Słyszeliśmy już o gwałconych kobietach, o bohaterskich żołnierzach, o ludziach tracących dorobek życia lub bliskich podczas terrorystycznych rosyjskich ostrzałów. Słyszeliśmy o Buczy. (…) Ta paskudna wojna oraz cierpienia, jakie są jej nieodłącznym skutkiem, rozlewa się jednakże poza terytorium samej Ukrainy, na której się dziś, co absolutnie słuszne, pilnie skupiamy.
Jeśli empatię i realne wsparcie uznać za walutę, to Polacy w chwili agresji Rosji na Ukrainę weszli va banque. Zainwestowali wszystko co mieli w naszych wschodnich sąsiadów. Wiele mówiło i mówi się o wszelkich przejawach ukraińskiej odwagi, jak i – co niestety częstsze – o niewyobrażalnych cierpieniach, strachu i śmierci jakie zaznaje ten umęczony naród. Słyszeliśmy już o gwałconych kobietach, o bohaterskich żołnierzach, o ludziach tracących dorobek życia lub bliskich podczas terrorystycznych rosyjskich ostrzałów. Słyszeliśmy o Buczy. Docierają do nas informację o rozdzielaniu dzieci i rodziców, o tzw. „obozach filtracyjnych”, torturach w tychże oraz zsyłkach gdzieś w głąb Rosji, co jako Polacy znamy przecież doskonale. Ta paskudna wojna oraz cierpienia, jakie są jej nieodłącznym skutkiem, rozlewa się jednakże poza terytorium samej Ukrainy, na której się dziś, co absolutnie słuszne, pilnie skupiamy.
Wici w Xięstwie Litewskim
Z prawnomiędzynarodowego punktu widzenia Białoruś niemal od początku wojny jest jedną z jej stron, agresorem ramię w ramię z Federacją Rosyjską. Wszystko to ponieważ to z jej terytorium wymaszerował atak z północy na Kijów oraz to także stamtąd wystrzeliwane są nadal rakiety uderzające w Ukrainę. Pomijając sprytną i bardzo skuteczną grę Łukaszenki z Putinem, mającą na celu niedołączenie w pełni do wojny przez Białoruś z różnorakich wymyślnych powodów, zjawiskiem absolutnie niezauważanym dziś w Polsce jest białoruski „Ruch antywojenny”. Białoruscy demokraci, po trudnych czasach złamania oporu powstałego po ostatnich wyborach, wrócili do gry. Już 1 marca opublikowali „Manifest białoruskiego ruchu antywojennego” z trzema głównymi celami – zatrzymaniem wojny, wspieraniem Ukrainy i oddaniem Białorusi w ręce obywateli. Na Telegramie ukazała się także „Kronika ruchu antywojennego”. Dokumentuje ona działania takie jak akcje pomocowe, kampanie społeczne, protesty, sabotaże oraz praktyki codziennego oporu. Dodatkowym celem ruchu jest także informowanie świata o różnicy w podejściu do wojny między reżimem a białoruskim społeczeństwem. 27 i 28 lutego odbyły się największe jak dotąd protesty, po których setki osób pozostają w areszcie, zatrzymanych zaś zostało ponad 1000 osób. Odnotowywane są także akty jednoosobowych, samotnych protestów, kończących się niemal zawsze aresztem. Od pierwszych dni wojny demokraci paraliżowali ruch kolejowy na Białorusi. Uszkadzano elektroniczne centra sterowania, zhakowano system kolejowy, a maszyniści masowo odmawiali pracy, przynajmniej trzydziestu ośmiu z nich zostało aresztowanych. MSW Białorusi naliczyło ok. 80 aktów sabotażu. Fenomenem jest także „Białoruski Hajun”, nazwa wywodzi się z białoruskiej mitologii i oznacza ducha lasu. Za pomocą Telegramu, w ciągu pierwszego miesiąca wojny, 10 tys. osób wysłało 33 tys. wiadomości o rozmieszczeniu i ruchach rosyjskich wojsk do białoruskiego blogera Antona Motolko. Informacje te od niego od razu docierały do Ukraińców. Białorusini płacą za te chwalebne działania aresztowaniami, torturami oraz rygorystycznymi zmianami w prawie.
Orki i Rosjanie
Cenzura, brutalność, nachalna i niemal monopolistyczna propaganda. Wreszcie zmiany w prawie, przez które za akt protestu przeciw władzy można trafić do kolonii karnej na nawet 15 lat. Nieobliczalny despota u władzy. Militaryzacja życia publicznego. Wypełnianie większości znamion faszyzmu. To wszystko Rosja. Możemy przekreślać Rosjan, widząc 80% poparcia dla ich raszystowskiego przywódcy. Możemy oburzać się dziećmi w przedszkolach stojącymi w kształt litery Z. Możemy zmieniać nazwy pierogów ruskich (choć ruskie nie oznacza rosyjskiego!). Warto jednak podjąć refleksję na temat tego, jaką zdolność do odbierania świata w jego prawdziwych kształtach i proporcjach mają Rosjanie w obliczu strachu i monopolu informacyjnego, w którym żyją. Załóżmy nawet, że ktoś żyjący w Rosji, wie doskonale, co dzieje się w Ukrainie. Ma pełny obraz sytuacji. Nadal jakakolwiek forma protestu, niezależnie czy w Moskwie, Petersburgu, czy na dalekiej prowincji, będącej matecznikiem wsparcia dla rosyjskiego zbrodniarza u władzy, byłaby aktem ogromnej odwagi. Mimo tego wszystkiego. Mimo groźby przemocy, aresztu, wyrzucenia z pracy, bądź uczelni, zrujnowania życia, a także zesłania do kolonii karnej na kilkanaście lat, Rosjanie protestują. Sprzeciwiają się wojnie, manifestują także w imię demokracji, co jest heroizmem najwyższej próby. W pierwszych dniach wojny w Rosji zatrzymanych zostało tysiące osób.
Kurdowie na sprzedaż!
W obliczu dramatyzmu wojny całkiem udanym i poprawiającym humor wydaje się stwierdzenie, że NATO powinno podziękować Putinowi za wzmocnienie i integrację, jakich nie było już dawno, a także za rozszerzenie Sojuszu o Finlandię i Szwecję. Uczynienie z Morza Bałtyckiego wewnętrznego jeziora NATO. Radykalne ograniczenie możliwości manewru floty rosyjskiej na Bałtyku, rozszerzenie ewentualnego frontu wojny Rosja-NATO o Finlandię. Wszystko to wielki sukces, gigantyczny przełom, którego Putin się nie spodziewał. Wielka poprawa bezpieczeństwa Polski. Nie ma jednak darmowych obiadów. Błyskawiczny protest przeciwko akcesji Skandynawów do struktur Sojuszu zgłosiła Turcja Erdogana. Początkowo nie było publicznie wiadome, jaką dokładnie grę prowadzi turecki dyktator. Okazało się po czasie, iż ceną za bezpieczeństwo będzie zdrada. Turcja zażądała wydania przez Finów i Szwedów kilkudziesięciu członków kurdyjskich organizacji niepodległościowych oraz innych prześladowanych osób – dziennikarzy, działaczy politycznych, krytyków tureckiego rządu etc. W Szwecji i Finlandii przebywa ok. 100 tys. uchodźców kurdyjskich z Iraku, Syrii, Turcji oraz Iranu. Warto przypomnieć, że Kurdowie to najliczniejszy na świecie naród bez własnego państwa. Według niektórych szacunków jest ich nawet 40 milionów. Zamieszkują tereny między wspomnianymi Turcją, Irakiem, Syrią i Iranem, próbując przetrwać w tym trudnym rejonie. Liczne są także ich diaspory w Europie. Kurdowie istotnie włączyli się w walkę z Państwem Islamskim na terenie Syrii i Iraku, jako część amerykańskiej koalicji. Zostali jednak zdradzeni przez administrację Donalda Trumpa i po wycofaniu się amerykańskich wojsk z Syrii znaleźli się bez żadnej ochrony oraz gwarancji, na łasce lub niełasce wrogo nastawionej do nich Turcji. Trump zniósł także wprowadzone na Turcję sankcję, nałożone za atak tureckich wojsk na Kurdów w północnej Syrii. Turcy zintensyfikowali wtedy masowe przesiedlenia i prześladowania. Taka już jest ta światowa polityka, gdzie narody sprzedawane są w didaskaliach chwalebnych porozumień.
Wiele zrobić nie możemy. Nie mogliśmy też jako jednostki zrobić wcześniej. Bądźmy jednak świadomi chwalebnych ofiar po wielu stronach, w wielu krajach i cierpień jakie są jej ceną dla jednostek i mas. Także w Rosji, także na Białorusi, ale też gdzieś daleko na Bliskim chyba tylko z nazwy Wschodzie.
Fundacja Liberte! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi, 14–16.10.2022. Partnerem strategicznym wydarzenia jest Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji na: www.igrzyskawolnosci.pl
