Mamy, jak wynikałoby z entuzjastycznych opisów co głupszej części mediów, antykapitalistyczną rewolucję. Podłysiali i „podbrzuszali” rewolucjoniści 1968r. w Europie i USA z rozczuleniem przypominają sobie swoje młode lata. Nareszcie, ci młodzi się zbuntowali! – myślą (czy może bardziej realistycznie: czują).
Oczywiście są też i różnice międzypokoleniowe. O „rewolucjonistach” z 1968r. na Zachodzie mawiano, że idee biorą od Marksa, taktykę walki od Mao Zedonga, a pieniądze od rodziców. Obecni „oburzeni” idąc z duchem (demoralizującego) czasu, idee wprawdzie dalej biorą od Marksa, ale już taktykę walki od boiskowych chuliganów, a pieniądze od państwa opiekuńczego.
Zwracałem już kiedyś uwagę Czytelników, na co właściwie oburzeni są „oburzeni”. Otóż oburzeni są na to, że manna z nieba (czyli z państwa opiekuńczego) nie spada już w takiej ilości, jak spadała jeszcze do niedawna. Nie ma w nich ani krztyny refleksji nad tym skąd bierze się owa manna, czyli kto zapracował na to, by owa manna sypała się w rosnących ilościach przez pół wieku. I nie ma ani krztyny zakłopotania, gdy – w rzadkich momentach refleksji – uświadamiają sobie, że do wytworzenia tej manny przyłożyli się niewiele albo zgoła wcale.
Porównajmy to teraz z innymi oburzonymi z amerykańskich Tea Party, które spontanicznie powstawały w różnych miejscach, stając się naprawdę masowym ruchem ludzi, którzy protestują przeciwko czemuś dokładnie odwrotnemu: przeciwko nadmiernym wydatkom państwa opiekuńczego i zadłużaniu państwa, które spłacać przyjdzie im samym i ich dzieciom. To dwa różne światy: świat odpowiedzialności i świat żebraczo-roszczeniowej mentalności. Odurzeni reakcjami typu: „Nam się należy!”, ci z drugiego świata nie zastanawiają się, że ktoś pracuje na to wszystko, co dostają od państwa.
Domagając się – jak ich równie ekonomicznie niewykształceni poprzednicy – równości nie zwracają uwagi na fakt, że gdyby wprowadzić równość podatkową, to musieli by podatków płacić dużo więcej. W tych okropnych eksploatatorskich Stanach Zjednoczonych 20% najlepiej zarabiających płaci ponad 80% sumy podatku PIT, a górna połowa zarabiających płaci 97%. Druga połowa mających jakikolwiek wypracowany dochód Amerykanów wpłaca łącznie t r z y procent sumy wpływów z PIT! Do tego dochodzą tym drugim rozmaite świadczenia z systemu opieki społecznej dla mniej zamożnych.
A przecież będzie znacznie gorzej. Państwo opiekuńcze, z jego coraz silniejszymi antybodźcami do pracy, zarabiania, oszczędzania i inwestowania, doprowadziło gospodarki Zachodu niemal do stagnacji. Trudno bowiem wzrost 1-1,5% rocznie uznać za cokolwiek innego. Jeśli do tego dodamy coraz mniejszą liczbę pracujących w stosunku do liczby emerytów i rencistów, to oczywista staje się perspektywa przyszłych cięć „socjalu”, jeszcze poważniejszych niż te obecne.
Zachód, żeby ponownie przyspieszyć i w efekcie utrzymać się na powierzchni jako świat silny i zamożny, potrzebuje okresu oszczędności, dyscypliny i ograniczenia demoralizujących wydatków socjalnych. Tymczasem pomysły „odurzonych” – gdyby je potraktowano poważnie – dają gwarancję czegoś wręcz odwrotnego. Tak jak komunizm wojenny rewolucji bolszewickiej, zapowiadają pewny upadek gospodarczy. Po czterech latach komunizmu wojennego produkcja przemysłowa stanowiła tylko ok. 10% tejże produkcji przed rozpoczęciem rewolucji Jak to kiedyś powiedział sławny Winston Churchill, kapitalizm charakteryzuje się okropną wadą w postaci nierównego podziału bogactwa, natomiast socjalizm wspaniałą zaletą równego podziału biedy…