Niektórzy –
czyli nie wszyscy.
Nawet nie większość wszystkich ale mniejszość.
Nie licząc szkół, gdzie się musi,
i samych poetów,
będzie tych osób chyba dwie na tysiąc.
Wisława Szymborska
Pierwszy wiersz wcale nie był o kotku. Że wlazł i mruga. Opowieść toczyła się równolegle, pomiędzy światem na pozór tylko dziecinnym, a opowiastką na poły tylko legendarną, balladą czy romansem. „Do biedronki przyszedł żuk…” – i tak już zostało. Ale gdy pięciolatka z upodobaniem deklamuje, iż „Zbrodnia to niesłychana,/Pani zabija pana;/Zabiwszy grzebie w gaju,/Na łączce przy ruczaju,/Grób liliją zasiewa,/Zasiewając tak śpiewa:/«Rośnij kwiecie wysoko,/Jak pan leży głęboko;/Jak pan leży głęboko,/Tak ty rośnij wysoko»”, to zgromadzonych wprawia w konsternację. Bo przecież można o pieskach, kotkach, słonku, co co nieco widziało, ale żeby z taką powaga i przejęciem o… ? I choć nigdy za szkolnym chórem nie powtórzyłabym, że „Mickiewicz wielkim poetą był”, to przecież gdzieś zaczyna się w nas słowo. Słowo, które wpada w ucho, dotyka, rośnie, ubogaca, rani, zmienia. Słowo, które buduje każdą więź. Zarówno tą, w której z całą stanowczością jesteśmy sobą, jak i tą, gdzie ukrywamy się za słowami, za pustosłowiem, za chwilą, gdy (by wrócić do upiornego wieszcza) „język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie”. A kłamie… bo trzeba, bo tak wygodniej, bo wypada, bo wychodzenie – z językowej, ale też życiowej – strefy komfortu wydaje się być zbyt dolegliwe, źle postrzegane, przeczące opinii jaką mieliśmy o samych sobie, łamiące coś, w co sami sobie kazaliśmy uwierzyć. Bo wybór to zawsze ryzyko. Tu gorsze jest słowo wypowiedziane z lęku, wyrzucone z siebie naprędce, w impulsie broniącym kontraktowego status quo. To słowo… kłamie. Gdzie „prawdy żywe”?
Słowo. „Ze Słowa świat się począł, przez Słowo się zmieni” – poucza, niekoniecznie biblijnie, Czesław Miłosz. Słowo. To wielkie i całkiem malutkie. Dane i zwrócone. W każdej chwili możliwe. Słowo między Nami. Słowo, co niepokoi, gdy „najokrutniejszym miesiącem jest kwiecień”; przypomina jak „zdarzyło mi się niegdyś ujrzeć w lesie rano dwie drogi”; co boli aż „łzy na dno duszy kielicha/spływają niepostrzeżone”; ostrzega przed tymi, co „wolą czwartek od nieskończoności (…) fałszywą nutę od muzyki sfer”; decyduje w jednym ruchu: „Będziecie. Poznacie. I ręka Ewy sięgnęła po jabłko”. Słowo, co pieści, bo „coś tam o nas przez liście zaszeptało do cienia/Potoczyło się po drzewach – zrozumiało nas”; pyta „ile rąk, ile spojrzeń/ ile melodii w śnie/aby znaleźć, aby dotrzeć/i oprzeć powieki najprościej”; co domaga się wyjaśnienia, całej „wyspy dowodów”. Aż w końcu przeciera oczy, gdy nagle „wszystko, co ciebie i mnie dotyczy,/przebiega po obojgu nas jak smyczek/co struny dwie w jednaki ton rówieśni”. I wie, że „nie chcemy innych bogów (…) wystarczy kamień drzewo proste imiona rzeczy”. I święcie wierzy, że „innego końca świata nie będzie”.
Znów słowo. Logos, co porządkuje nasz świat, wskazuje na jego wewnętrzną racjonalność. Istota człowieka – bo nikt tak jak człowiek nie dobiera słów. Nikomu nie są one właściwe. Ścieżka ku wolności lub zniewoleniu. Droga w górę lub w dół – ku najboleśniejszej nawet prawdzie, albo ku zakłamanemu zatraceniu. Na wyciągnięcie ręki. Słowo określające sens każdej rzeczy, jej cel, właściwość, jej wewnętrzną prawdę, której uczymy się na granicy mowy i niemożności znalezienia/wypowiedzenia właściwych w danym momencie słów. Przeciwieństwo gadaniny, paplaniny, pustosłowia czy zagadywania na śmierć świata. Słowo, co przesuwa nam granice życia uwięzionego między faktami. Słowo, co więzi lub uwalnia życiodajne możliwości. Bo durnie byłoby zostać w miejscu, gdzie „nigdy jeszcze tym makowym psom,/ że świat jest większy, nie przyszło do głowy”. Równie głupio jest tam, gdzie „krzaki aż uginają się od odpowiedzi”. Te musimy znaleźć sami.
I tak niektórzy lubią poezję. Na szczęście nie wszyscy. W poezji można też bez słów… W wiedzy, zaskoczeniu, oczarowaniu, co prowadzi za rękę. Wtedy „rozświetlają sobie twarze uśmiechem. Szukają w ciemności jak ślepcy i znajdują to Drugie jak drzwi. (…) A jednak nie boją się. Nic im się nie przeciwstawia: żadne wczoraj, żadne jutro: czas się zawalił (…) Nadadzą sobie sto nowych imion, to znów je sobie odejmą, tak cicho, jak zdejmuje się kolczyk” (Rilke, Die Weise von Liebe und Tod des Cornets Christoph Rilke). Słowo. Imię. Imię właściwie odnalezione. Gdy wołasz Drugiego właśnie po imieniu.
Fundacja Liberté! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi w dniach 10 – 12.09.2021.
Dowiedz się więcej na stronie: https://igrzyskawolnosci.pl/
Partnerami strategicznymi wydarzenia są: Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń.