Otwarte fundusze emerytalne miały być cudownym lekiem, uzdrawiającym rozedrgany system emerytalny. Ich obrońcy od kilku miesięcy przywołują najważniejsze liberalne fetysze – własność prywatną, wolny rynek i swobodę wyboru – twierdząc, że decyzja Donalda Tuska podważa podstawowe mechanizmy gospodarcze. To zaskakujące, ponieważ OFE tak naprawdę było rozwiązaniem skrajnie nieliberalnym.
Porozmawiajmy o faktach, nie o doktrynach: ekonomia praktycznie całego współczesnego świata znajduje się w tej chwili w tym samym miejscu, społeczeństwa zgodziły się na pewien element redystrybucji, natomiast państwa zezwalają na funkcjonowanie prywatnym firmom. Różnice w liberalnych Stanach Zjednoczonych, komunistycznych Chinach, socjalistycznej Ameryce Południowej i socjalliberalnej Europie są minimalne, wystarczy porównać stawki podatków dochodowych we wszystkich najważniejszych państwach.
Na ten kontrakt zgodzili się niemal wszyscy, chociaż gdzieniegdzie można znaleźć liberalnych fundamentalistów, przekonujących, że należy znieść wszystkie podatki. Są jednak zjawiskiem marginalnym, doskonale uzupełniającym się z zatwardziałymi socjalistami, walczącymi z każdą inicjatywą prywatną, którą dostrzegą na horyzoncie. Większość z nas pogodziła się z tym, że wolny rynek i państwo muszą funkcjonować obok siebie – oczywiście, różne są poglądy na temat dokładnych proporcji i zakresu tych zjawisk.
Pogodziliśmy się z istnieniem państwa, oddajemy mu część swoich dochodów, m.in. poprzez VAT, akcyzę i podatek dochodowy. W tym kontekście istnienie składki emerytalnej, którą przekazujemy państwu jest zrozumiałe, to po prostu kolejna opłata, która wynika z kontraktu zawartego przez całe społeczeństwo. Możemy narzekać, że państwowy system emerytalny jest niewydajny, snuć wyobrażenia na temat reform Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, ale samo jego funkcjonowanie jest czymś naturalnym.
W przeciwieństwie do otwartych funduszy emerytalnych, które ekonomicznie były zjawiskiem egzotycznym. Państwo obligatoryjnie zmuszało nas do wyboru jednej z kilkunastu prywatnych firm, przydzielając niezdecydowanych w drodze losowania. Liczba osób biorących udział w tej loterii była na tyle duża, że konkurencja w tym segmencie rynku praktycznie nie istniała! Wystarczy przyjrzeć się statystykom OFE, żeby zobaczyć, że są one wypaczeniem mechanizmów wolnorynkowych – klienci są napędzani przez państwo, firmy nie muszą o nic walczyć, dlatego najwygodniejsze jest dla wszystkich bezpieczne, pozbawione jakiegokolwiek ryzyka, inwestowanie w obligacje.
Drugi filar nie miał nic wspólnego z liberalizmem, tę sytuację można porównać wyłącznie z obowiązkowym ubezpieczeniem OC, którego celem jest jednak ochrona poszkodowanego. W przypadku OFE wytworzono patologiczny system, który miał chronić wyłącznie nas samych. Wyobraźmy sobie, że państwo mówi: „Obywatelu! Każdego z nas czasem coś boli, dlatego musisz posiadać w swoim domu lek przeciwbólowy. Możesz wybrać firmę farmaceutyczną, której będziesz płacił za jego dostarczanie. Jeśli tego nie zrobisz, wylosujemy ją za ciebie.” Absurd? Absurd. A właśnie tak funkcjonowały otwarte fundusze emerytalne.
Jeśli naprawdę wierzymy w mechanizmy gospodarcze, pozwólmy prywatnym firmom na swobodne funkcjonowanie. Niech wolny rynek obroni się sam.
Twitter: @jwmrad