Jutro kolejna rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Kolejny raz osoby, które wówczas były dziećmi, będą opowiadać bajkę o tym wydarzeniu współczesnym słuchaczom. Zamieniając ich w dzieci, a ich myślenie zarażając infantylnością. Ma to fatalny wpływ na nasze myślenie o polityce i na owej polityki praktyczne uprawianie.
Z całym ogromnym szacunkiem dla Powstańców, którzy w ostatnich latach wspominają swój bohaterski czyn, należy pamiętać, że wówczas, przed 76 laty, byli dziećmi. Ich ówczesne postrzeganie rzeczywistości było zatem ukształtowane przez ich wiek, a późniejsze wspomnienia zmienione przez procesy kognitywne. Z tego, co ci szlachetni ludzie opowiadają, niewiele jest prawdą. Nie żeby chcieli was okłamywać – na pewno nie jest to ich intencją. Ale po pierwsze, to co pamiętają mogło się nigdy nie wydarzyć, bo ich młode umysły mogły inaczej postrzegać rzeczywistość, niż prezentowała się ona w istocie, a po drugie, bo przez ¾ wieku, które dzielą nas od tamtego wydarzenia ich wspomnienia mogły ulec po wielokroć zafałszowaniu i modyfikacjom.
Obszary mózgu odpowiedzialne za pamięć oraz za kreację są położone blisko siebie – z tego także powodu po latach możemy z całym przekonaniem „pamiętać” coś, co nigdy nie miało miejsca. Możecie to sprawdzić dyskutując ze swoimi znajomymi o jakimś wspólnie przeżytym wydarzeniu sprzed wielu lat. Część z was będzie wspominać je zupełnie inaczej, niż pozostali, część nie będzie pamiętać go w ogóle, a część będzie miało wrażenie, że na nim była, choć w rzeczywistości wcale w nim nie uczestniczyła. Mózg płata nam tego typu figle, dlatego policjanci mają powiedzenie, że nie ma nic bardziej niewiarygodnego, niż relacja naocznego świadka. Kto interesuje się takimi rzeczami, niech sięgnie po moją najnowszą książkę, napisaną ze świetnym memetykiem, neurodydaktykiem i biologiem, profesorem Markiem Kaczmarzykiem, „Homo Politicus Sapiens. Biologiczne aspekty politycznej gry”).
Jeszcze raz podkreślając szacunek dla tych kombatantów warto pamiętać, że ich opowieść o powstaniu jest tylko bajką. Bajką ówczesnych dzieci przekazywaną współczesnym dzieciom. O tym, że cała Warszawa rwała się do walki, że przez całe Powstanie warszawiacy solidarnie wspierali walczących, że prze te dwa krwawe miesiące ludność stolicy pragnęła tylko jednego – kontynuować samobójcze starcie z przeważającymi siłami wroga. To wszystko pocieszająca, ale niestety także pocieszna, bajka. Zdecydowana większość warszawiaków chciała tylko jednego – ujść z życiem z tego piekła. Pragnęła uniknąć losu 180 tysięcy cywilnych ofiar, które zginęły śmiercią męczeńską. Każdego dnia modliła się o zaprzestanie walki i możliwość ucieczki z Warszawy.
To, że dzisiejsi 90-latkowie pamiętają to inaczej, nie jest ich winą. Naszą winą jest natomiast to, że wierzymy w te bajki i na owych bajkach wychowujemy młodzież. W ten sposób skazujemy siebie i przyszłe pokolenia na powtarzanie tragicznego losu pokolenia Kolumbów. Nie powinniśmy na to pozwalać. Oddawajmy cześć Powstańcom oraz cywilnym ofiarom tamtego inferno, ale nie propagujmy naiwnych opowieści, które będą wiodły kolejne pokolenia żyjące w Polsce ku popełnianiu tych samych katastrofalnych błędów.
Powstanie nigdy nie powinno było wybuchnąć. Jeśli już wybuchło i nie osiągnęło w pierwszych godzinach swoich militarnych i politycznych celów, winno było być jak najszybciej poddane – by ratować ludzi i miasto. Jeśli nie zostało poddane, powinno było stać się przestrogą dla przyszłych pokoleń, jak nie prowadzić polityki i jak nie szafować ludzkim życiem.
Niestety, żyjemy w kulcie tego szalonego zrywu. Bezmyślnie powtarzamy nieprawdziwe klisze o tym, że przybliżyło ono odzyskanie niepodległości w 1989 roku (nie przybliżyło – Czesi, Węgrzy, Słowacy, Rumuni, Bułgarzy, a nawet…NRD-owcy odzyskali ją dokładnie w tym samym czasie, co my), że pozwoliło przetrwać narodowi lata komunizmu (raczej utrudniło poprzez fakt zabicia dużej części polskiej inteligencji), że bez niego nie byłoby nas dzisiaj (bylibyśmy).
Oddajmy zatem jutro hołd Powstańcom, ale nie dajmy się uwieść ich pięknym i tragicznym opowieściom. One są bajkami. O wiele prawdziwsze byłyby historie tych 180 tysięcy cywili, którzy zostali zamordowani w ciągu 63 dni Powstania. Ale oni nic nam nie mogą już powiedzieć. Sami musimy usłyszeć ich krzyk.