Jacek Kuroń mawiał: „Albo jest się w ciąży, albo się nie jest. Trzeciego wyjścia nie ma.”
Wobec wydarzeń na Białorusi polska dyplomacja postanowiła poszukać tego trzeciego wyjścia. Ostatni dyktator Europy pokazał po raz kolejny swoje oblicze. Oczywiście, jedynie minister Sikorski ze swoją realpolitik, którą zastąpił giedroyciowską doktrynę ULB, może być tym szczerze zaskoczony – przeciętny czytelnik gazet, co do poczucia demokracji i przyzwoitości p. Łukaszenki nie mógł mieć złudzeń.
Łukaszenka wykręcił Sikorskiemu brzydki numer – po przytulankach i uściskach w Mińsku, zapewnieniach o zachowaniu umiaru i zbliżaniu się do euroatlantyckich standardów demokratycznych – zrobił to, co ma w zwyczaju. Wybory na wszelki wypadek „kontrolował”, po wyborach w przenośni i dosłownie – „skopał” opozycję, wsadził „w tiurmu” ważniejszych kontrkandydatów wraz z ich bezpośrednim zapleczem.
Nie wiem, czy Łukaszenka przegrałby wybory – pewnie by je wygrał, w I lub II turze, nawet, gdyby były przeprowadzone w pełni demokratycznie.
Pan Sikorski obwieścił w mediach, że wg. jego informacji – w I turze Łukaszenka miał 40%. No i co z tego? Pomijając fakt, że mocno wątpię w źródła polskiego MSZ – po porzuceniu koncepcji aktywnej polityki wschodniej pozostały tam chyba tylko konfabulacje. Sikorski jeszcze w listopadzie temu legitymizował Łukaszenkę razem ze swoim niemiecki odpowiednikiem p. Guido Westerwellem.
Białoruskie wybory i ich wynik, były do przewidzenia. Siłowa rozprawa z opozycją bezpośrednio po wyborach – jest kompromitacją polskiej dyplomacji i pośrednio europejskiej. Osobistą klęską koncepcji Sikorskiego. Kompromitacją koncepcji PO – bo jeśli doradca prezydenta, Henryk Wujec, szef Forum Polsko-Ukraińskiego, którego zasług dla polityki wschodniej nie sposób przecenić, mówi o konieczności
rozmów z Rosją na temat Białorusi – to przegraliśmy na całej linii. Z przykrością muszę przypomnieć, że rozwiązanie takie pojawiło się podczas debaty telewizyjnej kandydatów na prezydenta RP – obecny prezydent słusznie i mocno skrytykował kontrkandydata za sam pomysł. Przejęcie
pomysłu J. Kaczyńskiego, to świadectwo, że zarówno rząd, jak i prezydent nie mają pomysłu co dalej.
Nie chcę być teściową z marnych dowcipów i powtarzać
„A nie mówiłem…” Ale powtórzę
1. Jeśli Polska chce istnieć w Europie musi proponować jej aktywną politykę wschodnią
2. Mamy moralny i polityczny obowiązek interesować się losami narodów Rzeczypospolitej, które są obecnie jej wschodnimi sąsiadami
3. Bezpośrednie sąsiedztwo z imperialną Rosją nie wyjdzie nam na zdrowie, a ustalanie z nią statusu np. Białorusi to realizacja
koncepcji „państw buforowych”
4. Polska musi wypracować koncepcję i przeforsować taką w UE, która da wybór Białorusi i Ukrainie – koncepcję alternatywną wobec bycia satelitą Rosji lub skansenem dyktatury.
Można godzinami debatować, dlaczego na Białorusi jest, jak jest. Jestem zdziwiony, że Łukaszenka ma opozycję – przecież Białorusini nie mają tak naprawdę żadnej alternatywnej propozycji poza byciem ostatnim kołchozem Europy. Europejska „Polska Piastów” na nich nie spojrzy, Rosja chce żeby płacili za ropę i gaz, pozostaje im jedynie bat’ka …