- Małżeństwa par jednopłciowych? Dla mnie nie ma problemu. – mówi uczennica jednego z łódzkich liceów podczas zajęć dotyczących orientacji seksualnych.
- Dwóch facetów biorących ślub? Czy to jest dla ciebie normalne? – pyta ją zirytowany kolega.
- Zupełnie normalne. Mam kolegę, którego wychowują dwie mamy i jest bardziej normalny niż połowa nas razem wziętych. I bardziej męski niż wy wszyscy. – ma na myśli chłopaków z klasy.
Tu następuje pauza. Z wyrazu twarzy wnioskuję, że uczestnicy i uczestniczki zajęć, mierzą się z tym, co zostało powiedziane.
- W jakim kraju żyjemy? W Polsce. A kto jest królową Polski?
- ……………. – dziewczyna milczy wyraźnie zaskoczona pytaniem. Ja też jestem zaskoczona, bo dawno o żadnej królowej Polski nie słyszałam.
- Matka Boska – mówi chłopak z wyraźnym politowaniem dla naszej niewiedzy.
- Matka Boska? A od kiedy Ty jesteś taki religijny?
Przerywam tą wymianę zdań, bo czuję, że nie doprowadzi nas do żadnych konstruktywnych wniosków, może z wyjątkiem tego, że trudną jest sztuka prowadzenia merytorycznej dyskusji opartej na szacunku dla cudzych opinii i postaw.
Od pięciu lat prowadzimy w ramach Fundacji zajęcia z młodzieżą podejmując tematy: wchodzenia w związki, seksu nastolatków, orientacji seksualnej, antykoncepcji, (nie)planowanej ciąży, HIV i AIDS, pornografii i prawa w kontekście zachowań seksualnych.
Ograniczenie w podejmowaniu czynności seksualnych poniżej 15 roku życia? “No coś takiego! Przecież to uderza w wolność osobistą człowieka jako obywatela.” – powiedziała nam młodzież na jednych z zajęć. Geje są nienormalni i/lub chorzy, przy czym lesbijki raczej nikomu nie przeszkadzają. Jakby już doszło do ciąży, to można ją usunąć. Nie jest to może najprzyjemniejsza decyzja, jaką przyjdzie nam podjąć w życiu, ale jest to opcja wyjścia z niekomfortowej sytuacji. Pornografia to niezła rozrywka i można się dowiedzieć czegoś więcej o seksie, a osoby występujące w filmach zdecydowały się na to z własnej woli, ot, wybrały taką ścieżkę kariery.
Rozmawiając z młodymi ludźmi, dopytując ich o opinie w tematach, o których prawie nikt z nimi nie rozmawia i bardzo rzadko pyta o zdanie, obserwuję “poplątanie z pomieszaniem”. Wiedzę myli się z informacją, wątki naukowe z religijnymi, historyczne z hipotezami na ich temat, etyczne z moralnymi. A wszystko to nasycone często silnymi emocjami, najczęściej takimi jak: niechęć do wyróżniania się, nawet pozytywnego, obawa przed oceną innych, lęk przed negatywnym skategoryzowaniem.
Z naszych obserwacji jako edukatorek i edukatorów wynika, że jeśli chodzi o kwestie światopoglądowe, młodzież dzieli się na trzy grupy: 1) brak głębiej przemyślanych poglądów przejawiających się we wzruszaniu ramionami, 2) postawy konserwatywne, silne przywiązanie do takich wartości jak: naród, państwo, rodzina, religia, 3) otwartość na to, co inne i na Innego, poczucie, że różnorodność jest ciekawa i rozwijająca. Przy czym najsilniej zaznaczone są opinie i postawy drugiej grupy. Wydaje się, że najłatwiej jest bronić tych właśnie wartości, bo są jasno zdefiniowane, zakorzenione w kulturze polskiej i nawzajem do siebie nawiązują, stanowiąc pewną całość.
– My w Polsce jesteśmy katolikami, i za małżeństwo uważamy związek kobiety i mężczyzny – powiedzieli nam na jednych z zajęć chłopcy.
– Rozumiem, że z seksem też poczekacie do ślubu? – dopytywała jedna z dziewczyn.
Zdania były podzielone.
Powoli przełamywane są stereotypy dotyczące społecznych ról kobiecych i męskich. Jednak bycie niższym od dziewczyny nie wchodzi w grę. Ciężko byłoby także poradzić sobie z sytuacją, w której to kobieta zarabia więcej. Co do małżeństwa, nadal wydaje się, że jest ono planem na przyszłość dla większej ilości młodych ludzi. Przy czym, na pytanie o to, czy poparliby w referendum możliwość zawierania związków jednopłciowych, ok. 25 % mówi, że tak, ok. 35 % mówi, że nie, a pozostali są niezdecydowani. Wychowywanie dzieci przez osoby tej samej płci to raczej zgroza.
Sama mając dość postępowe poglądy, myślę jednocześnie, niech młodzież będzie konserwatywna, ale niech będzie to przemyślane stanowisko, a nie jedynie naiwna i płytka jak kałuża etykietka. To samo dotyczy oczywiście młodzieży lewicowej lub liberalnej.
Co by musiało się wydarzyć, żeby polska młodzież stała się bardziej świadoma swoich poglądów, wartości, które za nimi stoją i tego konsekwencji?
Musiałaby mieć dostęp do takiego systemu edukacji formalnej, w której wartościami są: otwartość na drugiego człowieka, życzliwość, dialog, umiejętność postawienia się w sytuacji drugiej osoby, szacunek dla innych i dostęp do rzetelnej wiedzy. Zadawanie pytań, wnikliwe szukanie odpowiedzi, argumentowanie “za” i “przeciw”, dyskusja, szczególnie z tymi, którzy mają inne zdanie. A nade wszystko: pobudzanie i rozwijanie wrażliwości, a nawet wystawianie jej na próby, poprzez kontakt z literaturą, kinem, teatrem, sztukami plastycznymi, a co jeszcze bardziej wartościowe, z realnymi problemami społecznymi realnych osób. Co do nauczycieli i szkoły, którzy przestali mieć monopol na wiedzę, nauczyciel lub nauczycielka powinni wejść w rolę sokratejskiej akuszerki, która pomaga przyjść wiedzy na świat i wspiera w docieraniu do prawdy. W tym kierunku powinni też być przygotowywani do swojej przyszłej pracy.
Żeby nie było wątpliwości, opisany powyżej stan rzeczy nie ma miejsca w polskiej szkole.
Tymczasem na lekcjach słyszymy:
- Warto poczekać ze współżyciem do ślubu.
- Oszalałaś? A co jeśli okaże się, że nie jest Wam ze sobą przyjemnie?
albo
- Używając tabletki „72 godziny po” zabija się płód.
- Co Ty mówisz? Przecież to nie jest tabletka wczesnoporonna. Bierze się ją po to, aby właśnie nie doszło do ciąży.
- Tak, czy inaczej zabija się plemniki.
- Jezu, stoisz na straży życia plemników?
albo
- Aborcja to usunięcie dziecka.
- Raczej przerwanie ciąży.
Niech młodzież będzie konserwatywna, ale niech ich wartości, poglądy i działania opierają się na wiedzy, perspektywie uwzględniającej wiele punktów widzenia, jednak bez popadania w relatywizm oraz wrażliwości na drugiego człowieka. To samo dotyczy oczywiście młodzieży lewicowej, liberalnej lub jakiejkolwiek innej.
