Zapoczątkowana w zeszłym tygodniu przez ‘Wprost’ i ‘Newsweek’ dyskusja o narkotykach ma „przypomnieć” Polakom, że marihuana to niebezpieczny środek mieszający ludziom w głowie i prowadzący do niechybnej śmierci – to wszystko w kraju, gdzie konsumpcja alkoholu oraz tytoniu przyczynia się do tysięcy zgonów rocznie.
Powodem dla którego temat narkotyków został podniesiony przez dziennikarzy nie była chęć racjonalnej dyskusji a osobista tragedia jednej z warszawskich rodzin. W konsekwencji nastąpiła prosta do przewidzenia reakcja politycznych sępów, które w imię medialnej popularności są w stanie powiedzieć wszystko i zaproponować z pełną powagą nawet najgłupszy pomysł. Rozum śpi szczególnie mocno na prawicy, dlatego posłowie Solidarnej Polski jako pierwsi zgłosili postulat zaostrzenia prawa antynarkotykowego. Bezrefleksyjnie stwierdzili ze podniesienie kary do 12 lat za posiadanie (bez możliwości umorzenia) oraz 25 za handel, rozwiąże wszystkie dotychczasowe problemy.

Uważny obserwator sceny politycznej wie, że samodzielne myślenie, racjonalizm w działaniu na rzecz dobra wspólnego jest u polskich elit politycznych sprawą niezwykle egzotyczną. Efekty tego obserwujemy praktycznie na każdej płaszczyźnie funkcjonowania państwa. Nie inaczej jest w kwestii polityki narkotykowej w której obowiązują jedne z najbardziej restrykcyjnych przepisów w Europie. Karane jest posiadanie każdej ilości narkotyków, grożą za to nawet trzy lata pozbawienia wolności. Drakońskie przepisy nie pomogły w skutecznej walce z produkcją i handlem narkotykami. Nie zmniejszyły też ich konsumpcji. Nie powinno to zresztą dziwić – polityka prohibicji kompromituje się na całym świecie, co potwierdził dobitnie ostatni apel noblistów, polityków i artystów o zakończenie „wojny z narkotykami” i rozpoczęcie głębokiej reformy systemu walki z uzależnieniem od środków psychoaktywnych.
Wprowadzona ponad rok temu nowelizacja przepisów to nieznaczna zmiana w stronę humanizacji prawa antynarkotykowego. Okupiona olbrzymim wysiłkiem wielu środowisk, poczynając od naukowców i terapeutów prowadzących badania, poprzez NGOsy popularyzujące wiedzę na temat narkotyków, uzależnień i racjonalnej polityki w tym zakresie, aż po aktywizację szerokiej rzeszy ludzi, którzy co roku maszerują warszawskimi ulicami zjednoczeni pod sztandarem Wolnych Konopi.
Polska klasa polityczna (z nielicznymi wyjątkami) oraz część dziennikarzy wydaje się być głucha na argumenty, ignorując przy tym metody państw, które obrały inną drogę. A wystarczy spojrzeć na zmiany jakie zaszły w Czechach gdzie, od dwóch lat posiadanie niewielkiej ilości narkotyków jest traktowane jako wykroczenie, a nie przestępstwo. Wprowadzono również szczegółową tabelę nt. tego, jaką ilość danego narkotyku można uznać za „niewielką”. Polskie organizacje domagające się zracjonalizowania polityki narkotykowej również walczyły o to aby w obowiązującej nowelizacji pojawiła się szczegółowa tabela wartości granicznych – niestety opor materii był zbyt duży i zatriumfowała polska bylejakość.
Z wywiadu przeprowadzonego przez tygodnik ‘Polityka’ z Viktorem Mravcikem, dyrektorem czeskiego Narodowego Centrum Monitoringu Narkomanii wynika, że spadła ilość zarażających się wirusem HIV wśród uzależnionych, po raz pierwszy od 1995 roku spadła liczba 16-latków używających marihuany. Ponadto zmiany w czeskim prawie pozwoliły policji skupić uwagę na łapaniu prawdziwych przestępców a nie przypadkowych użytkowników tak jak to ma miejsce w Polsce – również ma to odzwierciedlenie w statystykach. W 2010 r. w Czechach było 2,5 tys. podejrzanych o przestępstwa związane z narkotykami. 2,1 tys. z nich – właśnie o handel, eksport lub import, tymczasem w Polsce, przy 30 tys. podejrzanych rocznie nie cały tysiąc jest karany za handel. Jest to ewidentny przykład na marnotrawstwo czasu policji jak również publicznych pieniędzy, które mogłoby zostać wydane na edukację zamiast na gnębienie obywateli.
Pomimo wszelkich przeciwności, z potrzeby zmian zaczyna sobie zdawać sprawę coraz więcej osób. Szerokim echem odbiło się wyznanie Aleksandra Kwaśniewskiego na lamach “New York Times’a” w którym przyznaje, że podpisana przez niego ustawa penalizująca posiadanie nawet minimalnej ilości narkotyku była błędem. Być może do refleksji nad polityką narkotykową skłonił byłego prezydenta raport Światowej Organizacji Zdrowia na temat wpływu marihuany na zdrowie człowieka, w którym czytamy, że marihuana jest mniej szkodliwa od alkoholu i papierosów. Jak piszą autorzy raportu, akty przemocy po spożyciu cannabisu są znacznie rzadsze niż po alkoholu. Nadużywanie tytoniu, alkoholu i marihuany może prowadzić do uzależnienia, ale tylko alkohol wywołuje zespół odstawienia, czyli tak zwany głód.
Niestety, wyrażenie skruchy nie jest w polskiej polityce sprawa łatwą, większość klasy politycznej ślepo wierzy w swoją nieomylność. Z tego tytułu należy się Aleksandrowi Kwaśniewskiemu uznanie, tym bardziej, że na pewno miał świadomość iż to oświadczenie okaże się świetnym orężem w walce politycznej, zwłaszcza po stronie demagogicznej prawicy.
Ożywienie medialne jakie towarzyszy nam w ostatnich dniach w kwestii dostępności narkotyków wśród młodzieży pomimo swojej negatywnej konotacji
może przynieść pozytywne skutki – jeśli tylko zostanie skierowane na właściwe tory. Zamiast koncentrować uwagę na jednostkowym przypadku spójrzmy całościowo na system. Działacze organizacji społecznych, którym bliskie są postulaty racjonalnego podejścia do polityki narkotykowej nie twierdzą, że można bez konsekwencji zażywać różne substancje. Wręcz przeciwnie, wiele z tych osób to terapeuci i lekarze zajmujący się osobami uzależnionymi, którzy zwracają uwagę na szkodliwość poszczególnych używek jak również na nieefektywne a wręcz szkodliwe podejście państwa do tematu.
Jednak zamiast straszyć i karać trzeba leczyć i edukować. Im wcześniej młody człowiek zostanie uświadomiony o zagrożeniach jakie wiążą się z zażywaniem środków odurzających tym jest bezpieczniejszy. Dotyczy to wszystkich specyfików, zarówno tych legalnych jak i tych, których posiadanie jest wciąż zagrożone karą więzienia. Tragedia, która wydarzyła się w Warszawie jest pokłosiem braku dobrej woli ze strony rządzących na wprowadzenie niezbędnych zmian, jak również ignorancji starszego pokolenia wobec zmieniającej się rzeczywistości.
Próba wywołania paniki medialnej dotyczącej narkotyków i ich dostępności wśród nieletnich, spełzła na niczym- pomimo pojawienia się kuriozalnej inicjatywy poselskiej, która na szczęście mało na kim zrobiła wrażenie – ludzie już wiedzą, marihuana nie zabija. To istotna zmiana w mentalności społeczeństwa i promyk nadziei na drodze do wprowadzenia racjonalnej polityki narkotykowej.
