Dyskusje i wystąpienia prelegentów na Igrzyskach Wolności inspirują do rozważań na temat nowej umowy społecznej w czasach, gdy ludzkość stanęła przed problemem, którego rozwiązanie wymaga odejścia od wielu dotychczasowych pryncypiów, zasad i dążeń.
Ten problem to oczywiście widmo katastrofy klimatycznej z jej wszystkimi skutkami, które stawiają nas przed Szekspirowskim dylematem: „być albo nie być”. Jeśli chcemy być, to musimy zmienić bardzo wiele z tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. W dodatku zmiana ta musi mieć charakter globalny, co z jednej strony ją utrudnia, ze względu na zróżnicowanie cywilizacyjne świata, ale z drugiej strony obecny i nadal szybko rosnący poziom techniki i technologii informacyjnej tę globalizację wymusza, co samo w sobie jest nośnikiem zmiany. Otóż warunkiem tej zmiany jest nowa umowa społeczna.
Nie wnikając w teoretyczne szczegóły i filozoficzne niuanse, umowę społeczną zwykło się rozumieć jako utrwalenie w danym środowisku określonych norm i wartości, dzięki którym utrzymywany jest taki, a nie inny porządek społeczny. O jakie zatem wzory kulturowe chodzi w przypadku obrony przed zagrożeniami klimatycznymi, ale także epidemicznymi i powodowanymi fundamentalistycznym terrorem, powodującym fale uchodźców? Nie ulega wątpliwości, że odrzucić należy tendencje populistyczne skłaniające do zamykania się państw i regionów i poszukiwania możliwości obrony w izolacji od reszty świata. Umowa społeczna musi dotyczyć społeczności wszystkich krajów wysoko rozwiniętych, od których ścisłego współdziałania w największym stopniu zależy skuteczne ograniczenie emisji dwutlenku węgla i innych gazów cieplarnianych, a także radzenie sobie z zalewem ludzi opuszczających strefy najbardziej dotknięte skutkami globalnego ocieplenia. Nowa umowa społeczna musi przygotować ludzi na rozmaite wyrzeczenia i konieczność pomocy uchodźcom. Treść tej umowy powinna mieć charakter globalny, ponadnarodowy, a jej zasadniczym celem winno być unieważnienie znaczenia różnic między ludźmi poprzez uznanie dobra człowieka za wartość najwyższą.
Aby to osiągnąć, trzeba najpierw zrozumieć, co dotychczas w tym przeszkadzało, dlaczego ustawicznie się dzieliliśmy i dlaczego rezygnacja z tych podziałów jest jedynym ratunkiem dla ludzkości. Żeby to zrobić, trzeba odrzucić kryterium tożsamości przy tworzeniu wspólnoty, a raczej przesunąć je na plan dalszy. Kryteria tożsamościowe, takie jak narodowość, wyznanie czy taka lub inna ideologia, są bowiem nie tylko zwornikami grup społecznych, ale – wyniesione na ołtarze – stają się źródłem podziałów społecznych prowadzących do konfliktów, prześladowań i zbrodni. Dzieje się tak wówczas, gdy tożsamość staje się bożkiem, któremu chce się służyć i zmuszać innych, aby mu służyli. Poczucie tożsamości staje się źródłem zła, gdy zamienia się w fundamentalizm w postaci nacjonalizmu, religijnego integryzmu lub ideologicznego totalizmu. Fundamentalizm polega na tropieniu we własnej grupie wszelkich przejawów niedostatecznego oddawania czci idei integrującej i karania odszczepieńców oraz na wrogim traktowaniu innych grup. Ktoś zatem okazuje się marnym patriotą, bo na forum międzynarodowym krytykuje posunięcia swojego rządu. Ktoś okazuje się niegodny uczestnictwa we wspólnocie katolickiej, bo popiera prawo kobiety do aborcji. Członek partii politycznej zostaje z niej usunięty, bo wyraża pogląd niezgodny z jej ideologiczną podstawą. W relacjach z innymi grupami społecznymi fundamentalizm tożsamościowy opiera się na przeciwstawieniu: nasi dobrzy – obcy źli.
Istota nowej umowy społecznej polega właśnie na tym, aby to przeciwstawienie usunąć. Nie da się bowiem zagrożeń klimatycznych, ale także pandemicznych i terrorystycznych, likwidować w ramach poszczególnych państw narodowych. Zmniejszenie roli tożsamości, jako kryterium tworzenia wspólnoty, nie oznacza zmniejszenia jej znaczenia dla człowieka i pozbawienia go związanych z tym emocji. Chodzi tylko o to, aby te uczucia przesunąć do sfery prywatnej i nie czynić z nich bariery w relacjach z ludźmi mającymi inne wzory tożsamościowe. Można być przecież wiernym wyznawcą religii chrześcijańskiej i ściśle współpracować na rozmaitych polach z wyznawcami innych religii. To samo dotyczy reprezentantów innych grup tożsamościowych, którzy swojej przynależności nie traktują w kategoriach wykluczania innych. W związku z tym konieczna byłaby powściągliwość w różnych środowiskach w posługiwaniu się w przestrzeni publicznej instrumentami integracyjnymi w postaci haseł, symboli i podkreślania własnej odrębności. Chodzi tu zwłaszcza o nachalne demonstrowanie symboli narodowych i religijnych, co u cudzoziemców i ateistów lub innowierców wywołuje poczucie obcości i wykluczenia. W globalnym świecie wszyscy musimy się czuć u siebie. To jest podstawowy warunek wzajemnego zrozumienia i współdziałania, które są konieczne dla ocalenia planety.
Czy jednak można mówić o tożsamości uniwersalnej, obejmującej całą ludzkość? Jeśli tożsamość będziemy rozumieć jako podstawę podziałów i segregacji, to oczywiście nie. Więc może zamiast tożsamości, lepiej użyć w tym wypadku pojęcia obywatelskości. Obywatelskość związana jest z instytucją państwa, ale może być również rozumiana znacznie szerzej, jako cecha o charakterze uniwersalnym. Postawa obywatelska oznacza bowiem umiejętność realizacji swoich celów bez naruszania interesu ogółu, co wynika ze zrozumienia powiązań między dobrem jednostki a dobrem wspólnoty oraz chęci działania na jej rzecz. Obywatelskość oznacza poczucie więzi z bliższym i dalszym otoczeniem społecznym, które skłania do aktywnego działania na rzecz dobra wspólnego, przez które rozumie się dobrostan wszystkich członków wspólnoty, jaką jest w tym wypadku cała ludzkość powiązana wizją wspólnych zagrożeń. Oznacza to nic innego jak walkę o przestrzeganie praw człowieka. Sygnałem do uruchomienia działania jest pojawienie się zła w postaci jakiejś krzywdy, której doświadcza jakiś człowiek lub grupa ludzi. Oprócz krzywdy ludzi, stajemy się też coraz bardziej wrażliwi na krzywdę zwierząt.
Źródłem obywatelskości jest etyka humanizmu, zgodnie z którą człowiek musi być zawsze celem wszelkich działań, nigdy środkiem do celu. Z tej etyki wynika potrzeba solidarności ogólnoludzkiej, bez względu na różnorodność tożsamościowych uwikłań o charakterze narodowym, wyznaniowym, rasowym, seksualnym itp. Ta solidarność nakazuje obowiązek stawania w obronie ludzi prześladowanych, dyskryminowanych i wykluczonych ze względu na swoją tożsamość. Różnorodność jest naturalną cechą ludzi, którą należy tolerować i chronić przed wszelkimi próbami społecznego ujednolicania pod takim czy innym sztandarem.
Nowa umowa społeczna będzie niewątpliwie trudna do wprowadzenia. Wymaga ona bowiem zasadniczej zmiany stereotypów ukształtowanych pod wpływem atawistycznego lęku przed obcymi i potrzeby dominacji. Wszak przesiąknięci jesteśmy wzniosłymi tyradami o miłości do Boga i Ojczyzny, której człowiek winien się poświęcać i który jako jednostka znaczy tyle, ile jest w stanie przysłużyć się tym wielkim ideałom. Od czasów romantyzmu towarzyszą nam egzaltacje narodowo-religijne, które cierpienie za ojczyznę podnoszą do rangi chwalebnego życia. Mesjanistyczne wizje Polski jako Chrystusa Narodów mają być źródłem naszej dumy i poczucia wielkości. Od lat ludzie sprawujący władzę, niezależnie od światopoglądu, wykorzystują te stereotypy kulturowe, aby mit sprawy, której człowiek powinien służyć, pozwalał im skutecznie rządzić.
Czy te wszystkie akty strzeliste, które kierowane były pod adresem wiary i patriotyzmu, miałyby teraz dotyczyć zwykłego człowieka? Otóż postawa obywatelska nie wymaga tak napuszonej narracji. Wymaga tylko zrozumienia, że poza dobrem człowieka, na które składa się jego godność i autonomia, innego dobra już nie ma. Punktem wyjścia do ratowania świata przed katastrofą klimatyczną, pandemiami i terroryzmem fundamentalistów, jest przyjęcie tej prostej prawdy. Tylko ona bowiem chroni przed egoistycznym zamykaniem się w kulturowej bańce takiej czy innej tożsamości w złudnej nadziei, że uchroni nas to przed zagładą. Przyszedł czas globalnej solidarności, globalnej odpowiedzialności i globalnego współdziałania.
Powszechne przyjęcie – bo tylko wtedy ma ono sens – nowej umowy społecznej może wydawać się mission imposible. To, co ludzi dotychczas motywowało do poświęceń, jak ewangelizacja czy dominacja militarna, kulturowa lub ekonomiczna, w obliczu zagrożeń klimatycznych i zdrowotnych traci jednak sens. Do ludzi coraz wyraźniej dociera świadomość konieczności zmiany hierarchii wartości w związku z ograniczeniami konsumpcyjnymi i rozmaitymi restrykcjami oszczędnościowymi. Informacje o zagrożeniach coraz częściej pojawiają się w mediach, a skutki ocieplenia są coraz bardziej widoczne, aby można było je lekceważyć, przyjmując postawę obronnego sceptycyzmu. Doświadczenia walki z pandemią uczą jak wielkie znaczenie ma sprawny system samopomocy społecznej, pozwalający skutecznie eliminować błędy, zaniechania i opóźnienia działań instytucji centralnych. Wszystko to powoli działa w kierunku zmiany mentalności współczesnego człowieka. Problemem jest jednak to „powoli”. Podczas Igrzysk Wolności Szymon Hołownia przypomniał chińską przestrogę: „Jest później niż myślisz”. Jeśli chcemy uratować świat, ten proces zmian trzeba zdecydowanie przyspieszyć.
Na przeszkodzie w przechodzeniu od cywilizacji tożsamościowej, bazującej na rywalizacji, do cywilizacji obywatelskiej, skoncentrowanej na współdziałaniu, stoi wpływ organizacji autorytarnych. W przypadku Polski jest to Kościół katolicki i rząd nacjonalistyczno-populistycznej prawicy. Obie te organizacje czerpią swoją siłę z tworzenia i wykorzystywania podziałów tożsamościowych w społeczeństwie. Wzbudzając nienawiść do LGBT, uchodźców, liberałów i lewicy, organizacje te integrują i wzmacniają motywację swoich zwolenników. Dlatego są one wrogiem demokracji liberalnej, która te podziały eliminuje, a w każdym razie spycha na plan dalszy w debacie publicznej.
Pierwszym zatem warunkiem nowej umowy społecznej jest upowszechnienie demokracji liberalnej jako systemu sprawowania władzy. Pobudzanie aktywności społecznej i mnożenie form samopomocy wymaga bowiem daleko idącej decentralizacji władzy i przestrzegania zasady jej trójpodziału, aby przeciwdziałać tendencjom autorytarnym. Cechą demokracji liberalnej jest także świecki charakter państwa i poszanowanie praw mniejszości, co sprawia, że w działalności zarówno państwa, jak i obywateli nie wolno naruszać praw człowieka. We współczesnym świecie, nawet biorąc pod uwagę wyłącznie kraje wysoko rozwinięte, wciąż jest to jednak warunek trudny do spełnienia.
Drugim warunkiem nowej umowy społecznej jest oczywiście intensywna edukacja obywatelska, na którą wskazywało wielu uczestników Igrzysk Wolności. Pożądane wartości powinny być wpajane od początku nauki w szkole. W nauczaniu powinno się zwrócić uwagę na wyrabianie krytycznego stosunku do otrzymywanych informacji i domaganie się konieczności racjonalnego uzasadniania formułowanych sądów i opinii. W przeciwieństwie do dotychczasowej zasady kształtowania posłuszeństwa w stosunku do władzy, w nowoczesnej edukacji powinno się podkreślać prawo do buntu w sytuacji zasadniczej rozbieżności między deklaracjami władzy a społeczną praktyką jej działania. Podkreślając znaczenie praworządności w państwie, należy też mocno akcentować znaczenie obywatelskiego nieposłuszeństwa.
I wreszcie trzeci warunek, to mnożenie symbolicznych aktów sprzeciwu, gdy dzieje się krzywda słabszym i dyskryminowanym. Takie akty wymagają odwagi i dlatego mają duże znaczenie wychowawcze, zachęcając do naśladowania. Przykładem może być postawa Tadeusza Kotarbińskiego. Gdy przed wojną narodowcy urządzili w uniwersytetach getto ławkowe dla studentów żydowskich, profesor Kotarbiński po wejściu do auli nie zajął miejsca na katedrze, ale w ławkach przeznaczonych dla Żydów. Godnie zachował się ostatnio poseł Franek Sterczewski, który, chcąc dostać się z żywnością do uchodźców koczujących na granicy z Białorusią, nie podjął beznadziejnych negocjacji ze strażnikami, ale próbował się po prostu przez nich przebić. Pokazał w ten sposób, że żadne przepisy nie mają znaczenia, gdy trzeba ratować ludzkie życie i zdrowie. Natomiast całkiem niegodnie zachowali się „nasi wspaniali kibice” – jak często powiadają sportowi sprawozdawcy. Przed rozpoczęciem meczu Polska – Anglia na Stadionie Narodowym, piłkarze angielscy uklękli, jak to mają w zwyczaju, aby w ten sposób wyrazić swój protest przeciwko rasizmowi. Rozwydrzona hołota na trybunach zareagowała na ten gest gwizdami i buczeniem. Szkoda, że żaden z polskich piłkarzy wówczas nie klęknął, aby wyrazić swoją solidarność z Anglikami.
Warto mieć odwagę przeciwstawienia się złu, aby tworzyć przekaz wychowawczy, że zawsze należy stawać po stronie słabszych i krzywdzonych, a nie po stronie silnej większości. Na tym właśnie polega postawa obywatelska w znaczeniu uniwersalnym.
Autor zdjęcia: Tim Mossholder