Jeden zwykły pastor, w duchu chrześcijańskiej miłości, napisał zupełnie zwyczajny list. Podziękowanie za zaproszenie do uczestnictwa w „tęczowym piątku” w jednym z warszawskich liceów. Wydarzenie organizowane od kilku lat w Polsce. List nie niesie właściwie żadnej przełomowej myśli. Tym bardziej dziwne, że zupełnie zwyczajne przesłanie poszanowania godności drugiego człowieka wywołuje takie poruszenie.
Ksiądz Michał Jabłoński jest proboszczem warszawskiej parafie Ewangelicko-Reformowanej (kiedyś mówiło się kalwinizm).
Szkoła to społeczne Liceum Ogólnokształcące im. Jama Saheba Digvijay Sinhji.
Ks. Jabłoński pisze m.in:
„Pragnę Państwu podziękować i pogratulować organizacji Tęczowego Piątku, który ma się odbyć w Państwa szkole w piątek, 25 października br. Zważywszy na reakcje przeciwne i nieprzychylne tej akcji, reprezentowane przez niektóre środowiska społeczne i polityczne, tym bardziej podziwiam Państwa postawę, która wymaga odwagi, determinacji i zaangażowania w sprawy młodzieży LGBTQI. Stąd też z satysfakcją i radością przyjąłem zaproszenie na obchody Tęczowego Piątku w Państwa Szkole. Jestem pewien, że przyświeca Państwu i Szkole zasada wychowywania w poszanowaniu drugiego człowieka, szerzenia światła tam, gdzie jest mrok, wiedzy tam, gdzie jest ignorancja i szacunku tam, gdzie jest pogarda.”
Akceptacja dla istnienia ludzi o innych poglądach, wyznaniu, kolorze skóry. Niby deklaratywnie wszyscy to rozumiemy. Słowa, które ładnie brzmią, coraz rzadziej niosą jakąkolwiek treść. Tymi słowami ksiądz Jabłoński wyraził coś, czego sam nie umiem wyrazić.
W moim kraju – w którym MEN zaleca tego dnia raczej wizytę na cmentarzach – niektórzy kuratorzy ostrzegają szkoły przed uczestnictwem w kampanii (jak donosi gazeta.pl), a w prawicowych gazetach pojawiają się gniewne artykuły. Swój sprzeciw wyraża także coraz bardziej wpływowy Ordo Iuris. Obojętny nie pozostaje także dominujący Kościół Katolicki. Wszyscy oni generalnie wzywają do tzw. „ochrony dzieci”. W kraju, w którym w tej akcji i tak uczestniczy zdecydowana mniejszość szkół.
Taki głos – dość osamotniony – protestanckiego pastora jawi się jako zjawisko niemalże niezwykłe – mimo, że właśnie on przekazuje podstawowe przykazanie miłości i sprzeciw wobec nietolerancji i przemocy, jakim środowisko LQBTQI jest poddawane. Jest wezwaniem do zwykłej akceptacji faktu istnienia tego „innego”. Ten zupełnie zwyczajny list okazuje się dla nas niezwykłym świadectwem wierności wartościom wywodzącym się z Biblii. W polskim dyskursie wywołuje olbrzymie poruszenie i zaskoczenie zwłaszcza tych, którzy już dawno okrzyknęli się samozwańczymi nosicielami prawdy.
Jeszcze w piątek rano myślałem, że głos ten zapewne zniknie w zwyczajnym dla nas ostrym sporze, oderwanym od meritum sprawy. Dziś jednak widzę jak bardzo się myliłem, i jak nieoczekiwanie głośne były medialne echa tego wystąpienia.
Znikają przy okazji te osoby, które potrzebują wsparcia, i którym cała ta akcja jest poświęcona.
Posłuchajmy ich historii.
——————————————–