Tekst Michała Sutowskiego popierający zmiany jakie w systemie emerytalnym chce wprowadzić rząd świadczy o braku podstawowej wiedzy ekonomicznej autora.
W Polsce mamy wesołą tradycję mnożenia specjalistów jeśli jakiś temat okazuje się wystarczająco gorący. Tak zalała nas fala ekspertów od skoków narciarskich, F1, a ostatnio systemu emerytalnego. Z cyklu „ciekawostki wyczytane w Internecie” dziś komentarz do artykułu Michała Sutowskiego na portalu Krytyki Politycznej. Oto wyciąg co smakowitszych kąsków. Zaczynamy już od pierwszego zdania po leadzie!
„Po pierwsze, przeniesienie obligacji skarbowych do ZUS likwiduje absurdalną sytuację, w której towarzystwa emerytalne zarabiają na odsetkach od polskiego długu publicznego” – drogi Panie Michale. Na tych odsetkach zarabiają przyszli emeryci, a nie towarzystwa emerytalne – różnica niby subtelna, ale jednak używając fraz prawdziwych nie dałoby się straszyć tymi przebrzydłymi OFE!
„Co więcej, za „inwestowanie” w łatwe i bezpieczne aktywa pobierają horrendalne prowizje”. Pewnie pan Michał nie jest doświadczonym inwestorem i nie wie, że zarządzanie portfelem obligacji jest bardzo trudne. Słynny upadek LTCM kierowanego przez noblistów w dziedzinie ekonomii upadł ze względu na błędne zarządzanie portfelem obligacji – więc chyba to nie takie proste. No, ale papier – zwłaszcza ten elektroniczny – przyjmie wszystko.
„Po drugie, dobrowolność uczestnictwa w OFE – (…)– wprowadza minimum warunków uczciwej konkurencji między opcją publiczną a prywatną.” Gdyby Bóg dawał nam taką wolność wyboru to Drzewo Wiadomości Dobrego i Złego miałoby sto metrów wysokości, zaś wokół mielibyśmy pole minowe. Oczywiście reforma daje mi możliwość wyboru: opcja publiczna 100% vs opcja publiczna 85%. Na litość boską nazywajmy nacjonalizację po imieniu.

„Po trzecie, suwak bezpieczeństwa – czyli przeniesienie na dziesięć lat przed emeryturą zgromadzonych środków do ZUS – nieco ogranicza zagrożenia związane z wahaniami giełd.” Za to wystawia nas na ryzyko bankructwa ZUS nawet jeśli wybierzemy OFE. Zresztą wahania giełd w horyzoncie inwestycji emerytalnych (30 i więcej lat) są znikome.
„Pamiętajmy też, że państwa mimo wszystko rzadziej bankrutują od towarzystw emerytalnych.” A to niby na jakiej podstawie? W ostatnich 30 latach mieliśmy do czynienia z bankructwem: Albanii, Bułgarii, Chorwacji, Grecji, Rosji, Ukrainy, Algierii, Angoli, Kamerunu, Wybrzeża Kości Słoniowej, Gabonu, Liberii, Madagaskaru, Rwandy, Sierra Leone, Sudanu, Egiptu, Kenii, Maroko, Nigerii, RPA, Zambii, Zimbabwe, Argentyny, Boliwii, Brazylii, Chile, Kostaryki, Dominikany, Ekwadoru, Salwadoru, Grenady, Gwatemali, Panamy, Paragwaju, Peru, Surinamu, Trinidadu i Tobago, Urugwaju, Wenezueli, Indonezji, Iranu, Iraku, Jordanu, Kuwejtu, Mongolii, Filipin, Wysp Salomona, Sri Lanki. Wielu z nich więcej niż raz. Do tego dochodzi bankructwo wielu organizacji rządowych i samorządowych w tym w USA. By nie popadać w egzotykę Polska bankrutowała w XX wieku trzykrotnie, w tym ostatni raz ledwie 32 lata temu. Liczę, ze na poparcie swoich słów pan Sutowski przedstawi kontrliste bankrutujących systemów emerytalnych typu OFE bo ja nie słyszałem o ani jednym tego typu przypadku. Głównym powodem jest zapewne to, że ich bankructwo – poza defraudacją środków – jest niemożliwe gdyż nie posiadają one zdefiniowanych zobowiązań – po prostu wypłacają ile mają, a nie tyle ile z góry im narzucono. W tych warunkach zbankrutować trudno.
„Korzyści z tych propozycji, jeśliby zostały przyjęte, odniesie z pewnością budżet państwa. Istnieje też szansa na wyraźne obniżenie długu publicznego” Fajnie by było – niestety dług publiczny od tej propozycji nie drgnie na jotę. Po prostu jedne zobowiązania (obligacje) zastąpimy innymi (zapisy w ZUS). To, że jedne wchodzą do pewnych statystyk a inne nie, wiele nie zmienia.
Trzeba jednak przyznać, że autorowi na koniec udaje się wyciągnąć kilka mniej oczywistych – i wyjątkowo nie błędnych wniosków. Reforma emerytalna rządów Buzka miała przede wszystkim na celu obniżenie emerytur – bo świadczeń na dzisiejszym poziomie nasz gospodarka nie jest w stanie wygenerować – niezależnie od tego czy OFE będzie istniało czy też nie. W tym kontekście zarzuty prof. Grabowskiego w stosunku do prof. Balcerowicza, że OFE było bawieniem się w politycznego świętego Mikołaja zakrawa na kpinę. Obcięcie realnych emerytur o połowę to bardzo smutny prezent na święta.
Niestety na taką sytuację nic nie pomogą sugerowanie przez Michała Sutowskiego, że „poprawić sytuację demograficzną i jednocześnie podnieść poziom zatrudnienia(…)i, przede wszystkim, wyprowadzi gospodarkę z dotychczasowego modelu konkurencyjności opartego na nisko płatnej pracy.” Hasła szczytne, ale nikt nie wie jak je wprowadzić w życie – szczególnie w zakresie dzieci, które powinny były się urodzić 10 lat temu. Czyli oczywista oczywistość niewiele wnosząca do zrozumienia naszych problemów – do tego oparta na liście półprawd i przekłamań. Można tak pisać – tylko po co?
