Zainteresowanie życiem publicznym w dzisiejszej Polsce to źródło nieustannej frustracji. Chciał nie chciał – rozwój mediów dostarcza nam na okrągło mnóstwo informacji z kraju, i ze świata. Poza lawiną faktów, na których uporządkowanie i ocenę umysł przeciętnego obywatela nie ma ani czasu, ani umiejętności, media serwują nam wywiady z politykami i specjalistami wszelkiej maści, których zadaniem (według mediów) jest pomóc zwykłym ludziom w zrozumieniu tego, co się wokół nich dzieje. Pomoc to licha, bo politykom zależy na tym, aby w głowach przyszłych wyborców uporządkować wiedzę o rzeczywistości po swojemu i pozyskać ich głosy, zaś specjalistom w od przekazu telewizyjnego nigdy nie starcza czasu, aby rzeczy wyjaśnić do głębi zaś drukowane, obszerniejsze analizy trafiają często do czytelników, którym nie starcza cierpliwości, aby przeczytać i zrozumieć długie wywody. Na pozyskanie wyborców są dwa sposoby: albo pokazać, jaki to ja (i moja partia) jestem mądry i szlachetny, albo przekonać, jaki to przeciwnik jest głupi i podły. Pierwszy sposób jest zbyt czasochłonny i trudny (a często, obiektywnie rzecz biorąc, niemożliwy), drugi – łatwy i trafia do przekonania. Bo przecież kiedy autorytatywnie stwierdzimy, że ten i ten jest kłamcą, oszustem i zdrajcą, że fałszuje rzeczywistość, aby napchać własną kieszeń – to każdy widz, słuchacz czy czytelnik uzna to za prawdę albo co najmniej nabierze podejrzeń. Byle nie dać się wplątać w uzasadnianie takich twierdzeń. Trzeba więc przeciwnika oczerniać często i uparcie – przy każdej okazji, a opiniewygłaszać zdecydowanym głosem. Ta od wieków stosowana metoda ogłupiania społeczeństwa przynosi doraźne korzyści i przez pewien czas jest skuteczna. Opóźnia ona rozwój społeczeństwa o czas, który musi minąć, nim rzeczywistość udowodni kłamliwość indoktrynacji. Omawiany tu problem najłatwiej wytłumaczyć na przykładzie zasady ukształtowanej w sądownictwie w wyniku rozwoju cywilizacji:
Sąd, oceniając niewłaściwość czyjegoś postępowania, wydaje wyrok, ale wraz z wyrokiem podaje jego uzasadnienie. Sąd nie tylko orzeka że ale tłumaczy dlaczego. Sam wyrok penalizuje indywidualnego sprawcę w danej sprawie, ale dopiero uzasadnienie wyjaśnia społeczeństwu słuszność wyroku i spełnia swą główną funkcję wychowawczą.
W uzasadnieniu sąd musi się powołać na funkcjonujące na danym obszarze przepisy prawne, zależne od obowiązującego tam ustroju politycznego. Obowiązek uzasadnienia ujawnia, czy prawdziwa wina leży po stronie sprawcy, którą wyrok koryguje, czy też prawdziwym winowajcą jest panujący ustrój ustanawiający w swoim interesie wadliwe przepisy prawa.
Prawo do różnicy zdań i poglądów gwarantuje ustrój demokratyczny, ustrój – jak głosił Churchill – fatalny, ale lepszego nie udało się wymyślić. Co nie oznacza, że nie można i nie należy go polepszać. Obecnie najistotniejszym czynnikiem stanowiącym o poprawie funkcjonowania tego ustroju byłoby zdyskwalifikowanie przez społeczeństwo tych polityków i opiniotwórców, którzy negatywnie określają swych przeciwników, nie podając merytorycznego uzasadnienia własnej opinii. Jak wymóc zwartą i zrozumiałą formę uzasadnienia i jak do niej dopasować czas i strukturę przekazu – to rola i obowiązek mediów. Dopuszczanie do wizji, radia czy druku okładających się inwektywami celebrytów to przejaw tego, jak media ogłupiają i przyzwyczajają do chamstwa społeczeństwo. Czas z tym skończyć.
Za aktualny stan rzeczy odpowiedzialni są decydujący o doborze współpracowników i wyznaczający ogólne zasady szefowie programów oraz dziennikarze-wykonawcy, którzy z upodobaniem dobierają konfliktowych uczestników paneli czy wywiadów i podpuszczają ich na siebie swoimi pytaniami w imię „oglądalności”.
Rzecz dałoby się zbagatelizować – zawsze przecież można wyłączyć telewizor czy radio. W istocie jednak ta oglądalność to ważny fakt – media kłaniają się tutaj prymitywnej cząstce natury ludzkiej – fascynacji sensacją i skłonnością do zainteresowania wszelkiego rodzaju awanturami. Media grają rolę podobną do tego, który – znając słabości kolegi – podsuwa mu narkotyk. To utrwala prymitywne gusty społeczeństwa. Widz czy słuchacz zamiast istotą złożonych problemów ekonomicznych i społecznych, stanowiących źródło naszych życiowych trudności, emocjonuje się rozgrywkami personalnymi polityków. Ważna jest oglądalność! Oglądalność to reklamy, a reklamy to szmal!
Ludzie mediów – dobierajcie do programów mądrych, ciekawych uczestników! Zadawajcie im mądre pytania! Pozwólcie ludziom zrozumieć zawiłości prezentowanych im problemów i poszukiwać wspólnie sposobów na ich rozwiązanie.