Informacje z ostatnich miesięcy dotyczące stopy bezrobocia mogą napawać optymizmem. Zaledwie 8,6 proc. dorosłych Polaków pozostaje bez pracy (dane z Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności wskazują nawet 6,2 proc.). Liczba osób niepracujących z miesiąca na miesiąc spada, a wykonywanie pracy przez większość obywateli staje się niemal oczywistością. Pozornie jest dobrze. Dlaczego pozornie? Jeśli się spojrzy na dane nieco szerzej niż wyłącznie przez pryzmat stopy bezrobocia, to tak różowo już nie jest, ich zawężona interpretacja prowadzi do błędnej polityki zatrudnienia i mniejszej troski o faktyczną aktywizację ludności.
Jak zatem odczytywać sytuację na rynku pracy? Chociażby zwracając większą uwagę na współczynnik aktywności zawodowej. Wówczas liczba osób pozostających bez pracy nie spada tak szybko, jak byśmy sobie tego życzyli. Okazuje się, że w Polsce zaledwie 56 proc. dorosłych obywateli jest aktywnych zawodowo, a więc na sto dorosłych osób, aż czterdzieści cztery nie pracuje lub ich praca nie ma charakteru ciągłego. Warto jednak przy tym podkreślić, że osoby, które wykonują pracę na umowę o dzieło lub umowę-zlecenie, w myśl przepisów prawa nie są zaliczane do pracujących. Tak niski poziom aktywności nie dziwi, jeśli porówna się te dane z danymi unijnymi, gdzie średnia jest niewiele wyższa niż w Polsce. Może jednak zastanawiać, gdy spojrzy się na wskaźniki Danii, Niemiec, Cypru, Łotwy, Holandii, Austrii, Szwecji czy też Wielkiej Brytanii, gdzie Polacy w ostatnich latach tak chętnie wyjeżdżali w poszukiwaniu lepszego życia. W krajach tych współczynnik aktywności przekracza 60 proc. Do Islandii, ze współczynnikiem przekraczającym 80 proc., czy też Szwajcarii – z niemal 65-proc. wskaźnikiem – nie mamy się co porównywać.
Czy zatem powinniśmy się cieszyć z nieustannego spadku bezrobocia, czy raczej martwić, że współczynniki aktywności zawodowej niemal pozostają bez zmian? A w efekcie – czy nie powinniśmy mieć słusznych obaw, że skoro nie rośnie bezrobocie, ale też nie zmienia się udział osób zatrudnionych, to ci, którzy znaleźli pracę, prawdopodobnie zatrudniani są w formach atypowych? Zadanie szeregu tych pytań nasuwa tezę, że dzisiejsza praca nabiera cech niepewności.
Można się obruszyć, że niepewność jest wszak podstawowym atrybutem współczesności. Jej rosnące znaczenie powoduje, że dotyczy ona niemal każdego wymiaru życia – konsumpcji, pracy, warunków społecznych, gospodarki, szeroko rozumianego środowiska czy też wyzwań cywilizacyjno-kulturowych. Niemniej w dzisiejszych czasach szczególnego znaczenia nabierają czynniki takie jak: niepewność pracy, jej niepełny wymiar lub wykonywanie jej na nietypowych warunkach. W istotny sposób warunkują one poczucie bezpieczeństwa (lub jego brak) w wymiarze socjoekonomicznym. Wpływają na aktualną i przyszłą sytuację życiową i jej subiektywne postrzeganie przez nas wszystkich, a w efekcie na odczuwaną jakość życia. Czynniki te sprzyjają więc dysparytetowi dochodów i wydatków, innej, często mniej efektywnej, strukturze konsumpcji, a w konsekwencji powodują trudności w funkcjonowaniu w społeczeństwie. Dotyczy to zwłaszcza osób, które w przeszłości lub aktualnie są na rynku pracy marginalizowane – młodych matek, wchodzących na rynek pracy czy też w większym lub mniejszym stopniu dysfunkcyjnych.
Analiza przyczyn niepewności pracy pozwala na określenie trzech najważniejszych jej aspektów – nieprzewidywalności, nieokreśloności i nieciągłości. Cechy te powodują, że brakuje możliwości określenia prawdopodobieństwa otrzymania wynagrodzenia lub innych dochodów w określonym czasie. I tak nieprzewidywalność dochodów jest równoznaczna z niemożliwością określenia, czy w danym czasie osoby te będą mieć jakąkolwiek pracę, a także jaki będzie jej wymiar. Nieokreśloność z kolei jest wynikiem atypowości formy zatrudnienia i źródła uzyskiwanych dochodów oraz wpływu wielu zmiennych, które są częściowo lub całkowicie niedefiniowalne. Trudności z prześledzeniem czynników wpływających na nieokreśloność wynikają z braku możliwości ich zbadania i stwierdzenia wpływu na niepewność. Nieciągłość zaś wynika z zatrudnienia w krótkich okresach i sporadyczności samego wynagrodzenia. Elementy te powodują poczucie zagrożenia sytuacji zarówno ekonomicznej, jak i społecznej. Można przyjąć, że w coraz większym stopniu praca w Polsce charakteryzuje się nieciągłością i nieregularnością otrzymywanych wypłat, krótkoterminowością zatrudnienia, a także atypowością form.
Co zrobić, by to zmienić? Na wstępie należy zadać sobie pytanie, co tak naprawdę wpływa na niepewność pracy. Jak wskazują badania, niepewność pracy jest konsekwencją podejścia pracodawców dążących do osiągnięcia maksymalnych zysków, a tym samym zatrudniania pracowników w formie, która pozwala zmniejszać potencjalne obciążenia. W tej sytuacji pracownik ma wyłącznie pozorną możliwość wyboru formy zatrudnienia. Każda rozsądnie myśląca osoba zauważy, że takie podejście jest krótkowzroczne. Pracodawca w sposób mniej lub bardziej świadomy powoduje rozluźnienie więzi między zakładem pracy a pracownikiem, a w konsekwencji mniejsze poczucie przywiązania pracownika do przedsiębiorstwa, tym samym mniejsze jego zaangażowanie. Warto jednak zauważyć, że pracownik sam niejednokrotnie prowadzi do degradacji własnego stosunku pracy, chcąc osiągnąć wyższe zarobki, próbując zataić część wynagrodzeń, czy też dążąc do osiągnięcia dodatkowych korzyści. Taki wybór jest zwykle konsekwencją myślenia w krótkiej perspektywie. Pracownik w ten sposób pozbawia się składek, a wysokość jego emerytury może być znacznie poniżej oczekiwań. Długookresowe funkcjonowanie w takiej formie powoduje, że osoby te tracą stosowne postawy, normy i wartości konieczne do funkcjonowania na pierwotnym rynku pracy, przez co maleją ich szanse na zatrudnienie w przyszłości. Czy zatem wybór ten do końca ma cechy wyboru świadomego? Sądzę, że nie. Dodatkowo postawiłbym tezę, że zgoda na pracę w formach niepewnych prowadzi do nieświadomej samodegradacji. Co jednak, gdy pracownik nie ma wyboru lub ten wybór jest iluzoryczny? Gdy wybór pracy na czarno lub w nietypowej formie jest jedyną szansą na uzyskanie zarobku?
Niepewność pracy jest kategorią quasi-dynamiczną – wraz z przechodzeniem z elastycznych do tradycyjnych form zatrudnienia jej stopień się zmniejsza. Niestety praktyka ostatnich lat, w tym coraz powszechniejsze zawieranie umów cywilno-prawnych oraz odchodzenie od tradycyjnych form zatrudnienia, sprawia, że zmiany te powodują głównie malejący poziom pewności. Co więcej, brak perspektyw zmiany dotychczasowej sytuacji pogłębia niepewność poszczególnych osób. Tym samym niepewność dzisiejszej sytuacji wpływa na niepewność w przyszłości.
Niepewność pracy jest konsekwencją czynników mających swe źródło w przestrzeni społecznej, a wpływ jednostek na nie jest niewielki. Jeśli praca na nietypowych warunkach jest niepewna, łączy się z utratą podmiotowości i świadomością nieprzewidywalności własnej sytuacji, to jednocześnie nie może stanowić swoistej gry z rynkiem pracy czy pracodawcą, w której możliwy jest awans, podwyżka lub podpisanie umowy na czas nieokreślony. Jednocześnie, jeśli umowy cywilnoprawne „produkują” niepewność i sprzęgniętą z nią nieprzewidywalność, to prowadzą do obniżenia bezpieczeństwa, zarówno w wymiarze jednostkowym, jak i społecznym.
Na niepewność pracy wpływa nie tylko jej brak. Zwiększają ją także rozmaite problemy wynikające z dysfunkcjonalności ludności, braku doświadczenia i innych cech sprzyjających niższej pozycji na rynku pracy. Tym samym część osób zmuszona jest do podjęcia pracy nisko płatnej, o cechach poślednich, czy też pracy „na czarno”. Należy jednak zauważyć, że ostatnia forma, zwłaszcza dla osób o niskich kwalifikacjach, jest jedyną szansą na podjęcie zatrudnienia, a przez to uzyskania chociażby minimalnych środków do życia. Część bezrobotnych podejmuje się takiej pracy w obawie przed utratą umiejętności, a także ze względu na chęć zdobycia nowych, które mogą się okazać niezbędne w przyszłym miejscu pracy. Taką formę dodatkowego zatrudnienia wykorzystują osoby, które uzyskują z pracy na tyle niskie dochody, że jej legalizacja byłaby dla nich nieopłacalna, jednocześnie wiązałaby się z utratą prawa do uzyskania pomocy społecznej. Należy też zauważyć, że podejmowanie się pracy nielegalnej lub półlegalnej jest niejednokrotnie konsekwencją wprowadzanych programów, które uzyskanie zasiłków uzależniają od spełnienia wymogów dochodowych (w wypadku programu „Rodzina 500 plus” możliwość uzyskania świadczenia już na pierwsze dziecko skłania z jednej strony do rezygnacji z pracy, a z drugiej strony do jej nierejestrowania).
Pomimo wielu zalet nietypowych form wykonywania pracy po stronie pracodawców (zwiększenie konkurencyjności przedsiębiorstw, dostosowanie produkcji do zmieniającego się popytu, kształtowanie kosztów sprzyjających zatrudnieniu, lepsze dostosowanie do potrzeb rynku pracy) i po stronie pracowników (możliwość aktywizacji osób długotrwale bezrobotnych i dysfunkcyjnych, łatwiejszy wybór własnej ścieżki zawodowej na początku kariery, szansa zdobywania doświadczenia zawodowego oraz kompetencji i nawiązywania kontaktów dzięki pracy w wielu przedsiębiorstwach, ułatwienia w łączeniu pracy z życiem prywatnym, w tym w wychowywaniu dzieci, możliwość dostosowania czasu pracy i miejsca jej wykonywania) formy elastyczne są zwykle czynnikiem zwiększającym niepewność dochodów oraz sprzyjającym obniżaniu poziomu wynagrodzenia. Nie bez przyczyny w dysputach zwykło się je nazywać „śmieciowymi”. Zapewniają one mniejszą ochronę prawną i krótsze terminy wypowiedzenia, skutkują też mniejszymi odprawami dla pracowników, a także podporządkowaniem i zależnością ekonomiczną od pracodawcy. Niepewność poślednich form wynika również z nietrwałości zatrudnienia i braku poczucia stabilności zawodowej. Formy atypowe częściej też pozbawiają szans podnoszenia poziomu własnego kapitału przez dokształcanie czy też awans zawodowy, tym samym obniżają szanse jednostek na rynku pracy. Pojawia się obawa, że formy te mogą tworzyć subpopulację osób pokrzywdzonych w większym stopniu niż pozostałe grupy narażonych na negatywne konsekwencje wynikające z miejsca na rynku pracy. Niestety, wraz z rozwojem usług coraz więcej prac będzie miało charakter okresowy i zadaniowy. Można zatem skonstatować, że pewność wynikająca ze stosunku pracy będzie podlegać dalszej degradacji.
Pomimo wysokiego poczucia zagrożenia pracy zadziwiające jest przybieranie pasywnych postaw wobec niej. Z jednej strony może to wynikać ze świadomej automarginalizacji, z drugiej strony zaś z akceptacji dotychczasowej sytuacji, będącej pochodną uzależnienia od środków pomocowych oraz traktowania ich jako łatwego zarobku. W tej sytuacji można mówić o quasi-świadomej deklasacji. Powstaje pytanie, czy osoby pracujące w formach atypowych są zainteresowane jakąkolwiek zmianą sytuacji. Odpowiedź jest trudniejsza niż pozornie może się wydawać. Na przybierane formy pasywne duży wpływ ma dotychczasowy system pomocowy, który zamiast pomagać wydostać się z aktualnej sytuacji, często ją utrwala. Działania instytucji pomocowych w niewielkim stopniu wiążą się z faktycznym podnoszeniem kapitału ludzkiego, częściej mają charakter dawania ryby zamiast wędki. Dominują działania i szkolenia względnie łatwe do zorganizowania, o charakterze masowym. Brakuje odpowiednich środków, zaangażowania i chęci zarówno ze strony biorców, jak i dawców pomocy. Sama pomoc powinna mieć charakter indywidualny i być kierowana indywidualnie do każdej osoby, tylko wówczas istnieje szansa aktywizacji osób wykluczonych.