Polacy odchodzą z rynku pracy najwcześniej wśród wszystkich krajów UE. Tylko 28 proc. Polaków w wieku 55-64 lat pracuje zawodowo. Reszta jest na wczesnej emeryturze lub rencie. Niska aktywność zawodowa w Polsce to efekt błędnej polityki rynku pracy prowadzonej od początku transformacji. Chcąc ograniczyć wzrost bezrobocia, wielu pracownikom umożliwiono wówczas odejście na wczesną emeryturę lub nabycie prawa do renty inwalidzkiej. To właśnie wtedy zafundowaliśmy sobie wielu zdolnych do pracy emerytów i rencistów. Teraz ponosimy olbrzymie koszty tych błędnych decyzji. W 2007 roku utrzymanie wczesnych emerytów kosztowało każdą osobę pracującą poza rolnictwem aż 175 zł miesięcznie.
Dla porównania, osoba uzyskująca przeciętne wynagrodzenie odkłada miesięcznie na swoim koncie emerytalnym ok. 580 zł. Oznacza to, że gdyby nie wcześni emeryci, to każdy pracownik mógłby miesięcznie odkładać na swoją emeryturę aż o 1/3 więcej pieniędzy niż robi to obecnie. Nie możemy zapewnić sobie środków na przyszłą emeryturę, bo płacimy wysokie podatki i składki ubezpieczeniowe na świadczenia dla uprzywilejowanej grupy pracowników, którzy mimo dobrego stanu zdrowia wcześniej odchodzą z rynku pracy. Taka redystrybucja nie ma nic wspólnego z solidarnością społeczną, a co więcej jest bardzo wątpliwa moralnie.
Jeżeli chcemy utrzymać wysokie tempo wzrostu gospodarczego w kolejnych latach, musimy pracować dłużej. Z powodu starzenia się społeczeństwa, już od 2012 roku liczb osób w wieku produkcyjnym w Polsce zacznie się kurczyć. Zachowanie dotychczasowych przywilejów emerytalnych spowoduje znaczny wzrost wydatków publicznych. Aby je sfinansować, trzeba będzie zwiększyć podatki. Wzrost obciążeń fiskalnych spowoduje, że zamiast stopniowo doganiać Europę, zwiększymy jedynie naszą lukę rozwojową w stosunku do krajów rozwiniętych. Zdecydowane ograniczenie przywilejów emerytalnych jest konieczne, aby Polska mogła istotnie przyspieszyć tempo wzrostu gospodarczego.
Perspektywa znaczącego wzrostu liczby osób w wieku emerytalnym w najbliższych latach powoduje, że coraz więcej krajów w Europie ogranicza lub całkowicie likwiduje dostępne przywileje emerytalne. Reformy te dotyczą także nauczycieli. W Polsce związki zawodowe zdają się w ogóle nie dostrzegać wyzwań dla rynku pracy i finansów publicznych, jakie są związane ze starzeniem się społeczeństw. Jeżeli nauczyciele w Polsce będą wciąż odchodzić wcześnie z rynku pracy, to ich wynagrodzenia obciążane dodatkowymi podatkami i emerytury pozostaną niskie. Utrzymanie tych przywilejów spowoduje konieczność zwiększenia podatków i zaprzepaszczanie szans na szybszy rozwój gospodarczy.
Wprowadzenie emerytur pomostowych zmniejszy wydatki państwa w najbliższych dekadach o ok. 30 mld zł w porównaniu do sytuacji gdybyśmy nie zrobili nic i pozostawili wcześniejsze emerytury w dotychczasowym kształcie. Ta kwota odpowiada kosztowi wybudowania prawie 1000 km autostrad. Nie stać nas na dalsze utrzymywanie najmłodszych emerytów w Europie. Jeżeli chcemy dogonić Europę musimy pracować dłużej, a wcześniejsze emerytury nie pozwalają nam biec.
Wiktor Wojciechowski
Ekonomista Fundacji FOR