Obrońcy życia poczętego lubią kreować obraz zwolenniczek aborcji jako bezmyślnych rozpustnic, które możliwość usuwania ciąży chcą traktować na równi z antykoncepcją. Historia dwóch feministek, które walczą o prawa kobiet do decydowania o własnym ciele, ale same przeszły koszmar nieudanej ciąży, zadaje kłam temu wizerunkowi. To potwierdzenie tego, że wbrew temu, co głosi Kościół, pro-choice nie musi mieć nic wspólnego z „cywilizacją śmierci”.
