Fajnie angażować się w dyskusje o energetyce i tematach pokrewnych. Wiatraki i panele, akumulatory i stacje ładowania, pro- i anty-atom – jest w tym wszystkim jakaś krzepiąca przewidywalność rodem z wykresów i tabelek. Przyjemnie mościć się w niszach tej bezpiecznej przestrzeni debat choćby i zażartych, ale wpisujących się w dominujący techno-ideologiczny dyskurs, a zatem akceptowanych i respektowanych. Łatwo dać się ponieść narracji, że jest to podejście pragmatyczne i że dzięki niemu właśnie rozwiążemy łamigłówkę, jaką jest kryzys klimatyczny.
Fajnie, przyjemnie, łatwo – ale mylnie, błędnie, szkodliwie. Rozwiązania technologiczne mające rzekomo przynieść nam ocalenie kierują się tą samą logiką eksploatacjonizmu i dychotomią człowiek-przyroda, które uwięziły nas dziś w pułapce między przepaścią a śmietnikiem. Pomimo wszelkich krzepiących zapewnień i zapowiedzi, są tylko mirażem ocalenia i odwlekaniem uczciwego rozliczenia z naszym położeniem. Mknący ku betonowej ścianie samochód rozbije się o nią tak samo bez względu na to, czy napędzany jest silnikiem spalinowym, czy też elektrycznym. No, może w tym drugim przypadku troszkę później. By się nie rozbić, musi przestać mknąć – a jeszcze lepiej przestać być samochodem.
Potrzebujemy czystej energii, tak – ale to tylko plaster, gdy tymczasem całe ciało przeżarte jest chorobą. Rzekomy pragmatyzm dominujących dziś dyskusji techno-optymistycznych to krzepiący fałsz, który tylko utrudnia niełatwą acz niezbędną rozmowę o tym, co ważniejsze, potrzebniejsze i w istocie bardziej pragmatyczne: rozmowę o wartościach fundujących współczesną cywilizację. Zmiana źródeł energii na tzw. „odnawialne” (zwłaszcza, jeśli za cenę spustoszenia życiodajnych ekosystemów w poszukiwaniu surowców wymaganych do transformacji energetycznej) to nie panaceum – konieczna jest zmiana kultury.
Eksploatacjonistyczna cywilizacja technologiczna, która zbudowała/zrujnowała dzisiejszy świat to w historii gatunku Homo sapiens mgnienie oka – a jednak wydaje się wielu z nas ukoronowaniem owej historii i zarazem jej sednem. Tymczasem jest rezultatem hołdowania wybiórczej wizji natury ludzkiej oraz popadnięcia w syndrom sztokholmski wobec chybionego projektu cywilizacyjnego. Skupieni na jedynej dozwolonej w głównym nurcie narracji, z zakładników naszych porywaczy przeistaczamy się w ich wspólników. Przestajemy widzieć alternatywy dla naszych schematów życia czy cywilizacyjnych uwikłań, a jeśli nawet gdzieś nam migną, ignorujemy je lub wręcz wyszydzamy. Więcej: zaczynamy się ich bać, zamiast widzieć w nich ratunek.
Dlatego tak ważnym jest, by ci, którzy te alternatywy widzą, nie ustawali w dzieleniu się nimi, współtworzeniu ich, znajdowaniu dla nich nowych środków wyrazu. To właśnie bowiem alternatywne wobec dominujących narracje roli i miejsca człowieka w przyrodzie – narracje czerpiące z kumulującej się wiedzy o wielokierunkowych i wielowymiarowych zależnościach geoekosystemowych między ożywionymi i nieożywionymi bytami na (i w) planecie Ziemia – są prawdziwsze i bardziej pragmatyczne. Dziś nadal jeszcze w przeważającej mierze marginalizowane i bagatelizowane, stanowią one pęczniejący skarbiec wartości, idei, pomysłów, rozwiązań, który – kiedy wreszcie zbierze się masa krytyczna ludzi rozumiejących, że techno-optymizm to prosta droga do zagłady – stanie się bezcennym zasobem dla prawdziwej transformacji.
Projekt „ZOEpolis. Budując wspólnotę ludzko-nie-ludzką” jest przykładem takiego właśnie dzielenia się, współtworzenia i znajdowania nowych środków wyrazu dla tych alternatywnych narracji. Kilkanaście wymienionych w spisie treści autorek i autorów zamieszczonych w książce tekstów (o różnorodnych formach, od eseju, przez wywiad, po radiową ramówkę) kreśli alternatywny program ludzkiego współistnienia z życiem i w życiu poprzez włączenie istot nie-ludzkich w proces kreowania naszych przestrzeni i działań. Słowo „kilkanaście” na początku poprzedniego zdania odnosi się wyłącznie do osobników Homo sapiens, ale w jednym z wielu otwierających oczy fragmentów książki spis podmiotów biorących udział w pewnym projekcie kulturalnym na warszawskim Zabłociu ukazuje potencjał radykalnej wspólnoty międzygatunkowej:
„Podobnie jak w przyrodzie, między poszczególnymi realizacjami zatarły się granice, ich tożsamości stały się płynne i niedookreślone. Ludzkie twórczynie podjęły współpracę z nie-ludzkimi mieszkańcami kamienicy, tym samym lista artystek i artystów stała się dość długa: Babka Zwyczajna, Bieluń Dziędzierzawa, Damien Brailly, Brzoza Brodawkowata, Bylica Pospolita, Chmiel Zwyczajny, Czarny Latawiec, Anna Czeremcha, Dziewanna, Dzika Marchew, Dziurawiec Zwyczajny, Edafon, Glistnik Jaskółcze Ziele, Gołąb Miejski, Małgorzata Gurowska, Karaczan Wschodni, Kątnik Domowy, Krwawnik Pospolity, Kuklik Pospolity, Lipa, Łopian Większy, Mniszek Lekarski, Mól Włosienniczek, Mrówka Faraona, Mucha Domowa, Muszka Owocowa, Nawłoć Pospolita, Aleksandra Nowicka, Osa Pospolita, Ostrożeń Warzywny, Pająk Kosiarz, Alicja Patanowska, Krzysztof Pawlak, Prosionek Szorstki, Katarzyna Roj, Rozkruszek Mączny, Rybik Cukrowy, Rzepik Pospolity, Anna Siekierska, Paulina Sobczyk, Agata Szydłowska, Szczur Wędrowny, Ślimak Nagi, Tojeść Pospolita, Trociniarka Czerwica, Uczep Trójlistkowy, Wiesiołek, Woda, Wrotycz Pospolity.”
(Reakcja, jaką wywołuje w Tobie powyższa lista współtwórczyń i współtwórców, może stać się przedmiotem wartościowej autorefleksji.)
Jak rozumieć tytułowe ZOEpolis? Wyzwoliwszy się z perspektywy wyłącznie antropocentrycznej, możemy zmierzać ku idei „zoopolis”, czyli ludzko-zwierzęcej wspólnoty politycznej, ale możemy też pójść o krok dalej, obejmując wspólnotą całość życia (z gr. „zoe”, oznaczającego „witalne życie pozbawione granic, wskazujące na relacje międzygatunkowe poza jednostką, a także poza jednostkowym życiem i śmiercią”, w odróżnieniu od „bios”, czyli „życia o konkretnych, określonych cechach, życia jednostki”) i doceniając rolę wymiaru materialnego (miasta i przedmiotów) w relacjach między ludźmi i nie-ludźmi. Każda i każdy z nas jest ekosystemem będącym jednocześnie elementem innych ekosystemów, zaś granice między nimi (oraz nami) nie są tak ostre, jak nauczyliśmy się to postrzegać. W zamęcie współczesnej egzystencji umyka nam wszechobecność powiązań i przenikań, choć to ta właśnie wszechobecność jest istotą życia. Sposób, w jaki tworzymy – projektujemy i budujemy – przestrzenie naszej codzienności przekłada się na los niezliczonych istnień (a także nas samych) w najróżniejszych, nie zawsze oczywistych wymiarach i perspektywach. W warunkach kryzysu klimatycznego potrzebne jest oddanie sprawiedliwości spleceniu losów i interesów ludzi i nie-ludzi; w świecie zapaści bioróżnorodności konieczne jest proaktywne współistnienie i współpraca między nimi. Jako gatunek nie jesteśmy – i nie powinniśmy być – koroną stworzenia ani miarą wszechrzeczy.
„ZOEpolis” kilkoma precyzyjnymi kreskami szkicuje tło bolesnego wyzysku, jakiemu poddaliśmy wszystkie inne nie-ludzkie byty współzamieszkujące i współtworzące z nami żywą planetę, i maluje panoramę alternatywnych wobec techno-optymizmu wizji współistnienia form życia wykrystalizowanych na trzeciej planecie od Słońca. Wiele jeszcze w tej panoramie białych plam, ale tak powinno być, gdy wyzwolimy się z przeświadczenia, że kto niesie „dobrą nowinę”, musi zaoferować full pakiet rozwiązań, bo inaczej żaden zeń prorok. Racjonalizowany na siłę indywidualizm okazał się ślepą uliczką. Jesteśmy wszyscy cegiełkami współbudującymi mur, ziołami współsiejącymi łąkę.
Projekt „ZOEpolis” przeniknięty jest wrażliwością animistyczną (choć określenie to nie pojawia się w książce), której rehabilitację i rewitalizację osobiście uważam za kluczowy element zmiany kulturowej niezbędnej, byśmy wyzwolili się z napędzającego brutalną eksploatację żywego świata dualizmu człowiek-przyroda. Rezultat jest inspirujący, zadziwiający, edukujący, chwilami nieco hermetyczny ale niestrudzenie zapraszający do zaangażowania, ukazujący jednocześnie skalę zagrożeń jak i ogrom możliwości, niełatwy do przeklejenia w zgrabną prezentację w PowerPoincie i dzięki temu prawdziwszy niż niejeden „obiektywny” wykres czy tabelka. Jak bardzo odmienna to publikacja niż epatujące zewsząd hasła techno-ideologiczne? I jak bardzo potrzebna? Przeczytaj i odpowiedz sobie sam/a, a potem podziel się z innymi.
ZOEpolis. Budując wspólnotę ludzko-nie-ludzką. Praca zbiorowa pod redakcją Agaty Szydłowskiej, Małgorzaty Gurowskiej i Moniki Rosińskiej. Fundacja Bęc Zmiana 2020.
__________
Książka Dawida Juraszka Antropocen dla początkujących. Klimat, środowisko, pandemie w epoce człowieka jest do nabycia w SKLEPIE LIBERTÉ! oraz księgarniach internetowych.
Autor zdjęcia: Birmingham Museums Trust
_________________________________________________________________
Fundacja Liberté! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi w dniach 10 – 12.09.2021.
Dowiedz się więcej na stronie: https://igrzyskawolnosci.pl/
Partnerami strategicznymi wydarzenia są: Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń.
