że przeszło 40% społeczeństwa nie chce się zaszczepić przeciwko COVID. Elektoraty głównych stronnictw podzieliły się na pół. Nie jest zatem tak, że wyborcy PiSu wierzą w linie rządu, a zwolennicy PO w nią nie wierzą. W obu przypadkach poziom wierzących w szczepienia i wątpiących w nie jest podobny. Wyłamują się z tego scenariusza tylko dwa obozy: Konfederacja gdzie przeszło 9 na 10 zwolenników nie chce szczepień i lewica pośród gdzie blisko 8 na 10 zwolenników tej opcji chce szczepienia. Są to jednak ugrupowania, które cieszą się około 10% poparciem każde. Dlatego co do zasady można powiedzieć, że chyba po raz pierwszy od 30 lat podziały przebiegają inaczej niż zwykle.
Kluczowe to zrozumieć, że w tej całej grze nie chodzi oto, abyś sam się zaszczepił i był bezpieczny jako jednostka. W tej grze chodzi oto, aby nasze społeczeństwo nabrało odporności stadnej, co pozwoli wyeliminować chorobę trwale. To oznacza, że poziom zaszczepienia musi być odpowiedniej wysokości – prawdopodobnie powyżej 70-80%. Obecnie chętnych do szczepień jest około 60% badanych, a od tej grupy trzeba będzie odjąć osoby, które nie będą mogły być szczepione – choćby kobiety w ciąży czy osoby po niektórych chorobach – jak i osoby na które szczepionka nie podziała, a jest to współczynnik około 10% zaszczepionych. Tym samym mamy problem. Może i wiele osób odsunie od siebie wizję choroby czy śmierci, to jednak przy takim poziomie zaszczepienia czeka nas jeszcze kilka lat maseczek oraz obostrzeń w gospodarce – na tym naturalnie tracimy wszyscy i materialnie i pod kątem komfortu życia.
Dlatego trzeba rozmawiać, zachęcać i dawać dobry przykład. Sam skorzystam z szansy zaszczepienia się zapewne w drugim lub trzecim etapie szczepień jako przedstawiciel administracji samorządowej. Czemu to zrobię? Zasadniczo nie wchodzę w spory nad oceną przebiegu pandemii: tego kto ile na niej zarobił, czy schematy działań narzucone przez WHO były słuszne. Uważam, że są mądrzejsi ludzie niż ja, lepiej wykształceni i to im przyszło to oceniać. Zresztą jak zawsze, pewnie na rzetelną ocenę poczekamy lata. Sam jestem człowiekiem, który wierzy w naukę i oświecone wartości. Zatem jeśli mój lekarz rodzinny, lekarze których znam i ludzie nauki, których szanuje mówią mi, że należy się zaszczepić, to to uczynię. Nie mniej mam świadomość, że dla wielu ludzi wybór nie jest taki prosty. Trzeba znaleźć język w dyskusji, których do nich dotrze, oprzeć ją także o takie jednostki, które lubią czy darzą zaufaniem.
Dlatego trochę dziwi mnie atak na Jandę, czy Millera. To nie jest tak, że oni odbierają komuś szczepionkę. Jeśli rząd mówi prawdę to w 2021 przyjedzie ich do nas tak wiele, że będziemy mieli ich nadmiar w milionach sztuk. Pani Janda czy ogólnie ludzie kultury, włodarze miasteczek, księża mogą przekonać zdecydowanie więcej osób do szczepień niż najbardziej merytoryczne wystąpienie ministra zdrowia, naukowców czy lekarzy. Tak działa nasza psychika – ufamy tym, których lubimy. Zamiast zarzucać ludziom kultury egoizm, spójrzmy na nich raczej jako na ambasadorów dobrych praktyk. Oni dla walki z pandemią mogą teraz zrobić równie wiele co lekarze.
W podobny sposób muszą się także zachowywać politycy. Przy okazji pandemii można było krytykować obecny rząd wytykając: chaos, afery i używanie polityki informacyjnej do celów propagandowych. Niemniej w kwestii tego czy warto się szczepić wszyscy muszą mówić jednym głosem, nawet jeśli może to poskutkować spadkiem ich poparcia. Dlatego z największym podziwem przyjąłem zarówno deklaracje chęci szczepienia poszczególnych polityków, jak również symboliczny akt jakim było wejście marszałka senatu do gmachu w TVP w koszulce Orkiestry Świątecznej Pomocy. Tak właśnie powinno to wyglądać. Nie zakopujemy różnic, dalej jesteśmy sobą, dalej jesteśmy krytyczni względem siebie, ale wszyscy razem stajemy ramię w ramię w walce przeciwko pandemii. Na tym polega dojrzałość klasy politycznej demokratycznego społeczeństwa – znać rzeczy cenniejsze dla ogółu niż tylko własne zdanie.
Autor zdjęcia: Steven Cornfield
