Miałem wielkie szczęście być studentem Collegium Civitas – uczelni, której Profesor był jednym z głównych współtwórców, wieloletnim rektorem, wykładowcą. Miałem też niewątpliwy przywilej uczęszczać na prowadzone przez Niego zajęcia.
Wstyd się przyznać, ale w pierwszym terminie nie poradziłem sobie z egzaminem z socjologii. Drugi przedmiot – już fakultatywny, którego program skonstruowany był w dużej mierze wokół Jego znakomitej pracy „Świat międzyepoki: globalizacja, demokracja, państwo narodowe”, poszedł mi zdecydowanie lepiej, a i doświadczenie kontaktu z Profesorem było znacznie poważniejsze – pracowaliśmy w niewielkiej grupie, a zajęcia polegały w głównej mierze na rozmowie. Na koniec semestru każde z nas pisało esej, którego tezy następnie broniliśmy w trakcie indywidualnego spotkania z Profesorem.
Niby drobnostka. Kilku-, może kilkunastominutowy egzamin. Na oko – rutyna. A jednak było to szczególne przeżycie. Po pierwsze – siedzieć twarzą w twarz z człowiekiem-instytucją. Po drugie – wyczuwać w każdym Jego słowie, że napisany przeze mnie esej przestudiował z większą starannością, niż sam włożyłem w jego napisanie. Wreszcie po trzecie i najważniejsze – wyczuwać głęboki szacunek, jaki Profesor miał do rozmówcy. Takt, klasa, a wszystko podparte nieprzeciętną wiedzą.
Czuję się dumny i zaszczycony, że miałem okazję zetknąć się w swoim życiu z Profesorem. Że mogłem doświadczyć kontaktu z wielką postacią, która w relacjach ze studentami nie demonstrowała wyższości, a zapraszała do rozmowy. To był naukowiec w pełnym tego słowa znaczeniu – człowiek nieskażony ideologią, który zdanie odmienne weryfikował nie przy pomocy własnych przekonań, ale możliwie obiektywnej wiedzy. Co więcej – ważący słowa, podający w wątpliwość wszystko to, co niepewne, nieskłonny do kategorycznych sądów.
Takich głosów zdecydowanie brakuje we współczesnej debacie. Odchodzą kolejni, którzy zawsze byli tak cywilizowanej debaty rzecznikami i promotorami – dziś Profesor, wcześniej choćby Tadeusz Mazowiecki. To gigantyczna strata.
Panie Profesorze. Dziękuję za uczelnię, którą Pan współtworzył, a która uczyniła mnie lepszym człowiekiem. Dziękuję za zajęcia, które były wspaniałym doświadczeniem. Dziękuję za umiar i opanowanie – cnoty tak ważne, a tak niedoceniane. I żałuję, że Pana już nie ma.